Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Ostatnio doszło do ostrej wymiany zdań między dwoma politykami, a w to wszystko włączył się dziennikarz. Rzecz działa się na Twitterze, ale zapoczątkowała ją wypowiedź byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który chciał "wyrywać PiS-owców z korzeniami". Parę miesięcy wcześniej zaś zapowiadał członkom obecnego rządu, że "będą rzucać się z okien" Poseł Dominik Tarczyński zareagował dość ostro, podchwycił to Tomasz Lis i znów ostra reakcja Dominika Tarczyńskiego. Dlaczego debata publiczna schodzi na ten poziom, że dziennikarze i politycy za pośrednictwem portali społecznościowych umawiają się na „solo”? Czy żyjemy w „Rzeczpospolitej chamskiej”?

Marcin Wolski, satyryk, publicysta: Komentowanie tej pyskówki na Twitterze byłoby jak wcinanie się między setkę a zakąskę. Obaj panowie robią to na własną odpowiedzialność. Natomiast chamstwo w debacie publicznej schodzi coraz niżej. Istnieje ścisły związek między zachowaniami osób publicznych czy celebrytów, a zachowaniami „przeciętnego Kowalskiego”. Nasza wrażliwość coraz bardziej opada. Warto przypomnieć sobie niezliczone wypowiedzi posła Stefana Niesiołowskiego, Władysława Frasyniuka czy Janusza Palikota, a do tego dorzucić jeszcze to, co zostało zarejestrowane na taśmach z „Sowy i Przyjaciół”. Te przykłady pokazują ludziom, że wśród elit rozmawia się identycznie, jak pod budką z piwem.

Osobiście przyznam, że bardziej niż pyskówki polityków i dziennikarzy na Twitterze uderzyło mnie coś innego, a mianowicie skandaliczne wydarzenia na obchodach Czerwca'56. To, czego kodziarze dokonali podczas przemówień prezydenta czy członków rządu to już chyba dno... dna. To zupełna nieświadomość miejsca, sytuacji i proporcji. Po pierwsze, to nie prywatny Pan Duda, tylko prezydent Rzeczpospolitej. Po drugie: kontekst. Gdyby bowiem prezydent Duda miał tam przyjechać, by ogłosić, że Poznań przestaje być stolicą Wielkopolski, mógłbym zrozumieć wszystkie gwizdy, okrzyki czy protesty. Jednak prezydent z urzędu przyjeżdża złożyć hołd bohaterom. Nawet gdyby Putin przyjechał do Poznania, należałoby to uszanować, a nie gwizdać. Przeciwna strona broni się symetrią- zdarzały się przypadki gwizdania czy buczenia na pogrzebach. I żeby było jasne, ja również takich zachowań nie popieram, to jest majestat śmierci. Jeśli nie ceniło się zmarłego, wystarczyłoby po prostu nie pójść na pogrzeb. W pewien sposób jestem w stanie zrozumieć buczenie czy protesty na pogrzebach komunistycznych zbrodniarzy, które jeszcze do niedawna odbywały się z asystą wojskową, choć sam bym tego nie robił. Jednak pogrzeb gen. Kiszczaka to zupełnie inna sytuacja, niż uroczystość poświęcona ofiarom Poznańskiego Czerwca'56. To, do czego doszło na obchodach, po prostu nie mieści się w głowie. Nadmiar agresji najwyraźniej rzucił się ludziom na mózgi. Jednak ryba psuje się od głowy, a przykład płynie z góry. Trudno więc dziwić się działaczom KOD, że zachowują się w ten sposób, skoro ich potencjalni idole dają taki przykład.

 

Jak Pan sądzi, kiedy to wszystko się zaczęło? Czy ma to związek z PiS-em, PO, może z pojawieniem się w polityce takich osób jak Janusz Palikot, a może jeszcze kiedy indziej?

To już chyba trend ogólnoświatowy. To wszystko łączy się z tabloidyzacją polityki i niemal całkowitą utratą powagi przez współczesny świat. Debata publiczna coraz bardziej przypomina zabawę w piaskownicy. Spójrzmy chociażby na reakcje na referendum w Wielkiej Brytanii. Rozsądna reakcja premiera byłaby taka: „Sam głosowałem przeciwko, jednak ponieważ większość społeczeństwa głosowała za Brexitem, uczynię wszystko, by wyjście Wielkiej Brytanii z UE przebiegło możliwie najbardziej korzystnie dla społeczeństwa”. Tymczasem, co robi David Cameron? „Obraża się”. Zabiera swój kubełek i swoje grabki i wychodzi z piaskownicy. Podobnie u nas. W 2015 roku określona partia wygrywa wybory parlamentarne. Opozycja przyjmuje wynik do wiadomości, wyciąga z niego wnioski, a do następnych wyborów przygotowuje lepszy program. Podczas kadencji rządu uważnie przygląda się władzy, popiera dobre działania, krytykuje te złe. To byłoby poważne podejście, jednak nasza opozycja wybiera zabawę niegrzecznych dzieci w piaskownicy.