Portal Fronda.pl: Tomasz Lis pisze o Majdanie w Warszawie, pozaparlamentarna opozycja – SLD – chce protestować przeciwko autorytaryzmowi. Przyłącza się pan do tej walki z postępującym kaczystowskim faszyzmem?

Marcin Wolski: Liczebność tego ruchu oporu jest taka, że byłby to chyba bardzo mały majdan, żeby nie powiedzieć majdanek [śmiech].

No, na pierwszym spotkaniu Komitetu Obrony Demokracji było „prawie 10 osób”…

Wydaje mi się, że są to wszystko dość sztuczne sprawy,  robione głównie z myślą o zachodnich mediach. To doskonała rzecz, którą można im suflować. W kraju jednak nie ma to najmniejszego znaczenia, to dosyć sztuczna sprawa robiona głównie z myślą o zachodnich mediach. To jest doskonała rzecz, którą można podsuwać tym mediom. W kraju nie ma to najmniejszego znaczenia. Jest raczej przeciwskuteczne. Powiedziałbym, że nawet dość głupie, bo nie są to hasła, pod którymi można wyciągnąć ludzi na ulice. Gdyby przeciwnicy obecnej władzy poczekali jakiś czas, aż zaczną się autentyczne problemy gospodarcze, kiedy będzie problem zrealizowanych obietnic – to wówczas taka akcja miałaby jakiekolwiek powodzenie. Teraz sytuacja jest taka, że wyjdzie jakiś mały odsetek ludzi i pokrzyczy, po czym, na przykład 13 grudnia, „Solidarność” i prawica zrobi marsz, i okaże się nagle, że po stronie „ruchu oporu” są kilkuosobowe grupki, a po stronie prawicy – dziesiątki tysięcy.   

Nie podziela pan obaw, że PiS zwłaszcza państwo, wprowadza dyktaturę, dławi opozycję, prowadzi Polskę ku izolacji?

Wydaje mi się poza tym, że tym, którzy tak dzielnie wzywają do ruchu oporu, pomieszały się czasy. To nie jest rok 2005. Wówczas też była podwójna władza, ale w Sejmie była ona oparta o – jak ja to nazywam - brudną koalicję, czyli koalicję trudną, podczas gdy panował praktycznie monopol medialny jednego środowiska. W tej chwili koalicja jest twarda, a ma też cichego koalicjanta w postaci Kukiza, zbliżając się do większości konstytucyjnej. Ma większość w Senacie, posiada znakomite media – może jeszcze nie tak silne jak mainstream, ale na pewno słuchane i czytane przez tę decydującą, myśląca część społeczeństwa.

Dziś jest też nieporównywalnie lepsza niż w przeszłości sytuacja międzynarodowa Polski. Zachód, który, miałby nas przywołać do porządku, ma dość własnych problemów. Rosja uwikłała się w mnóstwo kłopotów. Widać natomiast bardzo dynamiczną politykę prezydenta Dudy. Kontakty z Chinami są bardzo obiecujące. Trwa też naprawa Grupy Wyszehradzkiej, która coraz bardziej przekształca się w taką grupę Międzymorza. Sam Orban uznał Polskę za regionalnego lidera. Widząc różne schody i problemy, patrzę jednak na sytuację z optymizmem.

Wydaje się, że protestującym sytuacja myli się nie tylko z rokiem 2005, ale i z latami 70-tymi.

Komitet Obrony Robotników to była grupa dzielnych ludzi pod wodzą Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego, która budowała ruch oporu w sytuacji kompletnej przewagi władzy. Władza miała 100 proc. mediów, władza kontrolowała parlament… Obecnie ci, którym nie podoba się rzeczywistość, posiadają pewnie około 80 proc. mediów, mają znaczne wpływy w parlamencie, zdominowali samorządy. Mają pieniądze. Sytuacja jest po prostu groteskowa. To jest tylko jakaś próba zakrzyczenia rzeczywistości oraz suflowania zachodnim sponsorom, kogo opłaca się popierać, w momencie, gdy grunt pod nogami coraz bardziej się zapada.

W „Süddeutsche Zeitung” czy „Die Zeit” już możemy czytać antypolskie tyrady. Trzeba spodziewać się nasilenia takich atkaów?

Te tyrady będą może bardziej antykaczystowskie, niż antypolskie, chociaż będzie to mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polaków. Pokazywanie wykoślawionego obrazu, przyszywanie gęby – ale możemy sobie z tym poradzić. Poradził sobie mniejszy kraj, Węgry.

A czy jest coś, co różni retorykę stosowaną teraz przez lewicę od tej, którą stosowała przez wiele lat prawica protestując przeciwko obozowi III RP?

Powiem inaczej. Chichot historii polega na tym, że ci, którzy dzisiaj protestują i powołują się na dziedzictwo KOR, używają języka nie tego komitetu, ale języka, jakim partyjne szmaty waliły po głowie przedstawicieli opozycji demokratycznej.