„Mówicie, że źle zarabiacie. Jakie macie telefony? Iphone-y? Jeśli zarabiacie tak mało, to jak was na nie stać?” – pytał retorycznie Wołodymyr Zełenski na jednym ze spotkań z pogranicznikami. Prezydent Ukrainy właśnie takimi wydarzeniami buduje sobie popularność i rekordowe poparcie.

Gdy obejmował władzę eksperci głośno mówili – „niedoświadczony, bez politycznej przeszłości, jego prezydentura będzie pełna wpadek i szybko utraci swoją popularność”. Jak się okazuje, tezy o szybkim „upadku” Zełenskiego i powrotu do szarej, politycznej rzeczywistości kompletnie się nie sprawdziły. Były aktor staje się przywódcą, na którego czekały miliony Ukraińców.

Oczywiście, można powiedzieć, że wszystko co robi jest politycznym PR-em i rozrywką na wyjątkowo niskim poziomie. Bo czy bieganie po miejskiej fontannie przy uciesze gapiów jest poważne? Oczywiście, że nie. Sęk jednak w tym, że społeczeństwo na Ukrainie właśnie na takiego polityka czekała. Na „swojego człowieka”, który znajdzie czas na wygłupi i zabawę, ale także na uderzenie pięścią w stół.

To właśnie to połączenie bycia jednocześnie „swoim” i „przywódcą” stało się, na początku politycznej, ogromnym pozytywem prezydenta Ukrainy. Do tego dochodzi jeszcze nienaganna prezencja i stanowczość na arenie międzynarodowej.

Ktoś mógłby pomyśleć, że tworzę peany na cześć Zełenskiego? To spójrzmy na echa jego spotkania z Angelą Merkel, politykiem, przed którym niejednokrotnie „trzęsła się” cała Europa. Dlaczego Wołodymyr Zełenski już następnego dnia został przez większość niemieckich dzienników wyśmiany, a wręcz zrównany z ziemią? Dlaczego z całej konferencji prasowej ukraińskiego przywódcy wyciągnięto tylko jedno zdanie, którym starano się go usilnie ośmieszyć?

Otóż dlatego, że ten „polityczny młokos” przyjechał do Berlina i przedstawił twarde, jednoznaczne stanowisko. Amator stanął do pojedynku z profesjonalistą i nie przestraszył się. Wypowiedział zdania, które nie spodobały się Niemcom i politykom w Bundestagu. Stwierdził wprost, że Niemcy w oficjalnych przekazach popierają niezależność Ukrainy, a jednocześnie, za plecami dogadują się z Putinem w sprawie Nord Stream 2.

I właśnie za to Ukraińcy pokochali Zełenskiego. Oczywiście nie wszyscy, na zachodzie kraju dalej istnieją enklawy, które usilnie popierają politykę Petra Poroszenki, a o aktorze z Krzywego Rogu mówią jak o zdrajcy. Zdecydowana większość jest jednak innego zdania i otwarcie twierdzi, że w ich kraju nastał czas polityków z prawdziwego zdarzenia. Których nie trzeba wstydzić się w Europie i których boją się Ci, którzy bać się mają wewnątrz kraju.

Marcin Jan Orłowski