Moskwa rzuca wyzwanie samemu istnieniu cywilizacji europejskiej. To wojna egzystencjalna. Aby przetrwać, Europejczycy powinni przypomnieć sobie o rycerskich korzeniach cywilizacji zachodniej - Włodzimierz Iszczuk Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

Jeden z głównych socjotechników Kremla  – Władysław Surkow, zwany szarą eminencją Putina, opublikował w „Niezawisimoj Gazietie” programowy artykuł putinowskiej Rosji pod tytułem „Długie państwo Putina”. W tym tekście twierdzi, że zachodnia demokracja jest jedynie iluzją wyboru, a putinizm jest zarówno nieudawany, jak i bardziej obiecujący. 

Co więcej, bliski współpracownik gospodarza Kremla uważa, że zachodnia demokracja niesie śmiertelne zagrożenie dla Rosji i była główną przyczyną rozpadu ZSRR. Kiedy ludzie mieli iluzję wyboru – narzeka Surkow – Rosja upadła. Po dojściu do władzy Putina został zatrzymany proces dezintegracji Rosji. Innymi słowy – kremlowski socjotechnik uważa, że Putin uratował Rosję od całkowitego upadku. Surkow twierdzi, że Putin jest znakomitym władcą w historii Rosji.

W przeszłości sukces państwa rosyjskiego wyznaczały systemy rządów stworzone przez Iwana III, Piotra I i Lenina; systemy, które ich przeżyły. Podobnie na początku XXI wieku nowoczesny model rządzenia Rosją został stworzony przez Putina.  Rosja to – zdaniem Surkowa – „wielkie państwo, którego potęga rośnie i które zbiera ziemie do  wspólnoty narodów”; i taki jest jej „rzeczywisty i jedyny możliwy stan”. Co więcej, uważa, że putinowski model zarządzania będzie miał „długie trwanie” i przyjmie się również na Zachodzie. Surkow usprawiedliwia także ekspansję, wojnę, przemoc i naruszenie wszystkich międzynarodowych zasad i przepisów. Szara eminencja Putina potwierdza moje najczarniejsze przewidywania dotyczące Rosji.

Sensem jej istnienia jest despotyzm, przemoc, ekspansja i wojna. W Rosji wszystko jest – według Surkowa – brzydkie, ale wszystko to jest w pełni widoczne dla całego świata. Wojny są również widoczne – i to nie jest wstyd. „Wysoki stres wewnętrzny związany z utrzymywaniem ogromnych heterogenicznych przestrzeni i ciągła obecność w gąszczu geopolitycznej walki sprawiają – powiedział politolog ze świty Putina – że funkcje wojskowo-policyjne są niezbędne i decydujące. One tradycyjnie nie są ukryte, ale wręcz przeciwnie, są demonstrowane, ponieważ kupcy prawie nigdy nie rządzili Rosją … Nie było nikogo, kto by zasłonił prawdę iluzjami, nieśmiało przesuwając ją w tło i ukrywając głębiej immanentną istotę każdego państwa, które jest narzędziem obrony i ataku”.

Czytając artykuł Surkowa, można dojść do wniosku, że kremlowskie elity liczą na wzrost potencjału protestacyjnego w Europie i oferują alternatywę dla rozczarowanych jej mieszkańców. Bliski współpracownik Putina ogłasza psychologiczną, ideologiczną i informacyjną wojnę przeciwko demokracji zachodniej. Uważa, że z biegiem czasu na Zachodzie będzie pojawiać się coraz więcej zwolenników putinizmu, którzy w końcu otworzą bramy fortecy wolnego świata, umożliwiając ekspansję hord nośników idei eurazjatyckiego despotyzmu na Zachód.

„Zagraniczni politycy przypisują Rosji ingerencję w wybory i referenda na całym świecie. W rzeczywistości sprawa jest jeszcze poważniejsza – Rosja ingeruje w ich mózgi, i oni nie wiedzą, co zrobić z własną zmienioną świadomością” – wyzywająco oświadcza Surkow. Kilka lat temu w Wiedniu odbyło się spotkanie przedstawicieli europejskich partii neonazistowskich z ideologiem eurazjatyzmu – Aleksandrem Duginem i rosyjskim oligarchą Konstantynem Małofiejewem. Pamiętamy, że Małofiejew był głównym sponsorem tzw. ruskiej wiosny w Donbasie.

Wojna hybrydowa jest jego specjalnością. Spotkanie było tajne i można się tylko domyślać, o czym rozmawiano.

W wypowiedziach publicznych Dugin, nazywany też mózgiem Putina, nie kryje, że Rosja marzy o podboju całej Europy:  „Rosjanie zmobilizują się dla wielkiego celu. A tym wielkim celem jest przyłączenie Europy. […] Podobają wam się europejskie technologie? Weźmy je. […] To jest proste, zdobywamy Europę i już mamy wszystkie wysokie technologie! […] Zdobycie Europy! Rosyjski car czy rosyjski prezydent – jedyny dla całej Europy. […] To jest sedno całego imperium, które po prostu przywrócimy na swoje miejsce – Europejskie, Rzymskie, Greckie, Bizantyjskie Imperium z rosyjskim carem na czele”. Dugin nie powstrzymuje się przed kreśleniem perspektyw, jakie czekają Europę, jeśli kraje Zachodu nie zachowają solidarności i jedności w obliczu rosyjskiej agresji:  „Żadnego PKB nie zamierzamy podnosić – kontynuuje – Dlatego że jest nam to obojętne. […] Budujemy imperium. Oni budują Unię Europejską, też swoiste imperium.

Lecz jego podstawy są zbyt kruche. Jeżeli gospodarka nie odniesie sukcesu, oni się rozsypią. My natomiast powiemy: niezależnie od stanu gospodarki, co rosyjski (eurazjatycki, europejski, imperialny, rzymski) car (nasz rosyjski rzymski car) powie – to będzie! A gdzie wy się podziejecie? Gospodarka to dobrze, ale to nie ma znaczenia. Nie samym przecież chlebem… przypomni car”.  Te słowa Dugina doskonale pokazują, jakiego losu mogła się spodziewać Europa po II wojnie światowej, gdyby USA, Kanada i państwa Europy Zachodniej nie powołały sojuszu polityczno-wojskowego NATO.

Jest to również ostrzeżenie przed tym, co może się stać z Europą, jeżeli sojusz ten się rozpadnie. Moskwa rzuca wyzwanie samemu istnieniu cywilizacji europejskiej. To wojna egzystencjalna.

Aby przetrwać, Europejczycy powinni przypomnieć sobie o rycerskich korzeniach cywilizacji zachodniej.

Włodzimierz Iszczuk

Jagiellonia.org