Manifa, organizowana w Warszawie przez Porozumienie Kobiet 8 marca, odbywała się w tym roku pod hasłem „Równość w szkole, w pracy, w domu”. Głównym jej tematem miała być edukacja równościowa. Miała być, bo przyglądając się trzymanym przez panie transparentom można było odnieść zgoła inne wrażenie.

XV Manifę zdominował bowiem temat gender, który jak mantra przewijał się na transparentach. Nawet straż porządkowa marszu miała w tym roku kamizelki z napisem „gendermeria”. Jeden z uczestników feministycznego pochodu niósł plakat z napisem stylizowanym na ten, znany z obrazu z Jezusem Miłosiernym, „Gender, ufam Tobie”, inny – „Myślę, więc gender”.

Nie zabrakło także, jak co roku, haseł skrajnie antykościelnych, jak na przykład „Kobieto, Kościół to Twoje piekło”, „Bogurodzico, przegoń patriarchat”, „Gender=teoria naukowa, katolicyzm=ideologia”. „Polska – kondominium Watykanu”. Szkoda, że panie, które przedstawiają się jako walczące o prawa kobiet, w rzeczywistości niewiele uwagi poświęciły realnym problemom płci pięknej. Zamiast tego, jak co roku domagały się powszechnego dostępu do aborcji, antykoncepcji, edukacji seksualnej i in vitro. Na ich transparentach można było przeczytać m.in., że „Dostęp do aborcji to prawa człowieka”, „Legalna aborcja=żywa kobieta” czy „Zarodek to nie człowiek”.

W podobnym tonie w manifowej gazetce pisze Anna Dryjańska: „Brak edukacji seksualnej. Utrudniony dostęp do antykoncepcji. Tolerowanie sytuacji, gdy fundamentaliści katoliccy przebrani za farmaceutki i farmaceutów odmawiają kobietom realizacji recept. Ograniczenie dostępu do badań prenatalnych. Utrudnianie kobietom zgwałconym i chorym prawa do przerywania ciąży. Plany zmuszania kobiet do rodzenia dzieci martwych lub ciężko chorych. Chęć ograniczenia dostępu do in vitro, z wsadzaniem do więzienia włącznie. Brak znieczulenia przy porodzie”. Normalnie, klechistan…  Szczęśliwie są feministki, które raz do roku głośno domagają się tych „dóbr” XXI wieku dla Polek...

W warszawskiej Manifie mogło wziąć udział ok. 2000 osób (organizatorzy wskazują, że „kilka tysięcy”). Nie zabrakło także popierających feministyczne postulaty polityków – Wandy Nowickiej, Ryszarda Kalisza czy Wojciecha Olejniczaka. Wśród maszerujących pojawił się także Piotr Najsztub, Jej Perfekcyjność, Piotr Szumlewicz, Barbara Nowacka, Agnieszka Weseli. Nie zabrakło również przedstawicieli środowiska LGBTQ, którzy nieśli ogromny transparent, apelując o „,małżeństwa dla wszystkich”. W pochodzie wzięło udział bardzo dużo rodziców z małymi dziećmi…

Uczestnicy Manify nie zapomnieli także o transseksualistach, queerach czy crossgenderach (kimkolwiek mieliby oni być…). I tak, jeden z idących w pochodzie chłopców dumnie prezentował transparent z hasłem „Kolego, wyglądałbyś dobrze w tej sukience” a inny postanowił wprowadzić postulat w życie, maszerując w spódniczce. Co ciekawe, jak dowiedziałam się z felietonu Lalki Podobińskiej, transi też są dyskryminowani. I to przez kogo! „Przez społeczność gejów, lesbijek, przez feministki i feministów, czy nawet przez aktywistki i aktywistów równościowych” – wymienia Podobińska w manifowym pisemku. „Trudno w to uwierzyć? A jednak to smutna prawda. Organizacje walczące o związki partnerskie niejednokrotnie zapominają o osobach transpłciowych, dla których prawne uregulowanie ich relacji emocjonalnych także stanowi istotny problem. Feministki walczące o prawo kobiet do aborcji zapominają o zdolnościach reprodukcyjnych transmężczyzn i o tym, że kwestia aborcji może dotyczyć także tej grupy. Sprzeciwiając się agresji seksualnej, molestowaniu kobiet czy „gwałtom naprawczym” na lesbijkach, działaczki i działacze myślą o możliwości zgwałcenia transmężczyzny” – pisze Podobińska, a ja zastanawiam się, jak bardzo można sobie skomplikować życie przez udawanie tego, kim się po prostu nie jest…

Pochód, chroniony licznymi oddziałami policji, przemierzył trasę spod Pałacu Kultury i Nauki na ul. Wiejską, gdzie pod gmachem Sejmu odczytany został feministyczny manifest. Manifa odbywała się właściwie bez żadnych incydentów – poza jednym, drobnym kiedy jeszcze na pl. Defilad policja wylegitymowała mężczyznę z transparentem, na którym widniał napis głoszący, że homoseksualiści to zboczeńcy. Warszawska Manifa odbyła się bez żadnych zakłóceń, bo antyfeministyczna pikieta organizowana przez środowiska narodowe została zorganizowana w sobotę.

8 marca na Placu Zamkowym o godz. 15 zebrało się kilkanaście osób z Ruchu Narodowego, Sekcji Kobiet RN oraz Organizacji Kobiety dla Narodu. Narodowe dziewczyny mówiły o prawdziwej kobiecości, patriotyzmie, protestowały także przeciw aborcji. Nie obyło się bez krytycznych uwag pod adresem feministek. Wcześniej, jeszcze przed pikietą na Starym Mieście, panie ze środowisk narodowych udały się pod siedzibę Feminoteki na ul. Mokotowskiej gdzie złożyły bukiet zwiędłych goździków przewiązanych wstążką z napisem „Ostatnie pożegnanie”. Zareagowały na to szybko działaczki Feminoteki, które na Facebooku zapowiedziały: „Ktokolwiek zostawił pod Feminoteką wieniec żałobny i pogróżki - nie wystraszycie nas. Jutro złożymy zawiadomienie na policji”.

Marta Brzezińska-Waleszczyk