„Byłam zdania, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Poza tym uważałam, że żony polityków niekoniecznie powinny opisywać swoje życie, bo takie książki będą później dokładnie analizowane, każdy niuans może mieć znaczenie” – wyznaje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Małgorzata Tusk. Żona premiera dodaje, że na zmianę jej stanowiska wpłynęła książka Danuty Wałęsy i reakcje osób, którym lektura publikacji „coś dała”. „Obie budujemy związek z bardzo silnymi mężczyznami, którzy związani są z polityką. To zajęcie, które wymaga szczególnej odporności, przebojowości i wytrzymałości” – ocenia Tusk.

Na pytanie, dlaczego zdecydowała się umieścić w książce informację o romansie, żona premiera odpowiada: „Rozmawiałam o tym z mężem, wiedział, że chcę o tym napisać. Dał mi wtedy mądrą radę: żebym zastanowiła się, co będzie potem, gdy książka się ukaże i ludzie zaczną o niej mówić. Czy będę potrafiła z tym żyć. Powiedział, bym po prostu brała to pod uwagę, gdy będę opisywała ten fragment naszego życia”.

Małgorzata Tusk wyznaje, że premier bardziej zdzwiony był tym, że w książce znajduje się rozdział o chorobach i koleżankach oraz przepisy kulinarne. „Wytłumaczyłam mu, że polityka i tak jest mocno obecna w naszym życiu, więc nie ma sensu poświęcać jej jeszcze więcej uwagi” – mówi Małgorzata. Zapewnia także, że nie żałuje niczego, co napisała w „Między nami”. Deklaruje również, że pisząc książkę, nie chciała zrobić krzywdy żadnej z osób, którą zna.

Żona premiera przekonuje w rozmowie z „Wyborczą”, że ani ona, ani jej dzieci nie mają żadnych profitów z tego, że noszą znane nazwisko. Dodaje, że bardzo denerwowała się przed wystąpieniem u Moniki Olejnik, bo wcześniej rzadko pokazywała się w mediach. „Nie rozumiem, o co chodzi w całym tym zamieszaniem z Królem Lwem" – wyznaje rozbrajająco Małgorzata Tusk. I dodaje, że Donald nie jest wyjątkiem w ich rodzinie. „Michał był ostatnio z żoną i synkiem na Krainie Lodu. Podobno z całej ich trójki nie płakał tylko mój wnuk, Mikołaj. Michał żartował sobie potem, żebyśmy koniecznie wybrali się na ten film, bo jest jeszcze lepszy od Króla Lwa" – żartuje żona premiera.

„Ja naprawdę nie mam doświadczenia z mediami, może czasami mówię rzeczy, które ludzie niekoniecznie chcą usłyszeć” – reflektuje się szybko.

MBW/Gazeta Wyborcza