Nieprzyjemności, które spotkały franciszkanina (vide „Ukarany za wywiad dla Frondy. Teraz pozbawiony funkcji” - przyp. red.) dla wielu przedstawicieli mediów "głównego nurtu" stały się pretekstem do omawiania prześladowań, jakie spotkają przedstawicieli „otwartego katolicyzmu” ze strony ciemnogrodzkiego motłochu.

 

Niestety sprawa ojca Wyższej Szkoły Filologii Herbajskiej jest dużo bardziej złożona, a spór nie toczy się na płaszczyźnie ideowej, jak chcieliby tego dziennikarze, tolerujący jedynie wiernych „łagiewnickiego Kościoła”. Pewnie, że wersja - wedle której - ogarnięte manią antysemityzmu moherowe babcie doprowadzają do wygonienia  z „Krakowa Północy” o. Tandeka jest atrakcyjna. Tyle, że nieprawdziwa. Mało eleganckie pożegnanie zakonnika ze strony przełożonych pokazało, że zwykła ludzka zawiść, zazdrość i chęć „równania w dół” dotyka również środowisk duchownych. Dlatego co najmniej niestosowne wydaje się porównywanie sprawy o. Maksymina do przypadków ks. Adama Bonieckiego czy – tym bardziej - ks. Piotra Natanka.

 

Franciszkanin w przeciwieństwie do wspomnianych kapłanów nie wypowiadał się na tematy polityczne. Członkowie wspólnoty „UFNOŚĆ” wspominają, że w swoich kazaniach koncentrował się na dogłębnym omawianiu fragmentów Ewangelii. Dla wielu osób było to pierwsze, tak klarowne, wytłumaczenie słów, które słyszeli od dzieciństwa, ale nie przywiązywali do nich uwagi. Tak zrodziły się liczne nawrócenia. Również jego reakcja na przenosiny odbiegała od buntowniczej postawy księży Bonieckiego i Natanka – pokornie spakował rzeczy i nie komentował decyzji przełożonych. Miało to również wpływ na reakcje wiernych, którzy – mimo braku życzliwości ze strony duchownych – zachowali spokój. W rozmowach ze mną podkreślali, że ich celem jest po prostu „uszanowanie i godne potraktowanie tego zasłużonego kapłana”. A trudno mówić o szacunku, gdy zabroniono odprawić pożegnalnej Mszy świętej…

 

Zaangażowanie w dialog ekumeniczny, nie oznaczało w przypadku bohatera mojego reportażu rezygnacji z pryncypiów. „(…) To co sprawia, że tracę swoją tożsamość chrześcijańską na rzecz tego, aby wejść w dialog jest właśnie tą granicą. Nie mogę stracić swojej tożsamości chrześcijańskiej, franciszkańskiej na rzecz jakiegoś dialogu” – powiedział w rozmowie ze mną o. Maksymin. Być może właśnie taką postawą wzbudzał szacunek również wśród przedstawicieli innych środowisk katolickich. Jeden z członków wspólnoty „UFNOŚĆ” opowiadał mi, że doszło nawet do spotkania charyzmatycznego franciszkanina z o. Rydzykiem. Założyciel Radia Maryja miał wówczas powiedzieć do o. Maksymina: „Witam świętego kapłana!”. Być może to tylko plotka, ale serdeczna rozmowa między zakonnikami nie stanowi tajemnicy i zadaje kłam twierdzeniom, jakoby słuchacze RM doprowadzili do przenosin o. Tandeka.

 

Ale gdy dzieje się źle, łatwo znaleźć winnego. A „ciemnogród” jest dobry na wszystko… Zwłaszcza dla "salonu".

 

Aleksander Majewski