Prof. Maciej Giertych stwierdza w rozmowie z Onet.pl, że nie ma żadnego powody, by w eurowyborach oddać głos na PiS. Argumentuje, że europosłowie tej partii są w jednej grupie z brytyjskimi konserwatystami, ale nie mają na nich żadnego wpływu. Podkreśla, że z kolei w grupie chadeckiej dominuje chadecja z Niemiec, z którą „można się w sprawach moralnych dogadać”. „Polacy w EPP mają wpływ na to, jak głosuje cała grupa. Gdy więc pojawia się kwestia aborcji czy homoseksualizmu, to - jeśli EPP głosuje solidarnie - można coś wywalczyć” - zauważa przewodniczący kongresu LPR.

Giertych senior nadmienia, że nie ufa temu, co robi PiS. Nie popiera partii za to, że często deklaruje coś, czego nie robi. „Z kolei nie wszystko, co robi PO, nam się podoba, ale na ogół ludzie Platformy robią to, co głoszą - są więc wiarygodni” - chwali przewodniczący LPR. Jako przykład wskazuje afiszowanie się PiS z katolicyzmem czy krytykę konstytucji europejskiej. Nie odpowiada mu także fakt, że frakcja jest zbudowana na fundamencie Jarosława Kaczyńskiego, nie ma w niej nikogo, kto miałby odmienne zdanie niż prezesie. Nie widzi w PiS nikogo, kto mógłby zastąpić Kaczyńskiego.

Żeby jednak nie było tak słodko, Giertych zapewnia, że nie podobają mu się propozycje premiera w sprawie związków partnerskich czy in vitro. „LPR nie rezygnuje z krytykowania Platformy tam, gdzie jest to wymagane. Liga rezerwuje sobie prawo do tego. My nie podpisujemy się pod Platformą, ale w wyborach do PE uznaliśmy, że skoro nie mamy szansy sami startować, to damy naszym członkom i sympatykom sugestię, jakie głosowanie może przynieść Polsce największy pożytek” - wyjaśnia.

Jego zdaniem, największy pożytek przyniesie właśnie Platforma, dlatego deklaruje, że LPR zrobi wszystko, aby PiS przegrał wybory. Jak to będzie wyglądało w praktyce?

Beb/Onet.pl