Znana polska młoda feministka Sylwia Chutnik,  która uchodzi za dziwadło także w kręgach lewackich, bo zamiast abortować, urodziła dziecko i jest z tego zadowolona - choć popiera "prawo" do zabijania przez matki własnych dzieci - rozprawia się na łamach magazynu „Sens” z ojczyzną i Matką Polką. Rzecz relacjonuje portal "wSumie.pl".

W rozmowie, która wychodzi od nadchodzących obchodów 71. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, feministka mówiła o walce za ojczyznę. Stwierdziła, że nie wie, czy byłaby gotowa walczyć za ojczyznę tak, jak przodkowie. „Jestem matką, kompletnie nie wiem, co bym zrobiła. Nie mogłabym powiedzieć: ‘Tak, staję do walki’. Mam syna” – wyjaśniła Chutnik.

Feministka nie potrafiła też dość jasno określić, jak rozumie patriotyzm i ojczyznę. „Kilka lat temu prowadziłam zajęcia o patriotyzmie w jednym z liceów. Osiemnastoletni chłopak wstał i powiedział, że patriotyzm to ‘walka o MĄ ojczyznę’. Pomyślałam sobie, że nie rozumiem tego świata, bo ja nie wiem, co jest ‘Mą ojczyzną’. Może ja mam w ogóle ‘matczyznę’, nie ojczyznę, i to jest bardziej Warszawa niż Polska” – powiedziała.

Dodała, że dla niej patriotyzm definiuje raczej to, że „jest działaczem lub działaczką”. Przekonuje, że walczy o lepszą Polskę prowadzając fundację zajmującą się prawami matek. W jej ocenie należy odejść od kategoryzowania matek na „Matki Polski” oraz matki nowoczesne, biznesowe. „Chodzi o wychodzenie z dualizmu między Matką Polką w podomce, która się utyła i porzuci swoją tożsamość na rzecz rodziny, a superekstrabusinesswoman, która dzień po porodzie przyjdzie do pracy w garsonce i stwierdzi, że wszystko je OK, po prostu urodziła …” – zauważyła Chutnik.

tag,bjad