Młoda szwedzka studentka Elin Ersson wszedłszy na pokład samolotu odmówiła zajęcia miejsca, żeby uniemożliwić deportację ze Szwecji obywatela Afganistanu.

Biorąc pod uwagę szwedzkie standardy, deportowany Afgańczyk musiał chyba naprawdę wypełnić wszystkie wymagane prawem kryteria dające podstawę do deportacji, skoro doszło już do umieszczenia go na pokładzie samolotu. Zwrócił jej na to uwagę jeden z pasażerów, mówiąc, że łamie zasad obowiązujące w jej kraju.

Odpowiedziała na to, że właśnie próbuje zmienić te zasady, bo jej się nie podobają. Uznała, że to upoważnia ją to do ich łamania, bo według jej przekonania deportowany Afgańczyk zostanie w swojej ojczyźnie zabity. Na argument, że uniemożliwia innym pasażerom podróż, odparła że przecież oni nie idą na śmierć, tak jak on. Skąd to wie? Bo to Afganistan. Potwierdzeniem ma być to, że jakiś Turek siedzący obok i inne osoby popierają to co robi. W interpretacji obrończyni "uchodźcy" sam kierunek deportacji ma dowodzić oczywistej nieuchronności jego śmierci, co potwierdziła tym, że natychmiast po tych słowach się rozpłakała.

Nie wątpię, że są tacy którzy ją popierają, bo proimigrancki amok wspierany przez polityków i pieniądze miliarderów jest zjawiskiem masowym, choć nie powszechnym. Samo wydarzenie wygląda tak, jakby starannie je przygotowano. Wybrano określony przypadek i sposób protestu. Śliczna młoda dziewczyna płacząca i przekonująca o rzekomo nieuchronnej śmierci 26-letniego chłopaka od dwudziestu lat mieszkającego w Szwecji (jak to się stało, że przez ten czas nie zdołał zalegalizować pobytu?). No i ta cała fala poparcia i zachwytu w mediach społecznościowych.

Obrazek ma chwytać za serce i sprawić żebyśmy zapomnieli o wszystkich innych "uchodźcach", o tysiącach łobuzów, gwałcicieli i bandytów, którym nadano status "świętych krów", m.in. usuwając ich "aktywność" ze statystyk, nie wspominając już o milionach tych, którzy samą swoją obecnością, obyczajami rozepchną się i przejmą od Europejczyków kraje, które były niegdyś ich ojczyznami.

Dlaczego ma mnie poruszać filmik z Elin Ersson a nie np. filmik z "człowiekiem w majtkach" - czarnoskórym zbirem (co za niepoprawne politycznie określenie!), który przechadzał się po ulicy właśnie w majtkach, a na uwagę staruszki, żeby nie pokazywał się niekompletnie ubrany przewrócił ją i skopał.

Dodać należy, że tak naprawdę nie wiadomo, co w obrazku z Elin Ersson w roli głównej jest prawdziwe, bo na użytek proimigracyjnej propagandy preparowano już różne piramidalne bzdury.

Ale taki właśnie obrazek jest obecnie więcej niż potrzebny, bo polityka imigracyjna znalazła się na krawędzi. Nie ulega wątpliwości, że sztaby hojnie opłacanych zawodowych medialnych i pi-arowych oszustów pracują nad tym jak poruszyć sentymenty Europejczyków, którzy obcych i wrogich kulturowo imigrantów mają po prostu dość.

Europejczycy mają zatem zapłakać jak owa Szwedka nad Afgańczykiem, bo wraca do Afganistanu. Gdyby każdy obywatel Afganistanu miałby umrzeć z samego faktu znalezienia się w swojej ojczyźnie, to oznaczałoby to, że za chwilę, za tydzień, miesiąc, w najbliższym roku zginie 34,6 mln ludzi, bo tyle ich w tym kraju mieszka.

To oczywiście sarkazm, ale ilustruje histeryczny, irracjonalny, manipulancki i skrajnie apodyktyczny, nie znoszący sprzeciwu sposób myślenia i postępowania obrońcow "uchodźcow".

Nie chodzi zatem o tego jednego Afgańczyka, ale o dużo większą stawkę, czyli o cały plan służący zniszczeniu kulturowej tożsamości Europy, realizowany na różnych kierunkach przez "liberalne" (wyjaśnienie cudzysłowu TUTAJ i TUTAJ) elity polityczne m.in. za pośrednictwem fundacji finansowanych przez Georga Sorosa. Ten plan jest zagrożony i eksperci od pi-aru wymyślili protest młodej Szwedki - taka jest moja hipoteza.

Przypomnijmy zatem rzecz absolutnie podstawową, że masowa imigracja nie tylko nie służy poprawieniu losu ubogich krajów, ale pogarsza i utrwala ich nędzę, co doskonale pokazał Roy Back w 6-minutowym wykładzie (TUTAJ). Imigracja drenuje te biedne kraje z najbardziej aktywnych ludzi, którzy pracując w swoich ojczyznach mogliby stopniowo poprawiać ich sytuację ekonomiczną.

Unia Europejska z Niemcami na czele bezustannie wypluwa z siebie "humanitarny" proimigrancki bełkot. W rzeczywistości wykorzystując swoją polityczną i gospodarczą przewagę w łajdacki sposób narzuca np. krajom afrykańskim takie warunki handlu, że nie mają szansy naprawdę na nim zarobić i rozwinąć przetwórstwa swoich produktów. Dzieje się tak, bo na tym przetwórstwie (np. kawy) muszą zarobić zachodnie koncerny z niemieckimi na czele. Ten jaskrawy przykład polityczno-gospodarczego bandytyzmu zakłamanej do szpiku kości UE i jej rządzących elit, omaszczonego grubo "liberalno" lewicową "pomocową" propagandą opisywałem TUTAJ, w oparciu o świetny artykuł Tomasza Wróblewskiego w Do Rzeczy UE kontra Afryka, 17-23.07.2017).

Gdyby faktycznie chodziło o poprawienie losu w najbiedniejszych krajach należałoby zacząć od całkowitej zmiany warunków handlu z nimi. Bez tego cały ów "humanitarny" bełkot to bajeczki dla kretynów. Frau Merkel zapraszająca imigrantów z powodów humaniternych była i jest równie wiarygodna jak Adolf Hitler użalający się nad ofiarami napaści na gliwicką radiostację. Fakt, że nie rozpoczęto żadnej procedury służącej do pociągnięcia jej - i Niemiec - do odpowiedzialności za bezczelne łamanie praw imigracyjnych Unii Europejskiej pokazuje dobitnie że cała te Unia jest gigantycznym, bezczelnym szwindlem szyderczo śmiejącym się twarz wszystkim Europejczykom. Może to robić, bo wciąż ogromna ich część nabiera się na ten kłamliwy "humanitarny" bełkot.

Władze sprowadzające imigrantów i wspierający ich aktywiści nadają tym imigrantom status "świętych krów". Płaczą nad domniemaną śmiercią imigrantów w ich ojczyźnie, ale ukrywają i fałszują statystyki przemocy dokonywanej przez imigrantów (brutalnych pobić, gwałtów, morderstw), w czym szczególnie specjalizuje się właśnie Szwecja. Ostatnie badanie wyodrębniające przemoc dokonywaną przez imigrantów przeprowadzono w Szwecji w 2005 r. (patrz TUTAJ, niestety tylko po angielsku). Kłamstwo, łajdactwo, pogarda dla własnych obywateli, narażanie ich życia i przyszłości - taka jest rzeczywistość "liberalno" lewicowych elit i całej "liberalnej" "demokracji" (wszystkie cudzysłowy konieczne!).

Antychrześcijańska proimigacyjna ideologia to szydercza podróbka wezwania Chrystusa do dobrowolnego miłosierdzia, która wprowadza nakazowe pseudomiłosierdzie. Odmawia, a nawet zakazuje ludziom i narodom decydowania o tym, kogo przyjmą w własnym domu. Nie jako tymczasowego gościa: w ramach tego przymusowego "miłosierdzia" mają uznać przymusowe dokwaterowanie ludzi/narodów, przybywających w znacznej mierze z zamiarem przejęcia, podporządkowania sobie albo wręcz wymordowania gospodarzy.

Łzy nakręconej ideologicznie Elin Ersson mogą być szczere, ale jej bezkrytyczna miłość do imigrantów to nie tylko jej sprawa. Ona sama może nawet dać się zgwałcić i bronić swoich gwałcicieli, jak to już czyniły niektóre lewackie aktywistki. Mnie jednak obchodzą dużo bardziej szczere łzy dziesiątków milionów europejskich kobiet, które będą się lały, kiedy za 10 - 20 - 30 lat będą prześladowane, poniżane, bite, gwałcone i zabijane przez muzułmańskich imigrantów, którzy przyniosą ze sobą barbarzyństwo zwane kulturą Islamu.

Które łzy mają nas przekonać?

Grzegorz Strzemecki