Grzegorz Braun związany z Ruchem Narodowym, reżyser i publicysta w oświadczeniu opublikowanym na salon24.pl zapowiedział że "jako państwowiec gotów jest podjąć próbę, być może ostatnią, wykorzystania demokratycznej procedury do wywarcia istotnego wpływu na rzeczywistość polityczną w naszej Ojczyźnie".

Kandydat na prezydenta jest zdeklarowanym przeciwnikiem Unii Europejskiej i USA oraz sympatykiem Rosji. Prezentuje pakiet poglądów politycznych zadziwiająco zbieżny z tymi, które prezentuje propagandowa tuba Kremla - Głos Rosji. Również, co bardzo istotne w kontekście trwającej wojny na Ukrainie, jest zdecydowanym protagonistą rosyjskiej agresji.

Poniżej  garść cytatów z wystąpień kandydata na prezydenta Polski Grzegorza Brauna.

Zagrożeniem Stany Zjednoczone i Żydzi

16 sierpnia 2014 r. Grzegorz Braun gościł w Mielcu, gdzie wygłosił wykład pt. „Czy nadchodzi wojna i czy powinniśmy na nią iść?”. Braun krytykował polskie powstania; ostrzegał przed antypolskim patriotyzmem Ukraińców; oskarżał Stany Zjednoczone o wywoływanie wielu konfliktów, w tym wojny ukraińskiej. Stwierdził też, że wielkim zagrożeniem dla Polski są Żydzi. Wiele z tych idei powtórzył później w rozmowach z „Telewizją Republiką” oraz „Radiem WNET”, kładąc dodatkowo nacisk na rzekomą niezdolność opozycji demokratycznej do reformy państwa polskiego.

Polskie powstania dziełem obcych mocarstw. "Moskiewski" realizm

Grzegorz Braun rozpoczął od krytyki polskiej tradycji powstańczej, która, jak starał się dowieść, była inspirowana przez „antypolskie spiski”. Reżyser wyraził opinię, w myśl której polscy powstańcy byli li tylko pionkami na szachownicy w cudzej rozgrywce, a obce mocarstwa wprost zagrzewały do podobnych kroków. Miały w tym swój cel: tym mocniejsze uderzenie w Polaków. Ten „przykład” zagranicznego wpływu na wydarzenia z polskiej historii miał w zamyśle Brauna pokazać, że mówienie o „spiskowej teorii dziejów” nie zawsze jest bez sensu, bo spiski, owszem, istnieją.

Źródło ukraińskiej wojny jest w Izraelu.

Następnie reżyser przeszedł do demaskowania amerykańsko-żydowskiego spisku, którego efektem jest wojna na Ukrainie. Stwierdził, że niezwykle ważnym tłem tych wydarzeń jest „kwestia Izraela”. Braun wywodził następnie, jak wielkim problemem jest dla państwa żydowskiego demografia. Jego zdaniem zbyt mała liczba obywateli Izraela bardzo osłabia jego pozycję na Bliskim Wschodzie; bojąc się w tym kontekście zwłaszcza Iranu, Żydzi rozpoczęli przed kilkoma laty antyirańską kampanię. Przygotowywana była wojna, w wyniku której Stany Zjednoczone miały Republikę Islamską spacyfikować. Okazało się jednak, że najpierw trzeba zaatakować Syrię, tak więc w wyniku izraelskich knowań wybuchła wojna z Assadem.

Żydowskie zagrożenie nad Europą środkową

Ostatecznie do ataku na Iran nie doszło. Jako, że Barack Obama nie został obalony, to zdaniem Brauna amerykańskie lobby żydowskie musi mieć jeszcze jakiś plan B. „Izrael potrzebuje bazy kontynentalnej. Tamtejsi generałowie i ministrowie nie mogą tolerować takiego stanu rzeczy, o którym można powiedzieć, że jest to siedzenie na bardzo wąskim parapecie, z którego mogą nas w każdej chwili zepchnąć” – stwierdził reżyser. A zatem potrzebny jest Żydom gdzieś w świecie kawałek terytorium, gdzie struktury ich państwa będą mieć swoją siedzibę. „Gdzieś trzeba umieścić tę bombę atomową i tę walizkę, gdzie jest guzik do tej bomby; gdzieś to wszystko musi być” – tłumaczy. I choć Izrael nie wycofa się w opinii Brauna z Bliskiego Wschodu, to nowy bunkier przeznaczony dla Żydów ma znaleźć się gdzieś w Europie środkowej.  „Moja hipoteza jest taka, że miejsce dla tego bunkra jest gdzieś w Europie środkowej. Myślę, że to jest jeden z kontekstów całej tej układanki ukraińskiej. Kontrakt do zrealizowania, do którego zobowiązał się Biały Dom  nie został zrealizowany, imperium perskie nie zostało rozgromione, trzeba w jakiś sposób wypłacić rekompensatę za niezrealizowany kontrakt. Sadze, ze ta rekompensata jest realizowana właśnie w Europie środkowej” – powiedział. Dodał, że „Ukraina jest w moim czarnym scenariuszu tylko pierwszą kostką domina, tylko pierwszym elementem układanki”.

Niemal to samo mówił Braun w programie „Wolne głosy” na antenie Telewizji Republika. Stwierdził tam nawiązując do skandali wyborczych, że państwo polskie dąży do autokompromitacji, za którą ma z kolei przyjść pacyfikacja. „A prowadzi to wszystko, razem z wojną ukraińską, do – w szerszym kontekście – destabilizacji całej Europy środkowej, całego Międzymorza bałtycko-adriatycko-czarnomorskiego. Prowadzi to do scenariusza kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym. Taki jest scenariusz docelowy” – przekonywał.

Opozycja demokratyczna niczego nie zdziała

Dodał w „Wolnych głosach”, że tego planu nie mogą zatrzymać żadne działania demokratyczne. „Z całą pewnością nie obronimy się przed tym, zajmując się pudrowaniem demokracji, galwanizowaniem tej żaby, która już zalatuje. Naprawdę nie warto się nad tym truchłem pochylać, warto się zastanowić, czy, jeśli się otworzy jakieś okienko koniunktury międzynarodowej, jak w 1918 – jeszcze sto lat nie minęło – czy znowu Polacy skapitulują przed duchem czasów, z powodu wewnętrznego zrewolucjonizowania i zdemokratyzowania nie będą widzieli świata poza demokracją, czy też wyciągną wnioski z dotychczasowych doświadczeń i w porę – krótka sprawa – wymodlą powrót króla” – mówił Braun.

W podobnym tonie wypowiedział się reżyser o opozycji demokratycznej w „Poranku WNET”:

„Nie pokładam wielkiej nadziei w tych, którzy sądzą, że politykę polską należy prowadzić kuluarowo, gabinetowo, demokratycznie. Nie sądzę, żeby sprawa polska miała znaleźć swoje pomyślne rozwiązanie na ścieżce demokratycznej – a gdyby nawet nastąpił jakiś błąd w systemie, gdyby znowu, na moment, patrioci tu mieli dojść do władzy, to nie utrzymają niepodległości Polski, jeśli będą dalej hołdować demokratycznym frazesom” – stwierdził.

Polska jest pchana do wojny na własną zgubę

Braun w Mielcu mówił następnie, jak wielkim zagrożeniem jest dla Polski „wojna ukraińska”, która ma wiązać się „po prostu z bankructwem wielu Polaków”. Wpływają na to jakoby sady, które, jeżeli nie zostaną wycięte, to już w następnym roku nie zostaną „opylone tym, co trzeba”. To zaś doprowadzi do ich ruiny.  Więcej jednak. Jeżeli Polska, wywodził Braun, bardziej zaangażuje się w ukraiński konflikt, to „już za parę miesięcy Ukraińcy będą dobrze wiedzieli, kto jest winien temu, że wyłączyli prąd, gaz i że wszystko jest 150 razy droższe (…). Nie Amerykanie, nie Moskale – winni będą oczywiście Polacy” – powiedział.

W „Poranku WNET” powtórzył, kto jego zdaniem kieruje Polskę do tej wojny. „W tym wypadku jest to lobbing amerykański i żydowski w Polsce. Imperium amerykańskie oraz państwo położone w Palestynie przez cały mijający rok usilnie starały się wepchnąć Polskę w wojnę ukraińską. Właśnie na przełomie sierpnia i września ważyła się, wisiała na włosku, sprawa obecności polskich brygad pancernych na Ukrainie, co byłoby już kompletną katastrofą. Dlatego, że jak państwo wiecie… nastąpiła nowa Jałta, to znaczy spotkał się Ławrow z Kerrym w Paryżu i ogłosili, że będą wspólnie walczyć z terroryzmem na Bliskim Wschodzie. No a jak wspólnie tam, no to znaczy, że Ukraina jest jednak drugorzędnym teatrem działań wojennych. I gdzie są ci, którzy wcześniej robili wszystko, by Polskę w tę wojnę wepchnąć? Polska byłaby – i w dużej mierze niestety została – czarnym charakterze tej historii” – przekonywał.

Motywacje polskiej władzy: bandyci i filosemici

 Tymczasem polskie władze miały, jak wykładał Braun w Mielcu, duży interes w zaangażowaniu w wojnę. Po pierwsze miałoby stać z tym pragnienie spełniania wszystkich amerykańskich oczekiwań. Po drugie rząd chciałby dokonać „resetu” wszystkich afer, jako, że władze Polski są po prostu bandyckie. Dodatkowo chętnie pozbyto by się z Polski „patriotycznego elementu, wysyłając go na front ukraiński”. Powody do wojny ma także zdaniem reżysera Prawo i Sprawiedliwość. „Oni wierzą w to, jak wierzył śp. prezydent Kaczyński, że zyskując pozycję ugruntowaną pozycję najlepszego alianta alias agenta amerykańskiego w Europie zyskamy punkt oparcia do budowy niepodległego państwa Polskiego, że ponieważ jesteśmy we wrogim otoczeniu, w związku z tym musimy mieć jakiś lewar, na którym oprzemy konstrukcję państwową” – powiedział.

Izrael a Polska. Rozbój, Armia Czerwona, pogarda do Polaków

Następuje teraz „gwóźdź programu”. Otóż Braun wskazał, że bycie „najlepszym agentem amerykańskim” wymaga, by być zarazem najlepszym sojusznikiem Izraela. I taka też miała być polityka śp. Lecha Kaczyńskiego. Jak wygląda to w praktyce? Zdaniem Brauna „trzeba milczeć na temat realnych sprzeczności, jakie istnieją między ambicjami żydowskiej diaspory czy polityków państwa położonego w Palestynie a polskim projektem niepodległościowym”. Chodzi tu między innymi o roszczenia majątkowe Żydów, które Braun nazywa po prostu „wymuszeniem rozbójniczym”. Dochodzi do tego fakt uznania przez Izrael (czy, jak chce Braun, przyjęcia za dogmat) „wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej”. Państwo żydowskie miało stać się według reżysera „żyrantem tej kłamliwej wersji historii”. Braun przytacza następnie przykład jednego (sic) prominentnego generała izraelskiego, Amira Eszela. Na tej podstawie twierdzi, że wychowanie dzieci w Izraelu zawiera elementy pogardy i wrogości wobec Polski.

Amerykanie nam nie pomogą. Tu chodzi o „nową Jałtę”

Braun kreśli też wizję polskiego osamotnienia w Europie. Twierdzi, że nie ma większej wartości liczenie na pomoc Stanów Zjednoczonych przeciwko Rosji. Waszyngton, jak uważa, „nie jest w najmniejszym stopniu zainteresowany dezintegracją Rosji. Wręcz przeciwnie, Stany Zjednoczone są zainteresowane integracją Rosji, jeśli nie jako sojusznika, to co najmniej jako solidnego partnera, w ich, Amerykanów, rozgrywce z Chińczykami”. Waszyngton chce wiec jedynie wymienić tego Putina na innego Putina. Przestrzega, by Polacy nie dali sobie wmówić, że Polska ma ruszać do boju za zapłatę w przyszłości. „Nie idźcie na tę wojnę i nie pozwólcie iść na tę wojnę politykom” – wezwał Braun. Zasugerował też, że Amerykanie tak naprawdę nie traktują Polaków poważnie. Chcą tylko poprawić pozycję negocjacyjną „w przyszłej Jałcie”. Gdyby było inaczej, to powinni nas natychmiastowo dozbroić. Skoro tego nie robią, to wygląda na to, że Polska ma jedynie „odegrać rolę karty przetargowej w ich przyszłych negocjacjach”.

O samym Władimirze Putinie, Grzegorz Braun powiedział w jednym z wywiadów: „Funkcjonariusz zbrodniczej organizacji Włodzimierz Putin nie jest bohaterem mojego romansu – co, jakby się kto pytał, jasno wynika z moich filmów (np. „Defilada zwycięzców”, „Marsz wyzwolicieli”, „Transformacja – od Lenina do Putina”). Ale dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzroku. Kto przekonuje dziś Polaków, że tylko Rosja zagraża wolności narodów w naszej części świata – ten jest albo nie dość bystry, albo nie dość szczery." (wywiad: Grzegorz Braun dla KSD: Dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzroku, maj 2014).

Banderowcy czyhają na Przemyśl

Na koniec reżyser odwołał się do klasycznego antyukraińskiego argumentu, ostrzegając przed nienawiścią banderowców do Polaków. Stwierdził, że zacięcie ukraińskich patriotów jest „nierzadko szowinistyczne”. Istnieją u naszych sąsiadów ruchy, których tradycję stanowi „mordowanie Polaków i Żydów”. Według Brauna wszystko to świetnie pasuje do „następnego aktu scenariusza” w kwestii Europy środkowej. Otóż ukraiński szowinizm i „niedorżnięty polski patriotyzm” mogą zostać „przekierowane” na siebie. To zaś oznacza, że Polska może wejść w wojnę ukraińskim pod hasłem „operacji pokojowej ratowania Zadnieprza”, a wyjść „z nową wojną, nie o Lwów, tylko tym razem o Przemyśl”.

Tadeusz Grzesik