,,Organizując szczyt poświęcony Iranowi, występujemy nie jako kraj realizujący własne interesy, ale jako wykonawca polityki USA'' - pisze na łamach ,,Rzeczpospolitej'' Łukasz Warzecha.

Według Łukasza Warzechy Polaków niewiele nauczyła sytuacja kraju w roku 1939, gdy bezpieczeństwo oparto na sojusznikach odległych i Warszawie niezbyt przychylnych. Zdaniem autora podobnie w roku 2003, gdy Polska poszła na wojnę iracką, nie zadbała o zabezpieczenie swojego interesu. Warzecha przekonuje, że dziś Warszawa ,,stawia wszystko na jedną, amerykańską kartę''.

Autor nawiązuje do zatrzymania dyrektora polskiej filii firmy Huawei oraz szczyt poświęcony Bliskiemu Wschodowi. Warzecha zauważa, że oba państwa wydawały się być dla PiS dość ważne - zwłaszcza Chiny w kontekście tzw. Jedwabnego Szlaku.

Niedawno jednak wiceprezydent USA Mike Pence wygłosił bardzo ostre w tonie przemówienie na temat działań Chin. Wkrótce w Kanadziezatrzymano dyrektor finansową Huawei, w Czechach wydano względem tej samej firmy ostrzeżenie, w Polsce doszlo do zatrzymania. Warzecha sądzi, że polskie działania mogły być efektem prośby lub żądania USA. Huawei jest bowiem jednym z najpoważniejszych konkurentów firm amerykańskich zajmujących się budową infrastruktury 5G.

Podobnie ma się rzecz z Iranem. Polskie firmy kupowały tam ropę, firmy mogły współdziałać. To skończyło się wraz z sankcjami nałożonymi w listopadzie 2018 roku na Iran.

Organizując szczyt dotyczący Iranu według Warzechy występujemy jako kraj ,,realizujący nie własne interesy, ale wykonujący politykę zagraniczną USA''. Autor uważa, że można te fakty powiązać ze znanymi interwencjami ambasador Georgette Mosbacher w sprawie firm amerykańskich w Polsce, co miałoby prowadzić do wniosku, że polska polityka zagraniczna opiera się zbyt silnie na jednym, amerykańskim właśnie filarze.

bb/rzeczpospolita.pl