Znany aktor Olgierd Łukaszewicz wystartuje do Parlamentu Europejskiego z list partii Wiosna. Jak się okazało, pierwotnie miał jednak startować z Koalicji Europejskiej.

"Jeżdżę po Polsce, byłem już w 64 miastach, miasteczkach i wsiach. Spotykam się ze stowarzyszeniami, komitetami. Daję odpór takiej antyunijnej propagandzie. Myślę, że jestem skuteczny w dodawaniu otuchy"-stwierdził artysta w rozmowie z Radiem ZET. Aktor przekonywał, że ludzie, z którymi rozmawia nierzadko "czują się osaczeni". 

"Mówią „tutaj zwycięża PiS, niech pan przyjeżdża”. Mówię „spróbujcie, żeby ten PiS był obecny, żeby można było z nimi porozmawiać”. PiS niestety unika rozmów"- powiedział.

Łukaszewicz przyznał, że w ugrupowaniu Roberta Biedronia podoba mu się to, "że mają i Kościuszkę i dąbrowszczaków".

"Chciałbym im wnieść Jastrzębowskiego i jego Konstytucję dla Europy z XIX wieku. (Biedroń- przyp. red.) Przekonał mnie odwagą, świeżością sformułowań i widzeniem rzeczy takimi, jakie one są. W moim wieku mam dosyć zagadki życia, która ucieka w cud, transcendencję i tajemnicę życia. Chylę czoło przed zagadką LGBT. Z wrażliwością podchodzę do tych ludzi. Znałem wielu i przez tyle lat w swoim środowisku widziałem. Czas to odczarować"- mówił gość Radia ZET. 

Aktor zdradził też, że miał wcześniej inną propozycję startu w wyborach. Przed Wiosną zgłosiła się do niego... Nowoczesna. Jednak lider PO, Grzegorz Schetyna miał zablokować kandydaturę Łukaszewicza. 

"Tak zostało mi to przekazane. Nie dociekam dlaczego"- powiedział. 

"Znalazłem się w obrębie kandydatur do PE z Wiosny na propozycję pani marszałek Wandy Nowickiej, z którą kiedyś wspólnie walczyliśmy o prawo do 500 zł dla najstarszej matki w Polsce(...) W sobotę dowiedziałem się, że nie mogę kandydować z listy Nowoczesnej i raptem jest w niedzielę telefon od pani Nowickiej. Nie zastanawiałem się długo"-stwierdził Olgierd Łukaszewicz.

yenn/Radio ZET, Fronda.pl