,,Kara ma nie tylko dać szansę poprawy oraz odstraszać. Ma ona również być sprawiedliwą zapłatą za dokonany czyn'' - pisze na łamach tygodnika ,,Do Rzeczy'' Łukasz Warzecha. Publicysta nawiązuje do głośnej wypowiedzi wiceministra Patryka Jakiego na temat kary śmierci dla gwałcicieli Polki z Rimini. Warzecha wskazuje, że to głos mylny, trop fałszywy.

,,Nawet najbardziej konsekwentni zwolennicy przywrócenia kary śmierci – do których się zaliczam – nigdy nie postulowali, aby obejmowała ona jakiekolwiek przestępstwa poza kwalifikowanym zabójstwem (a więc ze szczególnym okrucieństwem, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, dokonane jednym czynem na więcej niż jednej osobie itd. – określa je Kodeks karny w art. 148)'' - przekonuje Warzecha.

Zdaniem Łukasza Warzechy w przypadku całkowicie zdemoralizowanych recydywistów nie można mówić o karze jako o instrumencie resocjalizacyjnym; tu pozostają tylko dwie pozostałe funkcje kary. To po pierwsze prewencja, a po drugie - kara ma być też odpłatą za czyn. Za śmierć, pisze Warzecha, nie ma innej sprawiedliwej odpłaty, niż śmierć.

,,Nie przywróci równowagi najcięższe nawet, trwające do końca życia więzienie. Pisząc o równowadze, miał na myśli [Immanuel Kant-red.] również to, co nazywamy powszechnym poczuciem sprawiedliwości. Ten czynnik, tak chętnie wyśmiewany dziś przez prawniczy establishment jako populistyczny, jest w istocie niezbędny dla dobrego działania państwa. A są przestępstwa, w przypadku których każda inna kara niż kara śmierci będzie w najgłębszym odczuciu niesprawiedliwa. To zaś ma swoje konsekwencje w postaci powolnej erozji podstaw ładu prawnego i moralnego'' - pisze celnie Warzecha.

Jak dodaje publicysta, morderca wsadzony do więzienia żyje przecież także za pieniądze tych, których członka rodziny zamordował. Autor wyjaśnia też, że kara śmierci nie jest zemstą; zemsta bowiem zawsze jest prywatna, a kara śmierci - wspólnotowa, orzekana przez państwo. 

mod/do rzeczy