Mocny i bardzo problematyczny felieton pana Łukasza Warzechy dla portalu wp.pl. Felietonista pisze, że "Mariusz Trynkiewicz jest siedzącym (jeszcze), a wkrótce (prawdopodobnie) chodzącym na wolności żywym argumentem za karą śmierci. Wbrew zawodzeniom abolicjonistów, którzy - jak prof. Monika Płatek - łkają, że być może "wykonał nad sobą wielką pracę". Szkoda, że nie łkają nad rodzinami ofiar".
Warzecha wychodzi od krytyki posłów sejmu kontraktowego, "gdy w grudniu 1989 r. ogłaszali amnestię, na mocy której przestępcom skazanym na karę śmierci zamieniono ją na 25 lat pozbawienia wolności, a więc najwyższą istniejącą w ówczesnym kodeksie karnym sankcję. Prawdopodobnie nie myśleli nic, kierując się stadnym instynktem i być może histerią niektórych środowisk, które wprawdzie były szaleńczo przeciwne choćby dekomunizacji, ale za to miały hopla na punkcie praw człowieka. To im zresztą pozostało do dzisiaj".
Później Łukasz Warzecha wyjaśnia sens i istotę kary nakładanej przez państwo względem przestępców, przy czym mocno akcentuje, że najwyższy wymiar kary wymierzony przestępcom, czyli kara śmierci ma ... sens i ugruntowaną argumentację.
Warzecha pisze, że "wskutek rozmaitych nieszczęśliwych - a czasem potrzebnych - zmian w sposobie myślenia filozofia kary wygląda dzisiaj nieco inaczej. W wielu krajach - szczęśliwie jeszcze nie w Polsce - na pierwszym miejscu nie stoi już nie tylko naprawienie zła, ale nawet prewencja, lecz bezwarunkowa resocjalizacja, czyli mozolne naprawianie sprawcy. Owszem, resocjalizacja w niektórych przypadkach może być dobrym pomysłem, pod pewnymi wszakże warunkami. Po pierwsze - nie może przysłonić zasadniczego sensu kary, ważnego zwłaszcza w przypadku ciężkich zbrodni, czyli przywrócenia równowagi. Po drugie, nie może być z automatu uznawana za naczelny cel w przypadku każdego skazanego. Są bowiem ludzie - i na podstawie dostępnych relacji twierdzę, że takim kimś jest na przykład Trynkiewicz - których naprawić się nie da. Zauważmy, że pojawia się tu również wątpliwość etyczna: za 25 lat Trynkiewicza i jemu podobnych w więzieniu i za wszystkie terapie, jakim zostali poddani, płaciliśmy naszymi podatkami wszyscy, w tym rodziny ofiar".
O samej karze śmierci, Warzecha pisze: "Kara śmierci w odniesieniu do największych zbrodniarzy gwarantuje, że nie popełnią oni nigdy kolejnego przestępstwa, zawiera więc w sobie - prócz sprawiedliwej odpłaty - doskonałą prewencję szczególną. A warto zauważyć, że zbrodniarz skazany na dożywocie nie ma już nic do stracenia. Wszak przy braku kary śmierci surowiej ukarać go już nie można".
Cały felieton Łukasza Warzechy TUTAJ
oprac. Philo