Jak donosi Tygodnik Podhalański turysta schodząc z wierzchołka Rusów zgubił szlak i utknął w trudnym terenie. Na pomoc wyruszyła grupa pięciu ratowników, udało się go wypatrzyć dopiero w piątek rano z pokładu śmigłowca. Za to że w czwartek Toprowcy prowadzili m. in. poszukiwania matki z 16-letnim synem, która nocowała po słowackiej stronie Rysów. Następnie szukali turysty który zniknął ze schroniska w Doliny Pięciu Stawów. Przywieźli też śmigłowcem z Czerwonych Wierchów kobietę porażoną przez piorun.
Publikujemy kilka treściwych uwag, jakie wystosował do tatrzańskich turystów ratownik TOPR Andrzej Maciata.
"Ludzie zlitujcie się:
- prognozy się sprawdzają
- jak grzmi w oddali, to zaraz będzie burza i będzie padał deszcz, nie minie nas, nie przejdzie bokiem, a piorun może nas porazić
- jak spadnie deszcz, robi się ślisko i można spaść w przepaść i się zabić
- w górach warunki pogodowe zmieniają się błyskawicznie, w pogodny dzień może przyjść mgła
- jak przyjdzie mgła, to nic nie widać i można zabłądzić
- jak jest noc, to robi się ciemno i zimno
- gdy miną godziny popołudniowe, to czas zawracać a nie przeć bezmyślnie dalej
- śmigłowiec nie lata we mgle i w nocy
- ratownicy nie są supermenami, którzy w momencie zawiadomienia teleportują się obok was
Ludzie zlitujcie się dajcie nam szansę was uratować !!!!"
MP/tatromaniak.pl/24tp.pl/