Ruchy wojsk rosyjskich w Południowym Okręgu Wojskowym prowokują pytania o prawdziwą naturę tych manewrów. Sowietolog Andrzej Łomanowski w komentarzu dla naszego portalu zauważa, że mogą one dotyczyć zarówno Ukrainy, jak i działań w regionie Bliskiego Wschodu.

Zdaniem Łomanowskiego nie można wykluczyć dalszego rozwoju konfliktu na Ukrainie:

„Biorąc pod uwagę to, co wiemy o Putinie i o sposobach w jakie prowadzi politykę i jak osiąga swoje cele, można by przypuszczać, że walki na Ukrainie, czy jakiś rodzaj zbrojnego konfliktu może się tam na nowo rozpocząć”

Jak dodał, Putin może wykorzystać pod tym względem chaos związany z sytuacją w Syrii:

„W tej chwili całą uwagę światowej opinii publicznej ściągnął na siebie konflikt w Syrii, tym bardziej że związany jest z falą migracyjną, która runęła na Europę. W związku z tym nikt już nie pamięta o Ukrainie, o tym, o co tam tak naprawdę chodzi i co się tam dzieje. Tym samym uzasadnione staje się przypuszczenie, że Putin wykorzysta aktualną sytuację, by w jakiś sposób rozstrzygnąć na swoją korzyść walkę na Ukrainie”.

Sowietolog nie ma przy tym wątpliwości, że Putinowi chodzi o przejęcie kontroli nad całą Ukrainą:

„Występuje tu pewien niuans. Putinowi nie chodzi o oderwanie jakiejkolwiek części Ukrainy. Jemu chodzi o zagarnięcie całej Ukrainy. On chce mieć swój rząd w Kijowie, tak jak było z Janukowyczem, kiedy miał swojego kolesia, do którego dzwonił, a ten robił, co mu kazano. O to właśnie chodzi Putinowi, on wcale nie chce oderwania Donbasu od Ukrainy”.

Łomanowski przedstawił jednak alternatywną hipotezę dotyczącą manewrów w Południowym Okręgu Wojskowym:

„Rosyjskie media sugerowały ostatnio, że działania te wcale nie mają związku z Ukrainą, ale z Syrią. Jest to ten okręg wojskowy, w którego zasięgu znajduje się Bliski Wschód. Stamtąd można błyskawicznie przerzucić wojska powietrzno-desantowe do Syrii”

Wg Łomanowskiego obecne działania wojsk rosyjskich mogą mieć też związek z Turcją:

„Wszystko to się odbywa przy akompaniamencie rosyjskiej propagandy, która twierdzi, że Turcy koncentrują swoje wojska wzdłuż granicy z Syrią. Widząc komentarze mediów i ekspertów rosyjskich, można tylko się cieszyć, że Turcja jest w NATO i że chroni ją piąty artykuł Traktatu Waszyngtońskiego, bo gdyby tak nie było, to być może rosyjska armia już atakowałaby ten kraj”

Jak dodał sowietolog, sytuacja jest newralgiczna i trudno jednoznacznie wyrokować co do jej rozwinięcia:

„W tej chwili trudno się zorientować, czy to jest prowokacja polityczna ze strony Rosji oraz czy podgrzewanie całej tej sytuacji wokół Południowego Okręgu Wojskowego jest związane bardziej z Ukrainą, czy z Syrią. Tylko jedno jest pewne – Putin to człowiek, który uważa, że wojna to takie samo narzędzie prowadzenia polityki, jak negocjacje dyplomatów”.

emde/Fronda.pl