Rafał Ziemkiewicz upublicznił swój list wysłany do dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Sławomira Dębskiego. Publicysta zarzucił w nim brytyjskiej polityk, że podczas niedawnego „Belwederskiego” Forum Polsko-Brytyjskiego, „zniesławiła” ona nie tylko samego Ziemkiewicza, ale całe „Państwo Polskie”, co niestety nie spotkało się z jakąkolwiek reakcją uczestników  wspomnianego forum.

„Posłanka brytyjskiej Partii Pracy Rupa Huq wykorzystała swój udział w jednym z paneli do wygłoszenia szeregu oszczerstw na mój temat, w tym bardzo grubego i hańbiącego kłamstwa, jakobym był „negacjonistą holocaustu” i w swojej książce zaprzeczał, by miał on miejsce.  Niestety, jak wszystko wskazuje, nie spotkało się to z żadną reakcją ze strony polskich uczestników panelu, publiczności ani organizatorów” – zauważył Ziemkiewicz.

Rupa Huq swą obecną pozycję w brytyjskiej Partii Pracy zbudowała w dużym stopniu na kampanii nienawiści, jaką przeprowadziła w roku 2018 przeciwko jednej z organizacji polonijnych, która zaprosiła mnie na spotkania autorskie, oraz mnie osobiście. Była to kampania oparta całkowicie na oszczerstwach, niedwuznacznie odwołująca się do nikczemnego stereotypu „polski patriotyzm to rasizm” i stereotyp ten umacniająca. Pomysł, by do dyskusji o stosunkach polsko-brytyjskich zapraszać taką osobę, wydaje mi się więc, delikatnie mówiąc, zdumiewający.

Występując na wspomnianym Forum, Rupa Huq dopuściła się jednak zniesławienia nie tylko mnie osobiście, ale – pośrednio – Państwa Polskiego, i to jest głównym powodem, dla którego do Pana piszę. Brytyjska polityk i członek tamtejszego parlamentu nie wie najwyraźniej, że tzw. kłamstwo oświęcimskie jest w Polsce, podobnie jak w krajach zachodnich, ścigane prawem. Że w Polsce byłoby po prostu niemożliwe, by książka negująca Holokaust była jednym z największych bestsellerów roku 2020, by człowiek publicznie głoszący przypisywane mi przez Rupę Huq treści nigdy w żaden sposób nie stał się obiektem postępowania prokuratorskiego czy sądowego z urzędu, nie mówiąc już o tym, że mógłby się cieszyć taką pozycją społeczną i popularnością, jaką mogę się chlubić.  

Niestety, zmuszony jestem powtórzyć, żadna z obecnych przy tym incydencie osób nie poczuła się w obowiązku, względnie nie znalazła w sobie odwagi, żeby uświadomić Rupie Huq jak bardzo mija się z prawdą i wyjaśnić, jak reaguje w insynuowanych przez nią przypadkach państwo polskie – choćby przypominając sprawę dr Ratajczaka, kiedy to (abstrahując od meritum sprawy) samo zacytowanie przez naukowca opinii negacjonistów Holokaustu w książce wydanej przez jeden z uniwersytetów w nakładzie poniżej 100 egzemplarzy spowodowało natychmiast surowe, daleko idące działania władz.

Absurdalna wizja Polski, w której jawny faszysta, rasista i negacjonista holokaustu może nie tylko bez żadnych przeszkód podżegać do nienawiści rasowej, ale jeszcze być jednym z najpopularniejszych dziennikarzy i pisarzy, często zapraszanym do mediów, mającym swój program w publicznej  telewizji, jest wizją zmyśloną przez najbardziej pozbawionych zahamowań oszczerców – i fakt, że taka właśnie wizja Polski propagowana była na tak szacownym forum uważam za ze wszech miar żałosny.

Dlatego oczekuję od Pana, jako szefa PISM, stanowczej reakcji, polegającej co najmniej na jednoznacznym uświadomieniu Rupie Huq i stronie brytyjskiej stanu prawnego w naszym kraju, jak i niestosowności oszczerstw i insynuacji brytyjskiej polityk. Pozwalam sobie również sugerować Panu rozważenie, jak nie dopuścić na przyszłość do podobnie godnych pożałowania sytuacji” – napisał w swym liście Rafał Ziemkiewicz.

Jednocześnie publicysta poinformował dyrektora PISM, że „z uwagi na znaczenie sprawy” zdecydował się upublicznić swój list, a także przekazać go do wiadomości brytyjskiej ambasady w Polsce oraz polskiej ambasady w Londynie. Dyrektor PISM, Sławomir Dębski w godzinach przedpołudniowych w sobotę, odpisał Ziemkiewiczowi na swoim twitterowym profilu, że odpowiedź na pismo publicysty „przekaże w zaproponowanej przez niego konwencji”.

 

ren/Ziemkiewicz.info, twitter