Szanowni Państwo,

Na ekrany kin wchodzi szeroko rozreklamowany film „Miasto'44” w reżyserii Jana Komasy, który z definicji jest adresowany do jak najszerszej publiczności, zwłaszcza do młodzieży.

I chociaż można się spodziewać, że na film będą walić tłumy drzwiami i oknami, a szkoły i nauczyciele, będą organizować wspólne wypady do kina właśnie na „miasto

44”, to jednak nie jest to film odpowiedni dla młodzieży licealnej, a tym bardziej i gimnazjalnej.

Dlaczego?

Film Komasy zawiera sceny przemocy niespotykane do tej pory w polskim kinie, także w filmach o tematyce wojennej. Oprócz przemocy jest też seks.

W samym centrum narracji reżyser umieścił się scenę kopulacji dwójki głównych bohaterów, gdzie obie postaci występują zupełnie nago, i nawet jeśli jest ona wystylizowana (zwolniony ruch, towarzysząca muzyka), to nadal jest to obraz który nie powinien być pokazywany młodzieży szkolnej, nawet jeśli ta „już wszystko widziała”.

Tego rodzaju przekroczenia obyczajowe zyskały prawo obywatelstwa w popularnych serialach amerykańskich dostępnych w płatnych kanałach telewizyjnych takich jak HBO, Show Time czy Netflix. Są to jednak kanały kodowane niedostępne dla nastolatków bez zgody rodziców.

Obowiązujący kiedyś w Polsce podział filmów kinowych ze względu na kategorie wiekową m.in. „od lat 18” został zniesiony w Polsce pod presją dystrybutorów kinowych. Obowiązuje jednak w telewizji, zwłaszcza publicznej.

Rodzice i nauczyciele, powinni wiedzieć, że gdyby „Miasto '44” był dystrybuowany np. w USA zastałby kategorie 17+, a gdyby był gra komputerową musiałby być opatrzony sygnaturą R albo 18+ (adult content) .

Tymczasem w Polsce krytycy filmowy prowadzący debatę na temat tego filmu, gremialnie przyznają, iż film Komasy mówi językiem współczesnej młodzieży, i z punktu widzenia młodych bohaterów, jest zrealizowany z myślą o młodej publiczności, pomijają jednak fakt, iż zawiera fragmenty, które nie powinny być młodzieży prezentowane.

Osobną kwestią pozostaje sprawa odpowiedzialności moralnej reżysera i producenta, którzy zapraszają do realizacji filmu dwójkę aktorów Jan Pawłowski i Anna Próchniak (Kama) – w tym do realizacji wspomnianej sceny seksu.

Nikt już nie stawia pytania nad osobistymi kosztami, jaki ponoszą ci aktorzy uczestnicząc w tak naturalistycznej scenie zbliżenia.

Dlaczego?

Bo takich kosztów nie ma? Bo są przecież dorośli, bo są aktorami i z tym zawodem związane jest tego rodzaju ryzyko emocjonalne i moralne, bo to wszystko udawanie?

Zdaję sobie prawe, że tego rodzaju zastrzeżenia są traktowane jako zaściankowe i anachroniczne, są zbywane wzruszeniem ramion i prostą konstatacją, że przecież młodzi aktorzy przed przyjęciem roli czytali scenariusz i mieli świadomość charakteru scen w których zagrają, a skoro się zgodzili... „volenti non fit iniuria” (chcącemu nie dzieje się krzywda). A jednak...

Kończąc – nie wzywam do potępienia filmu, który jest ważny, na wiele sposobów jest precedensowy w polskim kinie, i po prostu piękny.

Namawiam rodziców, wychowawców i nauczycieli, aby - zanim wyślą młodzież na ten film - najpierw sami go obejrzeli i głęboko się zastanowili dla kogo jest on przeznaczony. Bo chyba jednak dla dorosłych. Widzom w młodszym wieku może po prostu zaszkodzić.

 

Szymon Morawski
nauczyciel
Warszawa