Jeżeli jeszcze nie wyrobili sobie Państwo opinii na temat "taśm Jarosława Kaczyńskiego", proszę się nie martwić. Redaktor naczelny "Newsweeka", Tomasz Lis zawsze gotowy, aby nieść społeczeństwu "kaganek oświaty". 

Dziennikarz opublikował serię wściekłych tłitów, w których wyjaśnia, co właściwie mamy myśleć o dzisiejszej publikacji "Gazety Wyborczej". Pierwszy z brzegu sugeruje, że wszyscy ci, którzy uważają, że na taśmach nic takiego nie ma, to... "ludzie Wschodu".

„Jeżeli uważasz, że na tych nagraniach nic nadzwyczajnego nie ma, to znaczy, że nie musisz jechać na Wschód. Już tam jesteś i masz go w sobie”- pisze Lis. Innym razem stwierdza, że nagrania z prezesem PiS dowodzą, że żyjemy w "bantustanie".

"Standardy Bantustanu i republiki bananowej, państwo jako dominium partii, Polska jako folwark, lider partii rządzącej jako właściciel państwa i dysponent państwowych spółek, szefowie banków na telefon - to przecież detale. Nic się nie stało, Polacy"- pisze dziennikarz. 

Przy tej okazji naczelny "Newsweeka" kreśli nam portret przebiegłego Kaczyńskiego i nieskazitelnego Tuska... 

"Pod jednym względem Kaczyński ma wielki talent - gdyby na tych nagraniach był Tusk, gdyby Tusk mianował sobie szefa banku, dawał mu polecenia udzielenia sobie kredytu, oszukiwałbym kontrahenta, a Polskę traktowałby jak folwark, to za tydzien zniknąłby z polityki na wieki wieków"- czytamy na Twitterze. 

"Poza tym, że runął mit skromnego, poświęconego Polsce Kaczyńskiego, wygląda na to, że abnegat jest oszustem, upaństwowiony bank to jego skarbonka, a partia oddana prawu i sprawiedliwości to prywatny biznesie traktujący Polskę jak folwark, to na tych nagraniach nic nie ma"-atakuje Tomasz Lis. 

yenn/Twitter, Fronda.pl