Redaktor naczelny "Newsweeka" stwierdził, że spór Polski z Izraelem spowodowany jest przez nacjonalizm. Tomasz Lis podzielił się tą refleksją na Twitterze. 

"Ostatnie wydarzenia na linii Warszawa - Tel Awiw pokazują, że nacjonalizm zawsze prowadzi na manowce, a czy to nacjonalizm polski czy żydowski to już bez znaczenia. Oba się sobą żywią i nawzajem się napędzają, niszcząc dekady pracy ludzi dobrej woli po obu stronach"- napisał dziennikarz.

Przypomnijmy, że spór dotyczy cytowanej przez "Jerusalem Post" wypowiedzi premiera Izraela, Benjamina Netanjahu. Szef rządu Izraela podczas wizyty w Muzeum Historii Żydów Polskich przy okazji konferencji bliskowschodniej w Warszawie miał stwierdzić, że Polacy kolaborowali z nazistami. Ambasador Izraela w Warszawie, Anna Azari tłumaczyła, że gazeta zmanipulowała wypowiedź Netanjahu. Premier Izraela zaznaczył natomiast, że nie miał na myśli całego narodu tylko szmalcowników. Choć ze strony przedstawicieli polskiego rządu płynęły wypowiedzi mające uspokoić opinię publiczną, krótko przed szczytem V4 w Jerozolimie premier Mateusz Morawiecki poinformował szefa rządu Izraela, że nie weźmie udziału w tym wydarzeniu.

Pierwotnie Polskę miał reprezentować na szczycie szef dyplomacji, Jacek Czaputowicz. Sytuację zaogniła jednak skandaliczna wypowiedź p.o. szefa MSZ Izraela, Israela Katza, który stwierdził, że "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki", posądził również Polaków o kolaborację z Niemcami. Wówczas polskie władze zdecydowały, że nasz kraj nie weźmie udziału w szczycie. Ostatecznie spotkanie zostało odwołane. 

Trzeba więc przyznać, że Tomasz Lis znalazł sobie ciekawy wybieg, byle tylko nie bronić Polski w sytuacji, gdy byłoby to wskazane i gdy nawet dziennikarze, którzy są gotowi winić polski rząd za całe zło świata również wydają się dostrzegać, że w tym konflikcie Polska nie zawiniła.

yenn/Twitter, Fronda.pl