Załdostanow przekonuje w rozmowie z „Superstacją”, że Putin uratował Rosjan na Krymie. „Gdyby nie on, wołyńska tragedia powtórzyłaby się w Sewastopolu i na Krymie. On do tego nie dopuścił” – twierdził „Wilk”, przedstawiając Polakom sztandarowe tezy kremlowskiej propagandy. W jej perspektywie Ukraińcy to krwiożerczy banderowcy, którzy tylko czekają na możliwość przeprowadzenie kolejnego po Wołyniu ludobójstwa.

Zarazem Załdostanow tłumaczy, że ze strony „Nocnych Wilków” nie ma mowy o żadnej „prowokacji” wobec Polski czy w ogóle Zachodu. Rajd jest po prostu ich tradycją, ważną zwłaszcza w tym roku, to jest w „przededniu 70. rocznicy zwycięstwa”.

Lider „Wilków” przekonuje też, że bardzo wiele osób w Polsce popiera ideę rajdu. „Okazuje się, że polityka żyje swoim życiem, a zwykli ludzie żyją własnym życiem. Ja mam bardzo wielu przyjaciół w Polsce, oni przyjeżdżali na wszystkie nasze zloty” – mówi Załdostanow.

Motocyklista twierdzi też (ciekawe, kto w to uwierzy?), że jest daleki od polityki, a jego przyjaźń z Putinem to po prostu normalna relacja. „Jeżeli się z kimś przyjaźnię, to nie liczy się dla mnie, jaką grupę społeczną reprezentuje. Dla mnie może być zwykłym dozorcą, a może być prezydentem. To jest ogromny honor, że przyjaźnie się z takim człowiekiem jak prezydent Rosji” – mówił „Superstacji”.

Na koniec stwierdził, że Putina zesłał Rosji Bóg; prezydent ratuje jakoby Europę (przed czym – tego już Załdostanow nie wyjaśnił). Twierdzi jednak, że Kreml uratował Krym przed kolejnymi rzeziami na tle etnicznym. Według motocyklisty nie będzie też w Europie żadnej wojny, bo „nikt tego nie chce”.

kad