Najbliższe wybory w niemieckich lanach mogą okazać się "zabójcze" dla rządu Angeli Merkel. Niemieckie CSU zdecydowanie traci poparcie, a w siłę rosną skrajne ugrupowania Zieloni i AFD.

Najlepszym przykładem jest Bawaria, w której dotychczas CSU było niekwestionowanym liderem, często osiągając blisko 50% wyniki poparcia.

Sytuacja znacząco sie jednak zmieniła i na miesiąc przed wyborami można mówić o dużym kryzysie w partii rządzącej. 

Ostatnie badania opinii publicznej pokazały, że w siłę urosła lewacka partia Zielonych. Z poparciem 15 procent stają się zdecydowaną, drugą siłą. Co więcej, notowania tego ugrupowania z tygodnia na tydzień rosną, a komentatorzy wskazują, że w dniu wyborów (14 października) może sięgnąć 20-22 procent.

Na trzecim miejscu znajduje się prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AFD), na które głosować chce około 13 procent wyborców.

"W mojej ocenie jesteśmy w odpowiedniej pozycji, by rozpocząć kampanię i zrobimy w ciągu następnych czterech tygodni wszystko, by upewnić się, że wyjdziemy z tego w dobrym stanie" - stwierdził Horst Seehofer lider CSU i szef MSW w rządzie Angeli Merkel.

Jego wołanie może sie jednak okazać zbyt późne.

mor/PAP/Fronda.pl