Liczby mówią same za siebie. W 2007 roku do wycięcia było 29 drzew, które zaatakował kornik drukarz. 10 lat później martwych jest 834 tysiące świerków! Według dokumentów przedstawionych przez leśnika Adama Hempla, taki stan puszczy to "zasługa" ekologów.

Adam Hempel to były pracownik Lasów Państwowych. Przedstawił dokumenty, w świetle których dewastacja świerkowego drzewostanu w puszczy postępuje od czasu, kiedy do akcji wkroczyli ekolodzy.

W 2007 roku leśnicy znaleźli 29 świerków zaatakowanych przez kornika drukarza. Wówczas leśnicy chcieli dokonać wycinki sanitarnej, co umożliwiłoby kontrolę nad sytuację, czego efektem nie byłyby zarażone kolejne partie lasu. Świerki rosnące na terenie ścisłego rezerwatu mogły być wycięte tylko za zgodą Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. Zgoda konserwatora, która miała być formalnością, okazła się jednak niemożliwa z uwagi na kierowane pisma z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot. Ekolodzy związani z ową Pracownią pisali m.in. o tym, iż kornik to istota, która ma prawo się rozmnażać i zjadać świerki.

Efekt? Z 29 świerków zaatakowanych przez kornika drukarza 10 lat temu, zrobiło się ich ponad 800 tysięcy!

krp/gosc.pl, Fronda.pl