Jeżeli istnieje ktoś naprawdę odważny to jest nim Leif Hetland. Ten facet jeździ do najbardziej radykalnych krajów islamskich, aby głosić Jezusa Chrystusa, mimo grożącej mu w każdej chwili śmierci męczeńskiej za bluźnierstwo. 

Leif Hetland pochodzi z Norwegii. Był zwykłym pastorem, babtystą, w swoim rodzinnym mieście, gdy w 1995 r. usłyszał w sercu głos Jezusa, aby porzucił swój dotychczasowy, wygodny sposób życia i wyruszył na misję. Zostawił swoją parafię i pojechał do Pakistanu. Nie wierzył, że mu się to uda, ale owoce przekroczyły nawet najśmielsze oczekiwania.

Jego sposób głoszenia jest prosty. Wywiesza plakaty i ogłasza, że przybędzie Jezus Chrystus. I tak się dzieje. Muzułmanie, dla których Chrystus jest tylko jednym z proroków, przynoszą ze sobą chorych i cierpiących, a On ich uzdrawia. Potem przyjmują chrzest. Na takie modlitewne spotkania przychodzi nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Czasem zdarzają się sytuacje niebezpieczne. Przychodzą ludzie z bronią, czasem trzeba wynajmować ochronę. A jednak się udaje. Ludzie rozbrojeni Bożym Miłosierdziem nawracają się i proszą o chrzest w imię Jezusa, która wyciąga do nich dłoń i uzdrawia. Rekolekcje zwykle odbywają się na stadionach, gdyż chętnych jest tak wielu, że nie mogą się pomieścić nigdzie indziej.

Leif Hetland odwiedził już blisko 80 krajów świata. W Pakistanie jest oskarżony o bluźnierstwo, w każdej chwili grozi mu śmierć. Raz próbowano już go otruć, ale bezskutecznie. Dzielny pastor jednak nie poddaje się i jeździ tam nieustannie ze swoim orędziem. Ochrzcił już tysiące muzułmanów, ale wierzy, że nawrócą się ich miliony.

Tomasz Teluk