„Putin zabrał podstawy naszego istnienia, więc trudno, byśmy z nim świętowali, on na to nie zasługuje. Gdyby nie Krym i nie Ukraina, nikt by nie miał problemów ze wspólnym świętowaniem rocznic” - powiedział Lech Wałęsa, gość programu "Świat" w TVN24 Biznes i Świat.

Wałęsa ocenił spór wokół międzynarodowych obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej:

„To zachowanie Władimira Putina powoduje, że nie chcemy z nim stawać w szeregu. On stosuje siłę, gdy współcześnie siłą jest siła argumentacji, negocjacji. Świat oparty jest na porozumieniach i wolnościach, a on to podeptał„

Były prezydent uważa, że „Putin sprawdza naszą solidarność, europejską i światową.”

Lech Wałęsa twierdzi, że w przypadku eskalacji konfliktu na Ukrainie i gdyby wjechały do niej rosyjskie czołgi, to „dzisiaj potęgą jest intelekt, porozumienia, a nie straszenie bronią.”

„Potrzeba kilku mężczyzn, którzy poproszą ludzi Putina i pokażą, jakie mamy "zabawki", i powiedzą: nie chcemy tego, ale pójdziesz jeszcze dalej i będziemy musieli ich użyć. Pójdziesz krok dalej i cię rozwalimy. Dopóki się cofamy, to on [Putin-red.] idzie, dlatego trzeba pokazać mu linię” - ocenił były prezydent.

Dodał, że „konflikt na Ukrainie musi zakończyć się zwycięstwem Zachodu i naszym, tylko pytanie, ile guzów sobie nabijemy wcześniej. Im będziemy na Zachodzie bardziej solidarni, tym szybciej to zakończymy. Jeśli nie będziemy solidarni, Putin będzie postępować jak Hitler”.

Tag/tvn24.pl