Lech Wałęsa nie tak wyobrażał sobie przeniesienie instytutu swojego imienia do Warszawy kilka la temu. – informuje tabloid.

Za niepłacenie rachunków Mazowiecki Urząd Marszałkowski eskmitował eksmitował Instytut Lecha Wałęsy z willi Narutowicza przy ul. Parkowej. Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pozew o zapłatę zaległości z kilkunastu miesięcy.
„Fundacja nie wywiązywała się z warunków umowy, jaką zawarła z nami w 2011 r. Po prostu przestała płacić czynsz” – informuje urząd.

„Fakt” dziwi się tak ogromnym długom, z racji tego, że Wałęsa lubił przechwalać się wysokimi pensjami, które pobierał za granicą.

– Połowę z każdego zarobku zabiera mi skarbówka, a z zagranicy płaciłem skarbówce ok. 600 tys. zł za rok – opowiadał 1,5 roku temu.
– Fundacja uznała, że nie będzie możliwe adaptowanie budynku dla naszych potrzeb i rozwiązała umowę – lakonicznie tłumaczy szef ILW Mieczysław Wachowski.

– Siedziba, która powstała dla prezydenta II RP, dziś symbolicznie trafia w ręce prezydenta III RP. Myślę, że trudno sobie wymarzyć lepsze przeznaczenie dla takiego miejsca – mówił marszałek mazowiecki Adam Struzik, gdy w 2011 r. podpisywał 15-letnią(!) umowę najmu zabytkowej willi.

Gazeta twierdzi, że raczej nie przypuszczał, że z byłym prezydentem spotka się w sądzie.

Willa Narutowicza powstała na początku lat 20. XX w. Choć prezydent mieszkał tam tylko 5 dni: od zaprzysiężenia do tragicznej śmierci w Zachęcie, aż do wojny willa była w rękach jego rodziny. Później stała się własnośćią państwa. Najpierw był tu żłobek, potem szkoła pielęgniarska, a od 2005 roku władze Mazowsza zrobiły w niej hotel dla urzędników. Od 2008 r. budynek jest w rejestrze zabytków i w 2011 r. było jasne, że nie będzie łatwo go przebudować. Mazowsze chciało go oddać resortowi kultury – rząd nie chciał. Sejmik wystawił go na sprzedaż za 12 mln zł. Do licytacji nie doszło, bo zainteresowanie willą wyraził instytut Wałęsy.

KZ/Fakt.pl