1. Wczoraj na zorganizowanej naprędce konferencji prasowej w Centrum Usług Wspólnych, gdzie drukowany jest na zlecenie MEN elementarz do I klasy szkoły podstawowej, premier Tusk ogłosił, że jeszcze tego dnia zbierze się na nadzwyczajnym posiedzeniu Rada Ministrów (to cotygodniowe, odbyło się poprzedniego dnia) i podejmie decyzję o otwarciu bramek na autostradzie A-1 pod Toruniem i pod Gdańskiem w trzy kolejne weekendy miesiąca sierpnia.

Widać, że z błyskawicznie przeprowadzonych badań opinii publicznej dotyczących korków na autostradach wyszło, że może to kosztować Platformę utratę kilku kolejnych punktów poparcia w sondażach i stąd błyskawiczna konferencja i ogłoszenie takiej decyzji.

Z niejasnych powodów uwolnieni od stania w kilometrowych kolejkach na punktach poboru opłat, będą tylko kierowcy samochodów jadących nad morze i znad morza (A-1), podczas gdy ci na autostradzie A-4 i A-2 w dalszym ciągu mają stać w kolejkach godzinami i jeszcze za to stanie muszą słono zapłacić (mamy najwyższe w Europie opłaty za przejazd autostradami).

A przecież wielogodzinne kolejki, mają miejsce na autostradzie A-4 pod Wrocławiem i Gliwicami, a także na autostradzie A-2 pod Poznaniem i Świeckiem.

2. Premier Tusk na konferencji próbował udawać, że korki na autostradach zaczęły się w ostatni weekend ale przecież doskonale wiadomo, że ten problem narasta od 3 lat i pokazuje, że GDDKiA nie daje sobie kompletnie rady z zarządzaniem ruchem na płatnych odcinkach tych dróg.

Każdy wakacyjny weekend (ale kolejki były i wcześniej), zaczyna się od medialnych informacji o długości kolejek przed „bramkami”, na których albo pobiera się bilety aby później przy zjeździe z autostrady zapłacić za przejechany odcinek albo też uiszcza się opłaty.

Ponieważ natężenie ruchu w tym okresie sięga kilkudziesięciu tysięcy pojazdów na dobę, a pobór biletu albo jego opłacenie w zależności od tempa przeprowadzenia tych czynności, wynosi od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu sekund na jeden samochód przed bramkami tworzą się wielokilometrowe kolejki w których rekordziści stoją nawet 4 godziny (tak było w ostatni weekend na bramkach pod Wrocławiem na autostradzie A-4, niewiele krócej stali kierowcy, którzy chcieli się dostać z rodzinami nad polskie morze na autostradzie A-1 pod Toruniem).

Pani wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, która ma wyjątkowe szczęście do wygłaszania bon motów, rozsierdzających Polaków do białości (zimą o zamarzających i spóźniających się pociągach - „sorry taki mamy klimat”), parę dni temu wypaliła: „wszędzie w Europie gdzie są bramki, są korki, wczoraj sprawdzałam”.

3. Przez te ostatnie 3 lata, rząd nic w tej sprawie nie zrobił, nie uporządkował nawet sprawy płacenia przez kierowców ciężarówek na drogach zarządzanych przez koncesjonariuszy - gotówką w sytuacji kiedy na drogach zarządzanych przez GDDKiA, korzystają oni z elektronicznego systemu poboru opłat viaTOLL.

Nawet nie próbuje się upowszechniać elektronicznego systemu opłat dotyczących samochodów osobowych. Ba część kierowców, którzy takie urządzenia sobie kupili, jadąc nad morze autostradą A-1, nie mogą z niego skorzystać, ponieważ akurat na tej autostradzie takie systemu poboru opłat do tej pory nie przewidziano.

Z kolei koncesjonariusze pobierane opłaty w pełni odprowadzają na Fundusz Drogowy w związku z tym nie są zainteresowani ani wielkością natężenia ruchu na „swoich” odcinkach ani sprawnością obsługi na „bramkach”. Oni dostają 1,3 mld zł rocznie za dostępność koncesjonowanych odcinków autostrad i koncentrują się na corocznej waloryzacji tej kwoty.

I w tej sprawie przez ostatnie 3 lata rządowi nie udało się zmienić prawa.

Narastający skandal z zarządzaniem ruchem na autostradach doprowadził tylko do tego, że minister Bieńkowska zapowiedziała, że jej resort „już jesienią”, zaprezentuje nową koncepcję pobierania opłat na płatnych odcinkach autostrad, a jej wdrożenie przewidziane jest na rok 2016.

4. Teraz okazuje się, że rząd może jednak choćby przejściowo pomóc stojącym w kilometrowych kolejkach i nakazać podniesienie bramek, co spowoduje zmniejszenie wpływów Funduszu Drogowego o około 20 mln zł (ta strata ma być wyrównana KFD z rezerwy premiera).

Szkoda tylko, że szef rządu, obudził się z tego „letniego snu” dopiero w połowie sierpnia i że jego łaskawość ograniczyła się tylko do korzystających z jednej autostrady.

A tak przy okazji to sprawa korków na autostradach i jej wycinkowe i czasowe rozwiązanie, pokazuje, że premier Tusk rządzi „od kryzysu do kryzysu”.

Najpierw swoimi działaniami lub ich zaniechaniem wywołuje się skandal, a później w świetle kamer ten skandal się łagodzi, próbując udawać łaskawcę.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl