W pierwszych dwóch miesiącach tego roku było aż 29 dni, kiedy dostawy przewidziane kontraktem jamalskim były niższe niż wynikające z umów z firmami z państw Unii Europejskiej - pisze Dziennik Gazeta Prawna.

Jednak duża część gazu oferowanego przez zachodnich dostawców to paliwo z Rosji (odbierane na zasadzie wirtualnego rewersu z Gazociągu Jamalskiego). Kupujemy je od pośredników, np. z Niemiec, którzy oferują lepsze ceny. Surowiec zostaje w Polsce, nie płynie dalej na Zachód.

Z danych z lutego można wnioskować, że nasze bezpieczeństwo energetyczne zwiększyło się radykalnie. W 2009 r. mogliśmy sobie pozwolić na to, by zamówić na Zachodzie 1 mld m sześc. gazu, dziś może to być nawet 10 mld m sześc., czyli 60 proc. naszego rocznego zużycia.

– Od początku roku możliwości importu z kierunku zachodniego w ramach rewersu wyraźnie wzrosły – mówi prezes Gaz-Systemu Jan Chadam. W sumie w ten sposób możemy uzyskać 8,2 mld m sześc. gazu rocznie. Płynąć może do nas także gaz z Niemiec przez połączenie w Lasowie (fizyczny rewers, czyli odwrócony kierunek dostaw) – 1,5 mld m sześc. rocznie, oraz z Czech przez łącznik w Cieszynie – 0,5 mld m sześc.

Sab/Dziennik Gazeta Prawna