Zmarłego w środę Jana Kulczyka wspomina w "Puls Biznesu" Zbigniew Jakubas, jeden z największych polskich przedsiębiorców:

To dla mnie szok, który sprawił, że zacząłem zastanawiać się nad sensem całej tej życiowej pogoni – może nie tyle za pieniędzmi, ile kolejnymi celami biznesowymi. Życie ucieka…

Znałem Jana bardzo długo, ponad 20 lat, i zapamiętam go nie ze strony biznesowej, o której wszyscy piszą i czytają, i gdzie zawsze miał dużo szczęścia, ale z takiej zwyczajnej, czysto ludzkiej. Wiele godzin spędziliśmy na rozmowach o życiu…

Jan był po prostu bardzo dobrym człowiekiem, nie tylko dla przyjaciół i kolegów. Był też bardzo wrażliwy, kochał operę, kulturę, sport – dzielił się tym, co miał, i wspierał przez lata choćby polskich olimpijczyków. Był też, o czym niewielu wie, bardzo wierzący. Kiedyś odwiedziłem go w jego domu we Francji. Była niedziela i Janek zaproponował, żebyśmy pojechali na mszę do małego, zabytkowego kościółka w okolicy. Powiedziałem na to, że jak msza będzie po francusku, to niewiele zrozumiemy, ale Janek odpowiedział, że to żaden problem, bo przecież „Bóg jest wszędzie”. I pojechaliśmy. Może teraz Pan Bóg ma dla niego inne zajęcie…

mm/Puls Biznesu