Oficjalnie premier Donald Tusk zapowiedział, że kontrowersje wokół podpisania ACTA nie spowodują żadnych dymisji w rządzie. Jednak poszukiwania winnego trwają. Podczas oficjalnego podziękowania odchodzącej prezes UKE Annie Strężyńskiej Tusk wytknął, że nie poinformowała rządu o zagrożeniach związanych z podpisaniem ACTA. 


- Żadnych ruchów kadrowych jednak nie będzie. Najłatwiej byłoby pociągnąć do odpowiedzialności ministra kultury, ale w rzeczywistości decyzje zapadły gdzie indziej - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". - Za szybkim podpisaniem umowy optował minister Sikorski, któremu zależy na dobrych stosunkach z USA, a od strony wpływu na przedsiębiorczość monitorował ją Waldemar Pawlak – mówi osoba z kręgów rządowych w rozmowie z "DGP". 

 

Pawlak zasugerował, że rząd powinien zastanowić się nad przesunięciem podpisania umowy. Sikorski zaś podkreśla, że MSZ tylko pośredniczyło od strony dyplomatycznej. Tym samym zainteresowanie skupiło się na Zdrojewskim i ministrze cyfryzacji Michale Bonim. Na razie rząd jest przekonany, że decyzja o podpisaniu ACTA, choć kontrowersyjna, nie była błędem. 

 

eMBe/DGP