Od miesięcy opinia publiczna w Polsce czeka na opublikowanie raportu z prac komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Rząd zapowiadał, że raport ministra Millera będzie odpowiedzią na skandalicznie jednostronny dokument rosyjskiego MAK, który badał tę sprawę. Do dziś jednak szef MSWiA nie ujawnił raportu. Kiedy ujawni? Nie do końca wiadomo. Dziś marszałek Sejmu prosił Polaków o cierpliwość w tej sprawie. Prośby takie słychać nie po raz pierwszy.

 

Komentatorzy od miesięcy zastanawiają się, dlaczego władze Polski nie spieszą się z publikacją polskich ustaleń ws. Smoleńska. Padają różne tłumaczenia – że rząd chce grać raportem w kampanii wyborczej, że szuka dobrego momentu, by ukryć swoje zaniedbania opisane przez komisję, by ukryć fakt, że w raporcie nie ma nic o rządowych zaniedbaniach w tej sprawie, że tłumaczenia się przeciągają, że polscy eksperci chcą uniknąć samoośmieszenia więc czekają licząc na dokumenty z Rosji w tej sprawie. Ile ludzi tyle sposobów tłumaczenia.

 

Wątpliwości dot. prawdziwych przyczyn opóźnienia publikacji dokumentu nie pomagają rozwiać politycy PO. Wciąż nie poinformowali opinii publicznej, skąd wynika nieudolność w przygotowywaniu raportu. Ich wypowiedzi w tej sprawie mącą i budzą zdziwienie. Odczucia takie powoduje również zadziwiająca wypowiedź Grzegorza Schetyny. Stwierdził on dzisiaj, że termin publikacji raportu „nie zależy ani od rządu, ani premiera, ani od ministra Millera, ani od ekspertów”.

 

Słowa marszałka powinny budzą duże zdziwienie. W imię czego rząd wciąż trzyma w ukryciu swoje ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej? Nie wiadomo, jednak słowa Schetyny pokazują, że opóźnienie jest wynikiem decyzji lub działań osób trzecich, nie związanych z pracami polskiej komisji, ani z władzami państwa. To rodzi duże wątpliwości i podejrzenia. Także podejrzenia o oczekiwanie na zgodę na publikację jednego z naszych dużych sąsiadów...

 

Jedno jest jednak pewne – opóźnianie publikacji raportu jest korzystne dla Platformy Obywatelskiej. Bowiem media mogą mówić, dociekać, pytać. Zajmować się raportem, a nie tragiczną sytuacją finansową, problemami kredytobiorców, jałowością rządowych propozycji walki o rozwiązanie problemów kraju. Z drugiej strony PO dzięki opóźnieniu odkłada debatę na temat Smoleńska. Jaki by ten raport nie był, zawsze będzie niekorzystny dla rządzących. Albo pokaże, że urzędnicy i ministrowie rządu dopuścili się zaniechań i nieprawidłowości, które przyczyniły się do katastrofy, albo wystawi się na ostrą krytykę publikując raport, w którym błędy polskich urzędników zostaną przemilczane. Dzięki pracy zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza, zaniedbań polskich polityków w tej sprawie ukryć się nie da.

 

Od miesięcy polskie społeczeństwo jest zarzucane medialnymi wrzutkami dot. katastrofy smoleńskiej. Mówiła o tym dr Barbara Fedyszak-Radziejowska w wywiadzie dla kwartalnika „Fronda”. - Nie radzimy sobie z konsekwencjami tragedii smoleńskiej, ponieważ jesteśmy „rządzeni” emocjami. Nie poznajemy faktów, nie rozmawiamy poważnie, nie żądamy od państwa i jego organów wypełniania obowiązków. Emocjami łatwo sterować i manipulować. A my żyjemy, moim zdaniem kontrolowanymi, dezinformującymi „wrzutkami”, a nie faktami – mówiła w rozmowie socjolog. Słowa Grzegorza Schetyny świadczą o tym, że rządzącym Polską ludziom wciąż zależy na rozbudzaniu emocji Polaków. Zaślepionymi emocjami ludźmi łatwiej manipulować.

 

Stanisław Żaryn