O komentarz poprosiliśmy księdza Jana Sikorskiego.

„Według arystotelewskiego określenia polityki jako techniki sprawowania władzy, to żaden ksiądz, biskup i Kościół nie powinien się mieszać w tak pojmowaną politykę. Od tego zresztą sam Kościół zrezygnował. Natomiast jeśli chodzi o drugie określenie polityki jako etyki społecznej – gdyby tutaj Kościół nie zabierał głosu to wówczas zacząłby uprawiać politykę, tylko taką „szczurzą”, nędzną. Musi zabrać głos, jeśli ustala się ustawy niezgodne z moralnością chrześcijańską, czy też antyhumanistyczną, bo i takie się niestety zdarzają. W tym wypadku można mieć słuszne pretensje, że się Kościół odezwał.. za mało. Na ogół jednak Kościół zabiera głos, przez co dostaje w skórę i bardzo cierpi. Przy wszystkich systemach totalitarnych było tak, że Kościół odzywał się i był posądzany o mieszanie, wprowadzanie swoich interesów. Jednak to nie są interesy Kościoła! Są to interesy ludzi, ponieważ tam, gdzie dobro człowieka jest zagrożone, gdzie etyka jest zachwiana - tam Kościół musi się wypowiedzieć! Oczywiście, że czasem wygodniej jest nic nie mówić, ale wtedy zaprzecza się swojemu posłannictwu.

Jeśli chodzi o granicę między mieszaniem się Kościoła do polityki a uświadamianiem i podkreślaniem wartości etycznych i moralnych przez Kościół, to te dwie płaszczyzny się troszkę ze sobą łączą. Zwykle ci, którzy wyznają jakąś opcję, mają władzę lub chcą ją zdobyć, wówczas potrafią stosować różne metody i środki. Wobec tego lepiej jest, by wypowiedzi były ostrożne i dalekie od wyznaczonej granicy dzielącej troskę o dobro społeczne od techniki sprawowania władzy. Należy zachować szczególną ostrożność, bo rzeczywiście wypowiedzi mogą wywoływać różne reakcje. Poza tym istnieją pewne uprzedzenia, kiedy ksiądz powie jedno zdanie, dla wielu będzie oznaczać, że Kościół miesza się do polityki. Nawet słyszałem od komunisty zdanie, że „proszę księdza, przeżegnanie się to już jest robienie polityki”. Wyraźnie tam, gdzie jest zagrożenie jakichkolwiek zasad moralnych, czy etycznych Kościół musi się odezwać.

Pamiętajmy, że w czasach PRL to Kościół stanowił jedyną instytucję, która ratowała Polskę, ducha narodu, chroniła ludzi. System był totalitarystyczny, monopartyjny, wówczas najważniejsi dzisiejsi „bohaterowie” milczeli i brali komunistyczne pensje. W skórę dostawał zaś głównie Kościół.

Aktualnie są trochę inne czasy. Panuje postawa konsumpcyjna, nastawiona na finanse. Kościół tego nie uznaje i dlatego potrafi być nieraz trudny do przyjęcia ze strony różnych władz. Podkreślam jednak, że Kościół działa w obronie człowieka. Oczywiście każde działanie ludzkie wymaga roztropności i tutaj również zadaniem Kościoła jest dobre wyważenie. Natomiast komunistyczne czasy miały dość wyraźne rozgraniczenie, wiadomo było co jest białe, a co czarne. Jasność ułatwiała sprawę. W tej chwili każdy może mieć różne zdania i nie wszystkim musi się to samo podobać, chociaż jesteśmy w Kościele. Ale to jest w porządku.

Kościół powinien kłaść większy nacisk na sprawy związane z moralnością i etyką. Dopiero później wypływają z tego odpowiednio godne postawy tych, którzy mają dojście do sprawowania władzy. Pan Jezus też mówił Herodowi wyraźnie, nazwał Go dość ostro - padło nazwisko. Niektórzy księża powołują się na ten przykład. W niektórych przypadkach należy i tak zrobić, jeśli ktoś jest powszechnie znany i stanowi symbol nieporządku i nieładu moralnego. Jednak należy to robić bardzo ostrożnie.

Przede wszystkim należy zacząć od tego nie jaka to jest osoba, ale jakie panują zasady. Ludzie są myślący, choć w głowach mają mocno namieszane. Wystarczy powiedzieć im - słuchajcie takie są zasady i tacy są ludzie – pasuje to, czy nie? Wybierz sam. Natomiast podpowiadanie nazwisk nie jest dopuszczalne. Oczywiście ksiądz może wyrazić swoją opinię, czy sympatię - każdemu wolno.

Jednak jeżeli ksiądz w wypowiedzi przekracza „swój teren” wiary, moralności to wówczas jest to jego prywatne zdanie. Jednak prywatnego zdania nie może podpisywać pod naukę kościoła. Może mieć taką pokusę, ale nie wolno mu tego robić!

Do Kościoła mają prawo przyjść wszyscy – z różnymi poglądami. Kościół przed nikim nie zamyka drzwi i ksiądz też musi się liczyć z tym, żeby nikogo nie obrażać… tylko budować.”

Karolina Zaremba