Dziś przed komisją śledczą ds. Amber Gold stanęła księgowa Marcina P., Danuta Misiewicz. Stwierdziła m.in., że ten zapewniał ją, że Amber Gold to spółka handlowa, która sprzedaje i kupuje złoto. Miała być ważnym świadkiem, jednak po raz kolejny mamy do czynienia z osobą, która „nic nie widziała, nic nie słyszała”.

Misiewicz podczas przesłuchania przyznała, że w dokumentach panował bałagan, niewiele więcej jednak widziała i wiedziała. Mówiła między innymi, że nie miała wątpliwości w momencie przyjmowania się do pracy w Amber Gold. Dodawała też:

W internecie znalazłam dwa artykuły. Jeden z nich mówił, że Marcin P. miał wyrok, jakiś błąd młodości. Ale później drugi artykuł to był, że była prokuratura i ona nie znalazła znamion przestępstwa w Amber Gold”.

Miała również świadomość, że spółka znajdowała się na liście ostrzeżeń, którą prowadziła Komisja Nadzoru Finansowego, jednak nie dopytywała o tę kwestię Marcina P. Jej wątpliwości rozwiał wspomniany artykuł. Stwierdziła:

Wydawało mi się oczywiste, że jeżeli są jakieś nieprawidłowości, to prokuratura miałaby jakieś zastrzeżenia”.

dam/niezalezna.pl,Fronda.pl