Odkąd tłumacze ksiąg Nowego Testamentu przekładali grecki termin „paideia” jako karcenie, wryło nam się w świadomość przekonanie, że Bóg karze człowieka, karci go za niewłaściwe postępowanie.

Nie trzeba jednak znać dobrze greki, by wiedzieć, że pierwszym znaczeniem słowa „paideia” jest wychowanie, trenowania ciała, rozwijanie intelektu, wyrabianie ducha. „Synu mój, nie lekceważ wychowawczych działań Pana – czytamy w liście do Hebrajczyków – nie upadaj na duchu, gdy On cię ćwiczy” (por. Hbr 12,5). Takie jest znaczenie tekstu, który w nieco innym tłumaczeniu słyszymy z ambony: „nie lekceważ karcenia Pana, gdy On cię doświadcza”. Dalej słyszymy w XXI niedzielę zwykłą: „kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje” (Hbr 12,6). Otóż, ani nie karci, ani nie chłoszcze (gr. mastigo) lecz wychowuje i koryguje. Grecki termin należałoby tłumaczyć nie jako „chłosta” lecz jako „przywoływanie do porządku”.  Bóg przywołuje człowieka do porządku pomagając mu w dokonywaniu mądrych wyborów.

Człowiek karany jest nie przez Boga, lecz przez konsekwencje swoich niewłaściwych wyborów, przez rezultaty swoich grzesznych postaw. Natomiast Bóg, jak dobry trener, ćwiczy nas, byśmy nie ulegali pokusom i godnie znosili wszelkie przeciwności losu nie tracąc pogody ducha. Jest dobrym wychowawcą, który nie chłoszcze swoich dzieci, lecz wychowuje je do życiowej mądrości przeprowadzając przez kryzysy i próby.

A gdy któreś dziecko upadnie, dobry Ojciec podnosi je i motywuje do podjęcia kolejnej próby pobicia życiowego rekordu w miłowaniu bliźniego, w niemyśleniu o sobie.

Bóg jest sędzią, który usprawiedliwia, trenerem, który motywuje i hojnym darczyńcą, który obdarowuje mocą. Tak jak Jego królestwo nie jest z tego świata i polega na służeniu, a nie na rządzeniu, tak też jego władza sędziowska nie polega na wskazywaniu przegranego, lecz na jego usprawiedliwianiu.

Bóg jest wychowawcą niepokornych i złych, a nie ich katem.

Ks. Wojciech Żmudziński SJ

Jezuici.pl