Niewątpliwie samobójstwo popełnione w katedrze, aby zwrócić uwagę na palący problem nie jest zachowaniem katolickim, ani religijnym. Samobójstwo popełnione w kościele wiąże się z profanacją samej świątyni i domaga się później specjalnych nabożeństw ekspiacyjnych. Nie w ten sposób katolicy zwracają uwagę na swoje problemy, czy na problemy świata.

Czyn ten został popełniony przez historyka, który jak podają zachodnie portale w latach 60. czynnie zaangażowany w działalność organizacji Tajnej Armii w Algierii. Chodziło o skrajnie nacjonalistyczne ugrupowanie. Nie można się zgodzić równocześnie z pewnymi tezami, które Dominiq Venner napisał na swoim blogu, dlatego, że są to często tezy nacjonalistyczne, żeby nie powiedzieć wręcz szowinistyczne.

Faktem jednak jest, że ci którzy bronią naturalnego modelu rodziny, jako związku kobiety i mężczyzny i bronią dzieci przed adopcją przez związki homoseksualne są rzeczywiście we Francji bezradni. Wobec tych, którzy chcą ratować tradycyjny model rodziny stosowana jest przemoc, są szykany i są spisywani na ulicach Paryża. Niedawno mieliśmy na ten temat reportaż w tygodniku „Idziemy”.

Jest to pewien głos bezradności wobec, którego rząd francuski manipuluje danymi i kiedy wychodzi 1,5 mln osób na ulice rząd informuje tylko liczbie 300 tys. Kiedy ludzie gromadzą się na ulicach Paryża to żandarmeria francuska robi wszystko, aby nie wyszli oni z podziemnych przejść metra, krążyć w nich gdy wszystkie wyjścia są obstawione przez policję.

Jest straszliwa arogancja władzy, bo premier mówi, że nie ma dla niego znaczenia co myśli społeczeństwo, bo rząd i tak przeprowadzi swoje zmiany. Jest więc desperacja, która popycha jednostki do tego typu zachowań, nie jest to dyktowane czynnikami religijnymi, ale próbą obrony tożsamości narodu i substancji narodu, którzy w ten sposób widzą, że w związku z takimi posunięciami wobec rodzin - Francja skończy się biologicznie – mówi ks. Zieliński.

Not. Jarosław Wróblewski