Portal Fronda.pl: W ostatnią niedzielę doszło do prowokacji. W trakcie odczytywanego komunikatu Konferencji Episkopatu Polski ws. ochrony życia, ustawieni ludzie zaczęli wychodzić z kościoła. Dlaczego temat obrony życia wywołuje takie emocje?

Ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes Zarządu „Fundacji Małych Stópek”:  Moim zdaniem możemy tę kwestię rozpatrywać na płaszczyźnie społecznej i płaszczyźnie duchowej.

Bardzo łatwo, ale zarazem radykalnie można wytłumaczyć płaszczyznę duchową tej sprawy. Po prostu: szatan szaleje. Chodzi o wartość życia, my mówimy o świętości życia człowieka. Jeżeli się to przekreśli, to później w człowieku zaczyna się cały bałagan. Złemu bardzo zależy na tym, aby doprowadzić do zniszczenia istoty ludzkiej. Aborcja staje się powodem następnych katastrof w życiu człowieka.

W niedzielę rozmawiałem z mężczyzną, który ze łzami w oczach opowiadał, że wraz z żoną dokonali aborcji. Mówił o tym, jak to zepsuło ich życie, podkreślał, w jakim jest punkcie – jego życie nie miało sensu. Dodawał, że dopiero teraz widzi, gdzie był powód jego nieszczęścia. Poprzez rezygnację z życia, zrezygnował z wyższych wartości. Podsumowując swoje życie zobaczył, że została tylko pustka, że nie ma dla kogo żyć. Swój stan bardzo mocno wiąże z dokonaną aborcją. Była to jedna z moich mocniejszych rozmów tego dnia. Odbyła się jeszcze zanim dowiedziałem się o tych profanacjach.

To jest wytłumaczenie duchowe. Dla ludzi wierzących jest to dość jasna sprawa.

Jeśli chodzi o płaszczyznę społeczną, spójrzmy na tych, którzy decydują w życiu publicznym – gdzie następuje podział? Dzisiaj nawet ktoś wskazał, że z tej partii wszyscy będą za życiem, a z tej nie. Tu jest źródło wszelkich podziałów. Gdyby u wszystkich było ukochanie życia, to czy w parlamencie nie mielibyśmy tylko jednej partii? Mimo różnego spojrzenia na gospodarkę, to sprawa ochrony życia byłaby czymś, co jednoczy.

Środowiska lewackie bardzo mocno występują przeciwko wartości życia, posuwając się do robienia ohydnych rzeczy  – to wyrażenie jest adekwatne do tej sytuacji, bo nawet ZOMO nie wchodziło do świątyni tylko pałowało przed budynkiem. Są to środowiska, które nie zważają na wrażliwość, świętość. Dlaczego robią takie rzeczy? Ponieważ wiedzą, że w wartości życia człowieka tkwi sedno sprawy. Gdyby wartość życia była chroniona w wymiarze społecznym, byłby to dla nich początek ich końca. Gdyby Naród, nie tylko prawnie poprzez Parlament, ale także w wymiarze wychowawcy prawa – skłaniał się ku ochronie każdego człowieka, to dla tych środowisk jest to po prostu klęska. Stąd bierze się ta wścieklizna, by zachować ten „kompromis”.

 Kim jest człowiek, który zabija najsłabszą istotę ludzką? Warto przypomnieć słowa Jana Pawła II, który mówił, że „miarą cywilizacji jest jej stosunek do najsłabszych, a szczególnie do nienarodzonych.” Jeżeli będziemy występować przeciwko najsłabszym, to nie poderwiemy się do lotu i będzie jedna wielka akcja „orzeł może, nic nie może”. Jeżeli mamy nadzieję, że coś się zmieni w Polsce w naszych rodzinach, w naszej codzienności – to do tego nie dojdzie bez uszanowania życia człowieka.

Zdaję sobie sprawę z różnych kontrowersji, które są wokół tego projektu. Sam nie jestem entuzjastą takiej jego formy, jednak bronić życia trzeba zawsze!

Wielkość naszego człowieczeństwa polega również na tym, że możemy dostrzec człowieczeństwo w tej niewielkiej istocie ludzkiej.

Dlaczego argument, który jest naukowy i wynika z biologii – „życie ludzkie zaczyna się w momencie poczęcia”, nie przekonuje zwolenników aborcji? Argument, który powinien raz na zawsze zakończyć ten spór – jeżeli to jest już człowiek, to nie mamy prawa go zabijać.

To mówi o znieczulicy. Jest to tylko jednostronne patrzenie na ten stan, który nazywamy ciążą, lub stanem błogosławionym. Mówienie: kobieta ma prawo, kobieta zagrożona, kobieta i jej nie wolno, kobieta… nie ma mowy o tym dziecku. To jest jakaś gruboskórność i brak wrażliwości tych osób, których serce poruszy się dopiero wtedy, kiedy dotkną dziecko i usłyszą jego płacz.

Byłem świadkiem sytuacji, w której młody mężczyzna chciał dokonać aborcji, ale przełamał się dopiero wtedy, kiedy pokazałem mu USG jego nienarodzonego dziecka. Rozpłakał się. Dlaczego nie wiedział tego wcześniej?

Myślę, że jest to także niezbyt głębokie rozumienie słów, które się wypowiada.  Jeżeli mówimy o „płodzie” nie sposób tego odnieść do tego, że jest to pewna faza rozwoju człowieka. Ja, jako ksiądz nie posługuję się terminologią religijną, używam terminologii biologicznej.

Gruboskórność to brak wrażliwości, a wrażliwość jest miłością. Jeśli ktoś kocha, to jest wrażliwy, czuły na każde poruszenie drugiej osoby, na smutek, radość, każdą potrzebę. Jako przykład podam nagranie, które było umieszczone na jednym z kobiecych portali internetowych. Pani ginekolog mówiąc o „psychologicznych aspektach aborcji” mówi o „masie ciążowej”: „Usuwana jest masa ciążowa”. Mówiła o dziecku w około 20 tygodniu ciąży. Zadziwiająca rzecz, ta sama pani ginekolog w innym filmie, ale na tym samym poziomie prenatalnym opisując ruchy USG, mówi do rodziców: „macie wasze maleństwo, wasze dzieciątko.”

Pytam skąd bierze się to rozdwojenie? W którym momencie ta osoba nie mówi prawdy? Jaka jest różnica między tymi przypadkami? Brak miłości. W pierwszym przykładzie jest ktoś, komu nie zależy na dziecku nienarodzonym, a w drugim jest ktoś, kto go oczekuje.

Wychodzę z oskarżeniem: nie ma w tobie miłości wobec tego nienarodzonego dziecka. Taka jest miara twojego człowieczeństwa, jeśli nie jesteś w stanie ukochać człowieka. W chrześcijaństwie mamy przykazanie miłości – kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. Problem leży także w wymiarze religijnym. Możemy zwrócić uwagę na to, że tzw. zwolennicy aborcji, często są także przeciwnikami Kościoła i Pana Boga. Nie można kochać Pana Boga i zarazem niszczyć człowieka. Oni to wiedzą podświadomie. Bardzo często spotykałem się z osobami, które przekonując się do wartości życia człowieka, stawały się osobami religijnymi – otworzyły się na Pana Boga. Znam też odwrotny przypadek – człowiek zareagował na temat ochrony życia, o której mówili księża. Wyszedł z Kościoła i do niego nie wrócił, ponieważ nie potrafił przyjąć tego, że człowiek jest od poczęcia, zarazem nabrał niechęci do życia duchowego.

Rozmawiała Karolina Zaremba

Chcesz pomóc? Wejdź na dlazycia.info

Nagranie o księdzu Tomaszu Kancelarczyku: