Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Podczas Światowych Dni Młodzieży odbędzie się cykl spotkań i warsztatów dla wierzących osób homoseksualnych „Przystań Pielgrzymów LGBT”. Przygotowuje je organizacja „Wiara i Tęcza”. Wszystko odbędzie się w „Spółdzielni Ogniwo”, miejscu, które można wynająć na różne wydarzenia. W programie są projekcje filmów o osobach duchownych opiekujących się osobami LGBT, warsztaty i spotkania typu „Relacje LGBT po chrześcijańsku”, ale też... dość, hmm, „kontrowersyjne”, np. warsztaty „Jak czytać Biblię w queerowy sposób?”, będą wydarzenia modlitewne i wspólne uczestnictwo w ŚDM, na przykład w Drodze Krzyżowej czy Mszy Świętej, albo na Błoniach i Polach Miłosierdzia, albo oglądając transmisję w Spółdzielni „Ogniwo”. Jest to miejsce i czas na takie wydarzenia? A może każda forma ewangelizacji jest dobra?

Ks. Tomasz Kancelarczyk: W granicach Kościoła Katolickiego jest to do przyjęcia. Cóż znaczy „w granicach Kościoła Katolickiego”? Wystarczy zajrzeć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, aby zobaczyć, w jakich okolicznościach osoby homoseksualne mogą być w komunii z Kościołem. Jeżeli byłoby to w duchu zgodnym z nauczaniem Kościoła Katolickiego - czemu nie? Warunkiem jest jednak zachowanie wstrzemięźliwości. Przypuszczam jednak, że w tym przypadku może chodzić o inicjatywę raczej uderzającą w katolickość Światowych Dni Młodzieży. Zapewne te spotkania i warsztaty będą odbywać się pod hasłem „My, homoseksualni, w Kościele”. Jednak powstaje pytanie: na jakiej zasadzie? Nie jestem pewien, czy będą to spotkania po linii nauczania moralnego Kościoła.

Czy można pogodzić homoseksualizm z wiarą katolicką?

Mam pewne doświadczenie duszpasterskie, zgłaszają się bowiem do mnie wierzące osoby homoseksualne z dylematami natury moralnej. Wiem, że niekiedy taki człowiek chce być w Kościele i pragnie przystępować do Komunii Świętej. Ma również świadomość, że będąc aktywnym homoseksualistą w związku, nie jest w stanie trwać w komunii z Bogiem. Jednak to samo tyczy się osób heteroseksualnych, które nie żyją w czystości – oni również nie mogą przystępować do Komunii Świętej. U osób homoseksualnych niemożliwością jest życie w uświęconym Sakramentem związku, ale często trudne jest też stworzenie trwałego związku. Jednak należy pamiętać, że warunkiem bycia osób homoseksualnych „w Kościele” jest życie w czystości. „Bycie w Kościele” rozumiem jako pełny udział w Mszy Świętej, przystępowanie do sakramentów. Bardzo często słyszę odpowiedzi w rodzaju: „Ale przecież to niemożliwe!”. Odpowiadam wtedy pytaniem: „A ja?”. Jako duchowny, żyję w celibacie, dokonałem takiego wyboru. Można tu dostrzec wymiar duszpasterski celibatu, bo mogę powiedzieć takiej osobie: „To jest możliwe”. Niezależnie od jakichkolwiek preferencji, żyję we wstrzemięźliwości. To samo jest wymagane od osób homoseksualnych, ale również heteroseksualnych, np. rozwiedzionych, w nowych związkach. I szczerze mówiąc nie znam zamiarów organizatorów tych warsztatów i nie wróżę im wielkiego sukcesu, choć mogą być w to włożone duże pieniądze. Jeśli byłbym organizatorem ŚDM postawiłbym warunek, że powinny być to spotkania o charakterze katolickim, a nie tylko młodzieżowym.

Organizatorzy Przystani Pielgrzyma LGBT, Stowarzyszenie Chrześcijan LGBTQ „Wiara i Tęcza”, mieli spotkać się z kard. Dziwiszem. Choć organizatorzy ŚDM nie wpisali wydarzenia na oficjalną listę imprez towarzyszących LGBT, to rozmowy miały być przyjazne, z zachowaniem wzajemnego szacunku.

Wydarzenie nie jest wpisane, bo nie może być. Uczestnictwo w Światowych Dniach Młodzieży osób homoseksualnych - czemu nie? W Kościele są osoby homoseksualne. Homoseksualizm nie wyklucza z Kościoła i taki zapis znajdziemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W tej seksualności jest coś niewłaściwego, jednak do tych osób powinniśmy pochodzić z szacunkiem. Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Organizatorem tych spotkań jest Stowarzyszenie Chrześcijan LGBT. Światowe Dni Młodzieży są spotkaniem o charakterze katolickim, nie chrześcijańskim jako takim, bo przecież chrześcijaństwo jest bardzo szeroką formułą. Przedstawiciel któregoś z odłamów Kościoła Protestanckiego również mógłby powiedzieć „Ja też mam prawo tu być, też jestem chrześcijaninem”. Jednak to przede wszystkim spotkanie młodzieży katolickiej z papieżem Franciszkiem i w ramach nauczania moralnego KK niedopuszczalne jest, aby ktoś, kto głosi rozwiązłość w pewnej materii, w sposób oficjalny uczestniczył w tym wydarzeniu. Jak najbardziej trzeba być otwartym na osoby homoseksualne, jednak ci ludzie wiedzą, jaki jest warunek, podobnie jak osoby rozwiedzione. Bo w tej materii „gorączkujemy” się mocno nad homoseksualnością, a przecież i osoby rozwiedzione mają pewien warunek pełnej przynależności do wspólnoty KK. Jest przecież jakiś defekt w relacji mężczyzny i kobiety, że biorą rozwód. Mimo tego rozwodu jednak mogą być w Kościele, pod warunkiem zachowania czystości. Niezależnie od tego, z czyjej winy doszło do rozwodu, bo każda ze stron może mieć na ten temat swoje zdanie, później jednak obie strony są zobowiązane do czystości. A powiem więcej, każdy z nas, według stanu, w którym żyje, jest zobowiązany do czystości. Ktoś, kto jest w małżeństwie, a dopuszcza się zdrady współmałżonka, nie może przyjmować Komunii Świętej. Jednak idąc do konfesjonału przy zachowaniu warunków dobrej spowiedzi, oczywiście otrzyma rozgrzeszenie. W przypadku środowisk LGBT jest przede wszystkim sprawa seksualności, może często dochodzą inne sprawy ważne dla tego środowiska, jednak najważniejsze jest, czy osoba homoseksualna zaakceptuje to, co w Kościele Katolickim jest konieczne. Bez tego warunku te spotkania nie tyle są nie do zaakceptowania, co nawet w pewnym sensie szkodliwe. Bo pod pozorem „akceptacji” można pewnym osobom „namieszać w głowie”, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w tym całym klimacie „wolności”, „tolerancji” itd. Wydaje mi się, że każde środowisko organizując „swoje” wydarzenie, dba o pewną hermetyczność. Przykładowo, p. Jerzy Owsiak „odgradza się” od wszystkich środowisk, które powiedziałyby coś nie po jego myśli. Z całym szacunkiem dla tych osób, ale wydarzenie o charakterze katolickim to nie jest odpowiednie miejsce.  Nie wyobrażam sobie, by te osoby „wcisnęły się” na teren zamknięty, jakim są np. Brzegi, gdzie odbędzie się Msza Święta. Coś, co jest niezgodne z nauczaniem Kościoła Katolickiego, nie powinno się na takim wydarzeniu znaleźć. To, że kogoś darzę szacunkiem, nie oznacza, że może on wchodzić w moją przestrzeń z naukami czy konferencjami niezgodnymi z moją tożsamością.

Przy okazji tego tematu, chciałam z Księdzem pomówić też o tym, co „dzieje się” z wypowiedziami papieża Franciszka nt. osób homoseksualnych. Ta o „przepraszaniu homoseksualistów” została już tak „przemielona” przez wszystkie możliwe media, że trudno dojść do źródeł, do tego, „co tak naprawdę powiedział Ojciec Święty. I w pewnym momencie dochodzi do dość niezręcznej sytuacji, bo „statystyczny Polak” zaczyna myśleć, że papież popiera homoseksualizm, przez co ci bardziej „liberalni” w kwestii nauczania Kościoła nadmiernie się cieszą i wykorzystują jako argument przeciw tym podchodzącym do nauk Kościoła Katolickiego bardzo poważnie, nawet surowo. A znów ci zaczynają papieża odsądzać od czci i wiary, gdy też uznają, że Ojciec Święty popiera homoseksualizm.

Można powiedzieć, że te wypowiedzi są przeważnie dość lakoniczne i często jest bardzo duża różnica między tym, co mówi papież, a tym, co pisze „Wyborcza”. Jeśli np. chodzi o wypowiedź nt. przepraszania homoseksualistów, to powiem szczerze, że nie wniknąłem w ten temat i nie wiem, co i jak dokładnie powiedział papież Franciszek. Część mediów dopatruje się jedynie odniesień do osób homoseksualnych, a przecież dotyczy to każdego. Jesteśmy katolikami, jesteśmy grzeszni, popełniamy grzechy względem Pana Boga i człowieka. Niezależnie od tego, czy jest to osoba homo-, czy heteroseksualna, młodsza czy starsza, chora, zdrowa - jeżeli skrzywdzimy lub urazimy drugiego człowieka, należą mu się przeprosiny. Powstaje jednak pytanie, za co konkretnie katolicy powinni przeprosić osoby homoseksualne? Za samo nieakceptowanie homoseksualizmu? Pozostaje odniesienie do magisterium Kościoła. Każdemu człowiekowi stawiamy warunki zdrowego bycia w Kościele - czy to osobie homoseksualnej, czy rozwiedzionej, czy żyjącej w związku pozasakramentalnym,  Kościół stawia jeden jedyny warunek i za to nie mogę przeprosić, ponieważ to nauczanie Kościoła. Należy odróżnić brak akceptacji dla grzechu, od robienia tej osobie krzywdy. Nie mogę przepraszać za to, że nie popieram związków homoseksualnych, nie akceptuję adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Jest to coś niewłaściwego. Jeśli zrobiłbym osobie homoseksualnej coś, co uderza w jej godność jako człowieka, wtedy miałbym za co przepraszać, ale nie zrobiłbym czegoś takiego. Rozmawiam z osobami LGBT. Zawsze jasno stawiam sprawę relacji z Kościołem, a jednocześnie staram się tym osobom pomagać rozwiązać różnego rodzaju dylematy moralne i prowadzić je tak, aby trwały jak najbliżej Chrystusa. Jest to jednak bardzo trudne w sytuacjach, gdy ktoś nie rozumie grzeszności całej sprawy.

Mamy jeszcze jedną ciekawą wypowiedź Ojca Świętego, wydaje się, że trochę nadinterpretowaną przez obie strony: „Kim ja jestem, by ich potępiać”?

W Katechizmie Kościoła Katolickiego jest mowa o szacunku dla osób homoseksualnych, jako ludzi. I papież bardzo delikatnie stara się to przekazać, mówiąc „Kim ja jestem, żeby ich potępiać”, potępiać - a więc przekreślać szacunek. Jednak papież jako duszpasterz stoi w takiej pozycji, kiedy musi powiedzieć, czy to jest dobre, czy złe. Nie można, stojąc na takiej pozycji, powiedzieć „Kim ja jestem, by mówić ci, czy to jest dobre, czy złe”. Gdybym powiedział to osobie przeżywającej dylematy moralne, byłoby to jak odesłanie jej z kwitkiem. Duszpasterz, tym bardziej papież, jest odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za wiernych powierzonych jego duszpasterskiej opiece. Można więc wyrazić całą swoją małość, niewystarczalność, nawet grzeszność i powiedzieć: „Sam jestem grzeszny, ale to, co robisz czy masz zamiar zrobić, jest dobre bądź złe” jasno i wyraźnie. A w tym wszystkim muszę się kierować nie tyle swoim widzimisię, co nauczaniem Kościoła Katolickiego. Nie mam prawa przekreślić żadnej osoby, ale również mam obowiązek, a tym bardziej Ojciec Święty ma taki obowiązek, wskazania jej drogi, która według Kościoła Katolickiego ma zaprowadzić tego człowieka do Chrystusa. Jesteśmy Kościołem Katolickim, nie kościołem „obłym”. Tę „katolickość” rozumiem jako powszechność zbawienia przez śmierć Jezusa Chrystusa za wszystkich ludzi na świecie, a więc przygarnięcie wszystkich ludzi - dlatego Kościół Katolicki jest „powszechny”, jednak z zachowaniem pewnych jasno wytyczonych i konkretnych zasad moralnych w odniesieniu do różnych spraw, także do sprawy zachowań homoseksualnych.