Portal Fronda.pl: Trwa Adwent, zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, w sklepach choinki i gwiazdkowe dekoracje... a „Wprost” drukuje wywiad z Marią Czubaszek, która opowiada o tym, że u niej nawet stołu nie ma, a jak ktoś jest głodny, to w lodówce znajdzie parówki. „Mamy usiąść razem w Wigilię i co? Śpiewać kolędy? Niech pani nie żartuje, nigdy tego nie robiłam (…). Już jako dziecko nie znosiłam świąt” - mówi pani Czubaszek. Po co takie wywiadu drukuje się akurat wtedy, kiedy większość Polaków jednak do Świąt się przygotowuje?

Ks. Tomasz Kancelarczyk: To lansowanie przez media mainstreamowe pewnych osób, które mają określone poglądy i postawy. To, że dzieje się tak właśnie teraz, nie jest przypadkowe. Co roku przed Wigilią albo Wielkanocą dostajemy dawkę informacji, czy raczej sensacji na temat pedofilii w Kościele albo porcję tekstów, w których autorytety chwalą aborcję. Myślę, że takie artykuły pojawiają się właśnie teraz, abyśmy zatracili naszą wrażliwość na piękno świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Te dni nie są tylko po to, żeby mieć wolne i nie iść do pracy, lepiej zjeść i posiedzieć przed telewizorem, ale po to, abyśmy zgłębiali tajemnicę Boga. Ludzie, którym jest to obce albo nawet wrogie, nie potrafią tego zrozumieć. Według nich, święta utrwalają jakiś system wartości, który im się nie podoba. Podchodzą więc do różnych aspektów życia w sposób bardzo dowolny, wolność jest dla wartością samą w sobie, wartością ponad wszystkie.

A dlaczego akurat Maria Czubaszek?

Pani Czubaszek, ze względu na swój wizerunek satyryczki, wydaje się na miłą osobą. Satyra, bez względu na to, w co i kogo uderza, nie razi nas tak bardzo, jesteśmy w stanie pośmiać się z różnych tematów, nawet z samych z siebie. I taka właśnie osoba jest wykorzystywana do zupełnie niesatyrycznych spraw. Porusza w rozmowie z „Wprost” tematy niezwykle poważne... 

Czyli na przykład temat aborcji i wartości ludzkiego życia od poczęcia... Sądzi Ksiądz, że takie wypowiedzi, jak pani Czubaszek, mają się przyczynić do większej akceptacji, a w końcu społecznego przyzwolenia dla aborcji?

Wiem, że ludzie krytycznie podchodzący do tego, czym karmią nas media, potrafią spojrzeć na takie artykuły z dystansem i ocenią je właściwie. Ale nie oszukujmy się – większość ludzi nie ma takiego krytycznego podejścia i – posługując się językiem młodzieży - „łyka” to, co się im podaje. Ilość takich artykułów, występów osób pokroju pani Czubaszek jest niestety bardzo niebezpieczna, bo może utrwalać pewien sposób patrzenia na wartość życia czy na Kościół i papieża (rozmówczyni „Wprost” w mocnych słowach mówi na przykład o Janie Pawle II).

Skąd taka wielka agresja w słowach pani Czubaszek? Pani Maria wpisuje się jakoś w stereotyp agresywnej, walecznej feministki, ale w jej słowach na temat dzieci, życia poczętego, macierzyństwa jest tyle nie nienawiści, że nie sposób nie zadać pytania o jej źródła?

Z podobnymi postawami spotykam się niemal co dzień. Pamiętam taką rozmowę z młodziutką kobietą, która bardzo mocno kontestowała wartość ludzkiego życia od momentu poczęcia. Odwołując się do jej kobiecości, wyraziłem przekonanie, że zmieni ona swoje zdanie, kiedy poczuje życie pod swoim sercem. Za kilka tygodni dostałem wiadomość „Wykrakał ksiądz” - okazało się, że Amelia (imię zmienione) jest w ciąży i przyznaje mi rację (śmiech). Można mieć różne poglądy, nawet najbardziej głupie, zaczerpnięte od takich autorytetów, jak Maria Czubaszek, ale natura kobiety kiedyś w końcu się odezwie i zmieni ona swoje podejście.

Dlaczego więc nie ma takiej zmiany w przypadku Marii Czubaszek?

O to trzeba zapytać samą panią Marię, ja mogę jedynie przypuszczać. Może taka zawziętość jest odpowiedzią na jakieś własne kompleksy? Zapewne więcej na ten temat mógłby powiedzieć psycholog, którego należałoby zapytać, dlaczego kobieta odrzuca swoją kobiecość. Może to wynika z jakichś własnych braków jako kobiety? Może nie doświadczyła czegoś (tu: macierzyństwa), więc po prostu całkowicie je odrzuca? W feminizmie, zwłaszcza tym radykalnym, można dostrzec zaburzenie poczucia własnej kobiecości. Jestem absolutnie daleki od tego, aby dyskryminować kobiety, zamykać je w kuchni przy „garach” etc., ale kobieta – z natury – powinna się charakteryzować wrażliwością i poszanowaniem względem nowego życia, jeśli nie własnego dziecka, to po prostu, ogólnie – życia poczętego. Maria Czubaszek nie ma „tego czegoś”. Nie wiem, czy z własnego wyboru czy z powodu jakiegoś „zdeformowania” natury. Stara się jednak uczynić uczynić normę – to jest niebezpieczne.

Co można w takiej sytuacji robić? Przecież nie chodzi o to, aby grzmieć, ciskać gromy i potępiać panią Czubaszek. Jako katolicy, powinniśmy sięgnąć raczej po inny oręż i... pomodlić się za nią.

Jestem daleki od tego, aby kogokolwiek potępiać. Nigdy nikogo nie potępiłem, żadnej kobiety, która dokonała aborcji. Jestem jednak pewien, że należy potępiać takie wypowiedzi, jak wywiad z „Wprost”. Jeśli nie będziemy reagować, to będzie to oznaczało, że się z takimi słowami zgadzamy, a nie możemy tego robić. Potępienie wypowiedzi nie jest więc potępieniem pani Czubaszek – chciałbym to bardzo mocno podkreślić.

Każdy może się nawrócić i otrzyma rozgrzeszenie?

Być może to trwanie w przekonaniu o swojej racji wynika z ludzkiej pychy, nieumiejętności przyznania się do błędu, czynienia z samego siebie pępka świata? Być może pani Czubaszek po prostu nie umie wyjść ponad to, co się stało, potrafi się otworzyć? A może też nie doświadcza żadnego żalu i nie chce go doświadczać, a jedynym sposobem jest właśnie trwanie w tej aborcyjnej postawie? „Nie ma życia od poczęcia, aborcja jest dobra...” - to taka obrona zatwardziałego grzesznika. Są ludzie, którzy popełniają grzech, mają tego świadomość, ale dalej brną w zło, bo nie chcą się przyznać do swojej słabości, utwierdzają się więc w tym grzechu. Ale są również tacy, którzy grzeszą, ale doświadczają z tego powodu wielkiego bólu. To już jest punkt wyjścia z tego stanu. Takie deklaracje, jak wywiad z „Wprost” oznaczają, że Maria Czubaszek nadal trwa w swoim przekonaniu o wspaniałości i cudowności aborcji. Deklarowany zachwyt nad dokonaną aborcją to taka obrona przed wyrzutami sumienia. Oczywiście, ocena pani Marii będzie tu zupełnie inna...

Rozm. MaR