Fronda.pl: W ostatnich dniach prawdziwą medialną burzę wywołał wywiad, jaki z Natalią Przybysz przeprowadziła Gazeta Wyborcza. Piosenkarka przyznała się, że sama zdecydowała się na aborcję, a powodem była – jak sama mówi – wygoda. Ksiądz jest wyjątkowo zaangażowany w obronę życia, co ksiądz sądzi na temat tej sprawy?

Ks. Tomasz Kancelarczyk: Chyba nie chodziło jej do końca o wygodę, o to, że aborcja ją umożliwi. Raczej o to, że urodzenie dziecka skomplikowałoby jej życie. I to jest prawda! Każde nowe życie zmienia życie tych osób, które je poczęły. Natomiast podejście do tej komplikacji zależne jest od tego, czy jest to dziecko oczekiwane. Jeśli tak – wówczas jest to komplikacja pożądana. Każdy rodzic musi się dla dziecka poświęcić. Rezygnuje z własnego czasu wolnego, hobby, wypoczynku, podróżowania, czy życia towarzyskiego – na rzecz dziecka. Na pewno więc dziecko zmienia życie. Pani Natalia tej zmiany życia nie chciała. Ona chciała, by pozostało na takim poziomie, jak dotychczas. To jest zawsze problem braku ukochania dziecka. Ukochania go jeszcze przed urodzeniem. Dlatego też Kościół Katolicki mówi o otwartości na życie dziecka, o otwartości serca. Życie ma być ukochane jeszcze wówczas, gdy go nie ma. Jeśli będzie – powinno zostać przyjęte. Nie chodzi o postawę „no dobrze, niech już będzie”, a o przyjęcie go całym sercem. Jest nowe życie, które wymagać będzie od nas wiele trudu i wyrzeczeń, ale to jest nowe życie, które nas wzbogaca. Pani Natalia Przybysz tego aspektu nie zauważyła. Widziała tylko jedną stronę medalu, a więc tylko sam ów trud, małe mieszkanie, konieczność poświęcenia dużej ilości czasu wraz z ojcem dziecka temu nowemu człowiekowi, który miał się pojawić. To jest bardzo bolesne i będzie bardzo bolesne – również dla tej pani.

Feministki twierdzą, że jest inaczej, że to nic takiego.

To nie jest tak, jak głosi wiele feministek, że to spływa po nich jak woda po kaczce. Sam fakt, że pojawił się tam motyw spowiedzi świadczy o tym, że nie wygląda to tak, jak przedstawiają to niektóre aktywistki. To zawsze pozostawia ślad w sercu człowieka – nie tylko kobiety, ale i ojca tego dziecka. Ja, jako ksiądz i spowiednik wiem o tym bardzo dobrze. Pamiętam sytuację, w której w sklepie kobieta zobaczyła na mojej kurtce znaczek Fundacji Małych Stópek i zapytała, z jakiej organizacji jestem. Gdy jej odpowiedziałem, zaczęła płakać. Od razu wiedziałem, że musiała kiedyś dokonać aborcji. Jak się okazało – miałem rację, o czym powiedziała mi, gdy po kilku dniach spotkaliśmy się, żeby porozmawiać, żebym mógł jej jakoś pomóc. Aborcja dokonana ponad 20 lat wcześniej nie z jej winy – to była presja otoczenia – nadal nie dawała jej spokoju sumienia. Nawet pomimo świadomości tego, że nie jest ona winna tej aborcji, bo została do niej niemal zmuszona, ciąży to na niej. Tak samo w sercu pani Natalii zostawia to, jak widać, zdecydowany ślad. Wiele mediów podchwyciło jej historię jako odważnej celebrytki, piosenkarki, która korzysta ze swojej „wolności aborcyjnej”. To też obnażyło prawdę o aborcji.

To znaczy?

Prawdę o tym, że tu nie liczy się człowiek. Liczy się to, jak JA chcę żyć. Natomiast miarą miłości jest poświęcenie. Pani Natalia tego trudu ofiarnej miłości nie chciała podjąć. Szkoda najbardziej, że przedstawia to światu w tak głupi sposób. Jest to wielką szkodą także i dla niej samej. W tym wszystkim szkoda mi dzieciątka, ale i szkoda mi kobiety. Szkoda życia. Pewien jestem bowiem, że ta aborcja nie spłynęła po niej jak woda po kaczce. Myślę, że wiele z tych słów, które przeczytała, czasem bardzo ostrych, powoduje u niej ból. Jest też oczywiście wiele pięknych słów, jak list innej mamy, również Natalii, który do niej napisała. Słowa matki, która również straciła dziecko, ale w wypadku poronienia, a nie aborcji. Poznałem wiele kobiet, które poroniły i wiem, że to jest zawsze ogromny ból. To jest nieprawda, że w jej wypadku można powiedzieć: to jest aborcja, a nie poronienie i nie będzie jej to bolało. Będzie.

Chcę zaznaczyć, że walcząc o życie dzieci, my walczymy także o kobiety. Bardzo cieszy mnie, gdy widzę, że udało nam się przekonać kobietę, by nie dokonywała aborcji. Czasem kobiecie, która nie przejmuje się aborcją i traktuje ją jako rozwiązanie problemu, udaje się nam pomóc, a potem widzę, z jaką miłością traktuje ona swoje dziecko, jak się nim cieszy, jak je przytula. To kobieta, która w ogóle nie chce przypominać sobie momentu, w którym planowała aborcję. To jest zawsze ogromny sukces, ona „poszła w miłość”. Niestety, pani Natalia ten bolesny epizod w swoim życiu będzie wspominała. Oby bolało ją to jak najmniej, choć obawiam się, że będzie inaczej.   

Nie sposób pozbyć się wrażenia, że w dzisiejszych czasach wielu ludzi ma bardzo głęboko uśpione sumienia. Wygoda, plany, bywają ważniejsze od życia, które daje Bóg, a które oni potrafią odebrać bez mrugnięcia okiem, nazywając to prawem do decydowania o własnym ciele. Święta Matka Teresa z Kalkuty o aborcji mówiła, że skoro matce wolno zabić własne dziecko, to co może powstrzymać nas przed pozabijaniem się nawzajem? To przesłanie wydaje się, że zostało kompletnie zapomniane przez współczesny świat, prawda?

Tak. To przesłanie jest bardzo, ale to bardzo głębokie. Ono odnosi się do całego świata. Proszę zauważyć, że najpierw odnosi się ono do życia konkretnego człowieka. Zauważmy co się dzieje z osobą, która podejmuje się aborcji – ona się zamyka także na inne wartości. Rozpoczyna tę totalną wojnę w swoim życiu, wojnę, która zabija wszystko. Dlatego aborcja jest tak bardzo niebezpieczna. Jest niemal początkiem zła w świecie. Zabijając to najmniejsze życie, życie bezbronne, rzucamy się w jakąś przepaść dalszych degradacji wartości, piękna w każdym z nas. To jest tragedia. Wszystko jedno, czy jest to osoba wierząca, czy nie – my mamy pragnienie wzniosłości, dotykania wartości w pełni, a nie tylko w jakimś ułamku. Chcemy miłości, pokoju, sprawiedliwości, prawdy i piękna. Patrząc na to teologicznie – chcemy powrotu do Boga. Jeżeli zabija się w sobie wartość życia człowieka, to niestety przekreśla się w sobie te pragnienia o spełnianiu się naszego człowieczeństwa. Po drugie natomiast – tak, jak to powiedziała św. Matka Teresa z Kalkuty – aborcja to wielkie niebezpieczeństwo dla nas i całego świata.

Dziękujemy za rozmowę.