Czy spotkanie Putina i papieża Franciszka coś znaczy dla Kościoła?

Moim zdaniem nie, dlatego, że samo postępowanie Putina, spóźnienie się 50 minut to jest typowe zachowanie cara, który pokazuje swoją wyższość i lekceważenie. Nie wierzę, żeby było to przypadkowe spóźnienie. Poza kurtuazją nic się nie stało. Putin jest przedstawicielem ogromnego imperium, które chce być właśnie imperium i które pokazuje swoja władzę i wyższość.

To po co w ogóle takie spotkanie?

Kościół i papież zawsze podejmowali próby rozmowy z każdym. Widać jednak po postawie Putina, że niczego tu nie będzie. Jeżeli Putin nie zaprosił papieża to też oznacza, że się nic nie zmieni.

Czyli to było spotkanie czysto dyplomatyczne?

Zwłaszcza, że Rosja w tej chwili ewidentnie prowadzi politykę powrotu do imperium. To widać w każdym innym zachowaniu prezydenta Rosji, który ma taką władze jak dawnej carowie mieli. Czy to dotyczy Ukrainy, czy Bliskiego Wschodu. Gdy mówi o opiece nad chrześcijanami na terenach muzułmańskich, to zawsze to jest w kontekście wpływów rosyjskich na tych terenach, a nie troski chrześcijan jako chrześcijan.

Nie pamiętam by w sytuacjach wizyt różnych przedstawicieli świata u papież, żeby się ktoś spóźnił 50 minut. To jest kuriozalne samo w sobie. Uważam to za zaplanowany ruch Putina – pokazał swoją władzę, swoją wyższość.

Czy to miałoby wymiar wyższości prawosławia nad katolicyzmem?

Proszę pamiętać, że Rosja zawsze traktuje prawosławie jako instrument do poszerzania swoich wpływów. Patriarcha Cyryl I nie jest samodzielną osobą, on tyle może ile mu władza państwowa na to pozwoli. To jest tradycja prawosławna, a obecny patriarcha Cyryl I nie jest człowiekiem, który budzi zaufanie.

Jednak spodziewałem się, że może jednak papież zostanie zaproszony do Rosji. Skoro to nie nastąpiło to znaczy, że się nic więcej w tej dziedzinie nie stanie. Gesty przekazania ikony to są wyrachowane ruchy współczesnego cara.

Not. ToR