Eryk Łażewski, Fronda.pl: Dziś obchodzimy Światowy Dzień Zespołu Downa. Chorzy na ten zespół są w Polsce główną grupą ofiar aborcji popełnianej z tak zwanych względów eugenicznych, czyli wtedy, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Zespół Downa to choroba zwana „trisomią”. I pytanie: czy ona zagraża życiu? Jeżeli nie, to dlaczego w ogóle jest uznawana za przesłankę do legalnej aborcji?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Prezes Fundacji im. Brata Alberta zajmującej się osobami niepełnosprawnymi intelektualnie: Zespół Downa to nie jest choroba, ale niepełnosprawność. Człowiek, który się rodzi z tą wadą genetyczną jest przede wszystkim osobą. A więc nadal jako człowiek i obywatel posiada wszystkie prawa i obowiązki. Równocześnie - patrząc przez pryzmat religii, przez pryzmat Ewangelii – jest to osoba, która posiada nieśmiertelną duszę. I również posiada wartości tak, jak każda inna osoba ludzka. Dlatego nie powinno się tych ludzi uważać za gorszych, albo skazywać na zabicie tylko dlatego, że rodzą się z tą zmianą genetyczną.

Ja mieszkam od przeszło trzydziestu lat w Fundacji im. Brata Alberta z osobami niepełnosprawnymi, z których większość to osoby z zespołem Dawna. I muszę powiedzieć, że wielokrotnie przekonałem się, że te osoby są przede wszystkim bardzo wrażliwe na dobro, piękno. Mają w sobie wiele wartości pozytywnych, również wartości artystycznych. I jest czymś bardzo okrutnym i niesprawiedliwym, że prawo dopuszcza zabijanie tych osób przed urodzeniem.

Rozumiem więc, że są one traktowane jako „uszkodzone płody”?

Tak. Niestety, prawo pozwala każdą osobę, o której w wieku prenatalnym (czyli przed urodzeniem) w wyniku badań lekarskich można stwierdzić, że ta osoba urodzi się z taką, czy inną niepełnosprawnością, skazać na śmierć. I to jest – uważam – okrutne, bo:

-         po pierwsze, nie ma zgody na zabijanie kogokolwiek (każdego chrześcijanina obowiązuje V Przykazanie „Nie zabijaj”);

-         po drugie, jest ogromną nieprawdą, że jakoby te osoby są uciążliwe dla społeczeństwa, nieprzydatne. No i powiedzmy: prawo dopuszcza zabijanie tylko dlatego, żeby mieć rozwiązany problem społeczny. To jest więc okrutne prawo, z którym ja się nie godzę. Tak jak okrutnym prawem było na przykład w Sparcie zrzucanie ze skały dziecka, które się urodziło niepełnosprawne. Tutaj mamy podobny syndrom, z  tym, że już zabija się przed urodzeniem, w łonie matki.

Nasz obecny rząd chwali się dziś pomocą dla osób z zespołem Downa. Chodzi tu głównie o słynny już „Fundusz Solidarnościowy”, podwyżkę świadczeń dla niepełnosprawnych, program „Za życiem”. Jednocześnie parlamentarna baza rządu w ogóle nie zajmuje się już obywatelskim projektem ustawy znoszącej wspomnianą wyżej przesłankę eugeniczną, która ewidentnie szkodzi chorym z zespołem Downa, gdyż pozwala (przynajmniej w mniemaniu lekarzy) ich zabijać. Jak wytłumaczyć tą ambiwalentną postawę polityków przecież prawicowych, takie ich rozdwojenie?

Tak. Tu trzeba wyraźnie powiedzieć, że są podziały ideologiczne wśród polityków. Paradoks polega na tym, że nawet wśród polityków lewicowych można znaleźć wiele osób, które są za prawem do życia. I to nie jest tylko podział prawica – lewica. On jest dość sztuczny w tym wypadku. Niemniej jednak: kto, jak kto, ale partie prawicowe, a więc te, które odwołują się do Katolickiej Nauki Społecznej oraz także do wielkiego etosu „Solidarności”, jakby z założenia powinny być za obroną życia. I tu rzeczywiście dochodzi do sytuacji, którą ja nazywam schizofrenią. Bo rzeczywiście, działania rządu pani Beaty Szydło  i obecnego są pozytywne, jeżeli chodzi o wsparcie dla osób niepełnosprawnych. Ale z drugiej strony, te rządy (czyli tak zwana „Dobra Zmiana”) od czterech lat robią taktyczne ucieczki od podjęcia decyzji w sprawie wspomnianego przez pana projektu o ochronie życia. Jest to już więc takie działanie polityczne: z jednej strony uznajemy człowieka za wartość, z drugiej strony uchylamy się od podjęcia konkretnych decyzji w postaci uchwał sejmowych, ustaw sejmowych. Chodzi też o to, że taka ustawa nie jest nawet w ogóle dopuszczona do głosowania. I za to ja osobiście winie prezydium Sejmu: marszałek Sejmu jest z PiS-u, dwoje wicemarszałkowie także z PiS-u. No więc tutaj PiS nie zdał egzaminu kompletnie, jeżeli chodzi o prawo do ochrony życia. Są jeszcze dwa takie aspekty:

-         po pierwsze, wśród polityków PiS-u zdarzają się też osoby, które publicznie atakują obrońców życia. Takim najbardziej klasycznym przypadkiem jest agresywna postawa pani poseł Joanny Lichockiej, która ma ogromne poważanie we władzach PiS-u, a która na jednym ze spotkań poselskich powiedziała wprost, że działalność organizacji broniących życie to jest destrukcja przeciwko Państwu, że może to jest agentura rosyjska i zaatakowała publicznie panią Kaję Godek. To są wypowiedzi skandaliczne i władze PiS na to nie zareagowały. I uważam, że popełniły ogromny błąd, bo takie osoby, jak pani Joanna Lichocka nie powinny mieć prawa reprezentować prawicowych wyborców, którzy w dużym stopniu są katolikami;

-         druga sprawa, która jakby źle rzutuje na obecną władzę to fakt, że pomimo pozytywnych działań, o których mówię, widzimy także działania negatywne. Teraz są ogłaszane dwa takie wielkie projekty: „Piątka Morawieckiego” i „Piątka Kaczyńskiego”. To jest przekazywanie ogromnych pieniędzy (miliardów złotych) na różne cele społeczne. Niemniej, równocześnie dokonuje się cięć w projektach, które są poświęcone osobom niepełnosprawnym. W ostatnich dniach Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) obciął wszystkim organizacjom dwadzieścia procent na prowadzenie różnych placówek dla osób niepełnosprawnych. Niektóre z tych organizacji stoją przed groźbą zamknięcia tych placówek. Koszty rosną, zwiększa się inflacja, a tutaj nie tylko, że nie ma wyrównania tej inflacji, ale równocześnie tnie się. Dla organizacji niewielkiej, która nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej, jest to ogromna strata. To dotyczy również Fundacji im. Brata Alberta, której jestem prezesem. Fundacja prowadzi ponad trzydzieści pięć placówek dla niepełnosprawnych. I w tym roku dziewięć świetlic terapeutycznych stanęło dosłownie z dnia na dzień przed groźbą likwidacji, bo właśnie PFRON obciął dwadzieścia procent. I na czym polega tragedia?

Na tym, że to są bardzo potrzebne placówki. Uczęszcza tam sto osiemdziesięcioro pięcioro dzieci (właśnie głównie z zespołem Downa, ale też z różnymi innymi niepełnosprawnościami), także młodzież. I ci ludzie nie mają żadnej innej alternatywy. Zamknięcie takiej placówki to jest tragedia – także dla rodziców, którzy muszą wtedy całkiem inaczej funkcjonować. Tu się cieszą, że dziecko  uczestniczy w zajęciach w placówce, a nagle jest tej placówki pozbawiane. A więc ja tu widzę takie działania PiS-u właśnie niespójne, niekonsekwentne. Takie działania, które – według mnie – są absolutnie niewłaściwe. I szkoda, bo z drugiej strony PiS dokonał pewnych, bardzo pozytywnych zmian. Natomiast w sprawie osób niepełnosprawnych wyraźnie nie potrafi tego problemu rozwiązać.

A czy są jakieś uzasadnienia  tych cięć środków dla organizacji zajmujących się niepełnosprawnymi?

Nie, nie ma żadnych! A taka decyzja, że wszystkim tną po dwadzieścia procent, jest absurdalna, bo to jest szukanie na siłę oszczędności. I nie można powiedzieć, że projekty jednorazowe, które są bardzo pożyteczne, ale są jednorazowe, trzeba traktować tak samo, jak świetlice terapeutyczne, które funkcjonują przez osiemnaście lat. No to, jak przez osiemnaście lat były dobrymi placówkami, dostawały nagrody, jest zapotrzebowanie, to powiedzenie, że od jutra wam zabieramy dwadzieścia procent, jest absurdem. I myślę, że to jest błąd PiS-u, który nie potrafi jakby znaleźć nawet dialogu z tymi organizacjami. Bo prowadzą to organizacje pozarządowe. To nie są dochodowe, gospodarcze podmioty. To są społecznicy, wolontariusze, ludzie dobrej woli, o różnych poglądach na świat, ale tacy, którzy chcą pomagać z własnej woli i często poświęcają wiele swojego czasu na to, żeby te organizacje funkcjonowały. Oni na tym nie zarabiają. Natomiast, gdyby te placówki rozwiązać, to rząd nie ma w to miejsce innych placówek, czyli nie ma żadnej alternatywy: rozwiążemy te placówki, w ich miejsce powstaną inne. Powstaje pustka. I to jest dramat rodziców, którzy nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje. Ja uważam, że PiS poszedł bardzo daleko w te dwa projekty („Piątka Morawieckiego” i „Piątka Kaczyńskiego) i po prostu im brakuje pieniędzy na te obietnice. To są obietnice często bardzo pod konkretny elektorat, przed wyborami. To chyba nie jest tajemnicą, że tak konstruuje się te projekty. Natomiast przy okazji obcina się innym, tym najsłabszym, którzy nie mają siły przebicia, nie krzyczą, nie protestują. I to – uważam – jest błąd PiS.

Rozumiem. Można powiedzieć, że i tym na zewnątrz i tym, którzy są jeszcze w łonach matek nie jest szykowany dobry los. I chciałbym tu przypomnieć ten pierwszy projekt ustawy przeciwaborcyjnej, który również został odrzucony. A więc to jest jakaś taka zatwardziałość.

Tak. Obecna władza, która ma większość w sejmie, w senacie, i jeszcze swojego prezydenta, miała idealną okazję, aby w ciągu tych czterech lat (bo to są już cztery lata!) zmienić dotychczasową ustawę i wprowadzić projekt obywatelski, czyli chroniący wszystkie dzieci niepełnosprawne, które się pojawią, przed tym, żeby nie zostały zabite. I teraz wszystkie statystyki pokazują, że te aborcje eugeniczne, które się odbywają, dotyczą osób z Zespołem Downa. A więc osób, które nie tylko nie stanowią zagrożenia dla Państwa Polskiego (bo są ludźmi nieagresywnymi), ale są bardzo utalentowane, ogromnie życzliwe wobec świata. Zresztą charakterystyczną cechą Zespołu Downa jest właśnie życzliwość, dobroć, taka empatia dla innych. I znajdują  się ludzie bardzo wybitni. Tutaj dam jeden przykład znany w całej Polsce: osobą niepełnosprawną intelektualnie, która nie potrafiła pisać i czytać, ale była wielkim artystą, był Nikifor Krynicki. On stworzył przepiękne prace plastyczne, które to prace są w muzeach na całym świecie. I gdyby ktoś powiedział, że na podstawie tej ustawy można go zabić, bo rzeczywiście mógłby podjąć taką decyzje, to stracilibyśmy takich Nikiforów. Ludzi naprawdę wartościowych.

Osoba niepełnosprawna jest też potrzebna społeczeństwu, żeby ono widziało wartość tych osób. Pozytywną stronę. To nie jest tak, że tylko my im coś dajemy. Oni też dają bardzo dużo społeczeństwu. Dlatego brak zmiany tej ustawy i brak troski o projekt obywatelski uważam za rzecz szkodliwą.

No tak. A więc, jak ksiądz sądzi, czy jest realna szansa na prawne uniemożliwienie zabijania osób mających Zespół Downa?

Moim zdaniem to nie nastąpi, bo jest już parę miesięcy do zmiany sejmu. Trzeba tylko dążyć do tego, żeby wszystkie osoby - niezależnie właśnie od poglądów politycznych (bo ja widzę wiele osób, które są w różnych partiach, ale chcą tej troski o osoby niepełnosprawne, a więc to jest ponadpartyjne środowisko) - doprowadziły do zmiany polskiego prawa, czyli do ochrony życia poczętego. A ja jedynie zachęcam wszystkich, którzy pójdą do urny, żeby głosowali właśnie na tych ludzi i na te ugrupowania, które są za życiem. Ja tu nikogo nie wymieniam po imieniu, nazwisku, czy po nazwie partii, bo nie chcę tu żadnej agitacji prowadzić, ale myślę, że każdy wyborca doskonale wie, kto jest za życiem, kto nie jest, na kogo warto głosować. I myślę, że w ten sposób mądre wybory doprowadzą do tego, że w kolejnej kadencji wreszcie ten projekt obywatelski zostanie przegłosowany i to pozytywnie, że stanie się prawem obowiązującym.

To bardzo dobra konstacja na koniec wywiadu. Bardzo za jego udzielenie księdzu dziękuję.