Fronda.pl: Polscy biskupi zajmujący się wytycznymi wsprawie duszpasterstwa rodzin podkreślają, że w doktrynie Kościoła nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o dopuszczanie osób żyjących w niesakramentalnych związkach do Komunii świętej. To znak, że polscy biskupi w przeciwieństwie do niektórych innych episkopatów odpowiedzieli właściwie na adhortację Amoris laetitia?

Ks. dr hab. Stanisław Wronka: Stanowisko biskupów polskich jest zgodne z niedawną wypowiedzią kard. Gerharda Müllera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, że posynodalną adhortację papieża Franciszka Amoris laetitia trzeba czytać w kontekście całej katolickiej tradycji. Zgodnie z nią do Komunii świętej mogą przystępować osoby będące w związkach niesakramentalnych, jeśli nie podejmują współżycia seksualnego. Zasadę tę przypomniał i potwierdził św. Jan Paweł II również w posynodalnej adhortacji Familiaris consortio z 1981 roku. Lektura dokumentu Franciszka ze strony polskich hierarchów wydaje się zatem klarowna i właściwa.

Jak podkreślał abp Henryk Hoser, w dyskusjach nad związkami niesakramentalnymi chodzi o „lepsze zintegrowanie niezmiennego nauczania Kościoła z problemami współczesności”. To właściwe podejście do problemów postawionych w Amoris laetitia?

Sam papież Franciszek powtarza, że nie chce zmieniać doktryny Kościoła, a jedynie wyjść naprzeciw wiernym, którzy znaleźli się w sytuacji kolidującej z wymogami Ewangelii. Idąc tym tropem, biskupi polscy chcą zmienić język i podejście do osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Opracowywane są praktyczne wytyczne, które mają się ukazać jesienią tego roku i będą dotyczyć trzech dziedzin: przygotowania do małżeństwa, duszpasterstwa rodzin i związków niesakramentalnych. Chodzi o większe dowartościowanie osób żyjących bez ślubu kościelnego, otoczenie ich głębszą troską (w każdej diecezji ma zostać powołany do tego specjalny duszpasterz) i ściślejsze włączenie we wspólnotę Kościoła. Pomimo niemożliwości przystępowania do Komunii świętej, osoby te należą przecież do Kościoła i powinny brać czynny udział w jego życiu i misji. Są jak inni zachęcani do pielęgnowania modlitwy, słuchania słowa Bożego, uczestniczenia we Mszy św., podejmowania dzieł pokutnych, wychowywania dzieci w wierze, angażowania się w budowę cywilizacji sprawiedliwości i miłości.

Dużo w kontekście Amoris laetitia mówi się o rozeznawaniu. Czy to rozeznawanie powinno szczególnie dotyczyć tego, czy pierwszy związek sakramentalny danych osób był zawarty ważnie?

Tak, w tym kierunku podążają biskupi polscy i jest to myślenie słuszne. Zdarza się bowiem, że małżeństwa są zawarte nieważnie, ponieważ istnieją obiektywne przeszkody, jak choćby przymus czy niezdatność fizyczna lub psychiczna, które uniemożliwiają rzeczywiste zaistnienie związku. Rozpoznanie takich sytuacji byłoby bardzo pomocne do wyjścia z sytuacji nieregularnych. Duszpasterze towarzyszący osobom żyjących w związkach niesakramentalnych będą mogli pomóc w pierwszym rozeznaniu i ułatwić kontakt z sądem kościelnym, do którego należy orzeczenie nieważności małżeństwa. Procedura ta jest znana i stosowana w Kościele od dawna, ale być może istnieją w niej jeszcze niewykorzystane możliwości. Warto zauważyć, że w tak zwanych klauzulach Mateuszowych zezwalających wyjątkowo na oddalenie żony w przypadku nierządu (Mt 5,32; 19,9) grecki termin porneia jest w Kościele katolickim interpretowany właśnie jako małżeństwo nieważne.

Co do małżeństw nieważnych, to czy nie ma ryzyka, że zbyt wiele małżeństw może być uznawanych za nieważne?

Oczywiście nie można tego pojęcia rozciągać tak szeroko, że właściwie każde małżeństwo można rozwiązać, co praktycznie oznaczałoby akceptację rozwodów wbrew jednoznacznemu stanowisku Chrystusa i potem Magisterium Kościoła w tej sprawie. Jednak można by chyba korzystać z tej procedury częściej z racji bardziej skomplikowanych sytuacji dzisiejszego człowieka. Może na tym między innymi polegałoby „lepsze zintegrowanie niezmiennego nauczania Kościoła z problemami współczesności”?

Dziękuję za rozmowę.