To przede wszystkim wielka radość, że Kościół ma następcę św. Piotra, nowego Papieża, bo bez niego jest słaby. Doświadczyliśmy już w ostatnim czasie wiele razy tego, że bez głowy, bez Ojca Świętego Kościół jest słaby.

Ten biały dym, oznajamiający, że mamy nowego papieża, wywołuje przede wszystkim uczucie ogromnej radości. Biały kolor dymu, białe szaty to symbol białych szat Jezusa Chrystusa, który po Zmartwychwstaniu ukazał się uczniom.

Kościół już ponad dwa tysiące lat żyje przekazywaniem tego przesłania, przekazywaniem Dobrej Nowiny o Zmartwychwstaniu. Nowy papież i jego biała szata to bardzo wyraźne znaki, że Kościół dalej chce przekazywać wiadomość o Zmartwychwstaniu.

Bardzo cenię oryginalność nowego Ojca Świętego oraz imię, jakie sobie wybrał. Skoro jest jezuitą, to zapewne to imię na część św. Franciszka Ksawerego, pierwszego wielkiego misjonarza Azji. Święty ten studiował z Ignacym Loyolą, z którym  dał początek Towarzystwu Jezusowemu. Franciszek Ksawery całe swoje życie poświęcił misjom – ewangelizował w Chinach, Indiach, Japonii. W tym ostatnim kraju zaczął ewangelizować  nie znając nawet języka!

Jest pewna anegdotka związana z tym wydarzeniem. Franciszek Ksawery, nie znając w ogóle japońskiego, stał na rynku głównym jednego z miast i wciąż powtarzał wyznanie wiary – jedyne, czego zdołał się nauczyć w języku japońskim. Cały dzień mówił „Wierzę w Boga”. Nocą spotykały go różne upokorzenia z tego powodu. Misjonarzowi przyglądał się pewien samuraj i zaprosił go na nocleg do siebie do domu. Franciszek Ksawery zaimponował mu swoją zdolnością przyjmowania upokorzeń. Legenda głosi, że ów samuraj został pierwszym chrześcijaninem w Japonii.

Nowy papież jest więc szalenie ważnym znakiem, jeśli chodzi o ewangelizację świata. To znak, że Kościół nie ustaje w swoim pragnieniu niesienia Chrystusa wszystkim ludziom. Fakt, że Ojciec Święty pochodzi z Argentyny oraz, że obrał imię Franciszek dowodzą, że Kościół nie będzie ustawał w swojej misji. Aż po krańce ziemi. Aż po koniec dni.

Not. Marta Brzezińska