Tomasz Wandas, Fronda.pl: Chciałbym abyśmy cofnęli się kilka miesięcy wstecz i na spokojnie, z dystansem ocenili Światowe Dni Młodzieży. Jak dziś ksiądz je wspomina?

ks. Roman Trzciński, duszpasterz akademicki, misjonarz miłosierdzia: Światowe Dni Młodzieży, które odbyły się w Krakowie był wielkim wydarzeniem. Był takie nie tylko dla Polaków ale myślę, że dla całego świata. Trudno trafnie je ocenić, z pewnością ten czas był pełen dobra i mądrości. Ponadto były one wyzwaniem. Przesłanie, papieża, które zostało do nas skierowane zapadło nam – mówię tu o sobie i grupie moich studentów, nad, którymi duchowo czuwam – w sercach. Teraz właśnie przyszedł czas aby weryfikować się w słowie Ojca Święte. Gdy patrzę na tych młodych ludzi dostrzegam przebudzenie ich ducha. Widać po nich, że chcą żyć inaczej, lepiej.

To znaczy?

 Chcą wyjść poza sferę materialną. Poza to co proponuje świat. Doświadczają otrząśnięcia i wyjścia poza siebie. Papież podkreślał aby nie siedzieć w własnej wygodzie, przyjemnościach. Istotne jest wezwanie aby pozostawić po sobie dobry ślad. Przyznam się, że jako ksiądz z wieloletnim doświadczeniem -jestem czterdzieści lat po święceniach – zastanawiam się co takie zrobiłem i co mogę jeszcze zrobić dla Kościoła.

A czy ksiądz był w jakikolwiek sposób zaangażowany w ŚDM?

Jestem misjonarzem miłosierdzia, więc podczas ŚDM miałem co robić. Spowiadałem, rozmawiałem, wsłuchiwałem się w pytania i problemy młodzieży.

Co się księdzu najbardziej spodobało?

To poczucie jedności, że wiara nas łączy było czymś wspaniałym. Mimo, iż jesteśmy z różnych kontynentów, mimo iż wywodzimy się z różnych kultur, to jednak widoczna była jedność, jest ona dzięki Jezusowi.

Czy dziś młodzież faktycznie jest taka zła, jak sądzą niektórzy? Jaka była kiedyś? Czy coś łączy tą dzisiejszą obecną z tą z przeszłości, z czasów młodości księdza?

Mimo, iż mówi się, że są różni muszę powiedzieć, że jednak są podobni. Łączy ich to, że czegoś szukają, patrzą na przyszłość z nadzieją, chcą aby świat był dobry, lepszy. W roku 1991 zorganizowaliśmy międzynarodowe forum nowej ewangelizacji. Wtedy to, po raz pierwszy na Światowe Dni Młodzieży do Częstochowy przyjechali ludzie ze Wschodu. Pamiętam niesamowite spotkanie, wyjście do tych ludzi i tą radość spotkania, to, że oni też potrzebują Jezusa. Ta radość, zapamiętam ją do końca życia, podobnie cieszyli się dziś młodzi w Krakowie. 

Jakie były relacje Jana Pawła II z młodzieżą? 

Pamiętam pierwsze spotkania Jana Pawła II z młodzieżą. Czytałem bardzo długi i mądry list papieża, obejmował on wiele wymiarów życia młodego człowieka. Powołanie Światowych Dni Młodzieży było genialną intuicją papieża! Widać było po papieżu, że potrzebuje on kontaktu z młodymi, lgnął do nich a młodzi do niego. Jeszcze jako kardynał wylatywał z Krakowa aby przyjechać do nas na oazę. Tutaj modlił się, śpiewał i rozmawiał. Jednocześnie dawał ludziom siłę i umocnienie. Ludzie szczególnie tego potrzebowali, gdyż był to czas kiedy oazy były prześladowane przez rządowe organizacje. Próbowano za wszelką cenę utrudnić nam modlitwę, co nóż rząd kogoś na nas nasyłał. Dlatego martwiliśmy się, a gdy przyjeżdżał do nas kardynał to wszyscy zapominali o strachu, nabierali nadziei na lepsze jutro. 

Czy to koniec misji, czy zakończenie roku miłosierdzia to koniec miłosierdzia?

To nie jest koniec to początek, to szansa na ratunek dla Europy. Chcę to powiedzieć odważnie ale z pokorą. Świat przeżywa wielki kryzys a ratunek jest tylko w Jezusie, Jezusie, który jest Królem, naszym Pasterzem i Zbawcą. To, że my jesteśmy na niego otwarci, to, że ogłaszamy go Królem Polski, Świata to, że tym samym jest on Królem naszego życia jest ratunkiem. To ten kierunek jest jak najbardziej właściwy!

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.