Kościół święty działa dziś w bardzo trudnych czasach. Zagrażają mu nie tylko zewnętrzni prześladowcy, ale także - i o ileż bardziej! - wróg wewnętrzny. To zwątpienie w prawdę Ewangelii i stałość nauczania Jezusa Chrystusa, które każe nie tylko wielu wiernym, ale nawet i pasterzom odchodzić od nauczania i zamiast ku światłu prowadzić ku ciemności. Przypominamy dziś wywiad z ks. profesorem Robertem Skrzypczakiem, jaki ukazał się na portalu Fronda.pl 13 II 2010 roku. Rzecz jest dziś chyba jeszcze bardziej aktualna, niż wówczas!

Fronda.pl: Papieski egzorcysta uważa, że do Watykanu wdarł się szatan. Tuszowanie okoliczności zabójstwa szefa gwardii szwajcarskiejpedofilia wśród duchowieństwa – to według o. Amortha przykłady jego działania. O. Amorth twierdzi też, że podczas egzorcyzmu zły duch wyznał mu pod przysięgą, że w Watykanie są członkowie sekt satanistycznych. Czy jest tak źle, czy może znany egzorcysta przesadza?

Ks. Robert Skrzypczak*: Trudno się wypowiadać odnośnie stwierdzenia, które padło w nieznanym mi kontekście. Z jednej strony, trzeba pamiętać, że szatan jest kłamcą i może kłamać nawet podczas egzorcyzmów, z drugiej - o. Amorth jest doświadczonym egzorcystą. Na pewno nie rzuciłby takiego stwierdzenia bezpodstawnie.

W grę wchodzą tu jeszcze media. Amorth to 85-letni kapłan i nie wiadomo, czy dziennikarze nie wykorzystali jego stwierdzenia. Jeśli rzeczywiście coś takiego powiedział, to musiał mieć w tym swój cel. Być może była to przenośnia, która miała kimś wstrząsnąć.

To nie pierwsze ostrzeżenie o "swądzie szatana" w Kościele...

Papież Paweł VI powiedział tak w 1972 roku o efektach wypaczeń reform soborowych. To była metafora. Odnosiła się do ludzi, którzy nie akceptowali reform Soboru Watykańskiego II a pozostali w Kościele oraz do tych, którzy wynaturzali te reformy. Cały eksperyment posoborowy, reformy organizacji katolickich, liturgii, katechezy – to podzieliło Kościół. Przykładem może być zwłaszcza Holandia, gdzie reformy kierowane przez teologów zniszczyły wiarę w Boga, w Eucharystię i w ogóle Kościół, który dawał światu największą liczbę misjonarzy.

W teologii posoborowej niewiele mówi się o diable.

Paweł VI poruszał ten temat w audiencjach środowych, za co był wyszydzany. Podobnie jak za encyklikę o celibacie, czy tzw. encyklikę o pigułce - "Humanae vitae". Nigdy w historii Kościoła autorytet Piotrowy nie był tak sponiewierany, jak wtedy. Profesorowie wystawili wówczas papieżowi dwóję z teologii, przekonywali katolików, że encyklika ich nie obowiązuje, że mają postępować zgodnie z własnym sumieniem. Niektórzy domagali się nawet abdykacji papieża. To był swąd szatana w Kościele.

Czy to Sobór był jego przyczyną?

Nie, Sobór był "seminarium Ducha Świętego" - jak mówił Jan Paweł II. To nie szatan go inspirował, tylko Duch Święty. Całe zło epoki posoborowej wynikało z jego interpretacji – z podziału na progresistów i konserwatystów, z rozróżnienia między "duchem soboru" a jego literą. Progresiści twierdzili, że myśl soborowa nie została dostatecznie odzwierciedlona w dokumentach.

Na tego "ducha" soborowego nałożyła się jeszcze rewolucja obyczajowa, społeczna i polityczna lat 60. W Kościele w Polsce myśmy jej nie przeżyli, ale na Zachodzie do dziś wiele osób, także duchowni, jest nosicielami "wirusa'68". On niszczy w człowieku – a przez to w Kościele – wizerunek Boga, świętych, Eucharystii. Na to nakładają się jeszcze idee Marksa i Nietschego pomieszane z ideałami Ewangelii.

Nas może ominęła rewolucja obyczajowa lat 60., ale czy inne uwarunkowania historyczne nie spowodowały, że i w Kościele w Polsce czuć "swąd szatana"?

W naszym kraju Kościół bardzo wzmocniły prześladowania, nie tylko za czasów komunizmu. Hierarchia związała się z ludem, a nie z tronem. Wiara związana była przez to z tożsamością ludu.

Ale czy obecne pewne wycofanie hierarchów ze spraw społecznych i politycznych nie jest przypadkiem otwieraniem drzwi dla zła? To, że "Gość Niedzielny" zostaje ukarany za głoszenie katolickiej nauki, a nie widać jakoś wielkiej reakcji ze strony episkopatu, to, że biskupi trzymają się wiary w "kompromis aborcyjny" – czy to nie oznaki konformizmu i zwątpienia w to, że można jeszcze coś zmienić?

Myślę, że teraz jest jeszcze moment niedowierzania. To, że gazeta została ukarana za coś, czego nie napisała, nie mieści się w głowie. Ale skoro to dzisiaj jest "Gość Niedzielny", to jutro może to być "Fronda". To taka dzisiejsza forma prześladowań. Ale one czynią mocniejszym. Tam, gdzie jest głoszenie Ewangelii, tam zawsze działają i siły przeciwne.

Uważam, że "Gość Niedzielny" otrzymał już jednak wsparcie Kościoła – bronili go biskupi, choćby bp Zimoń, czy kard Dziwisz. Otrzymał też ogromne wsparcie modlitewne. Biskupi nie chcą może ewangelizacji zmieniać w walkę. Nie są politykami. Raczej przyjmują postawę, by głosić i ewentualnie zbierać za to cięgi – tak jak prorok Jeremiasz. Naszą siła jest kerygmat, Ewangelia i miłość nieprzyjaciół.

A kłamstwo ma krótkie nogi i prawda prędzej, czy później wyjdzie na jaw. A prawda nie jest związana z panią Alicją Tysiąc, czy innymi paniami walczącymi o aborcję. Swąd szatana to właśnie przyjmowanie kłamstwa za prawdę.

Dlaczego, jeśli wierzyć o. Amorthowi, diabeł tak energicznie działa w Watykanie?

Watykan to również państwo z tysiącem urzędników. To porównanie o. Amortha może być wezwaniem do nawrócenia. Niezależni  od tego, także samemu szatanowi może zależeć, by ludzie myśleli, że jest tak potężny.

A nie jest?

Nie jest. Św. Teresa z Avila mówiła, że szatan jest jak pies uwiązany na smyczy, którą trzyma Chrystus. Nie można się go bać. Jeśli się nie zbliżysz, to cię nie pogryzie. On ma dwie główne strategie – albo spowodować, żeby nikt w niego nie wierzył, albo – by ludzie wierzyli w jego wszechpotęgę. Każdy chrześcijanin, który otrzymał odpowiednie formację, wie że takie są jego główne sztuczki.

A czy obecne gorszące skandale seksualne w Kościele są spowodowane uleganiem wpływom złego?

Z pewnością. Ale zobaczmy również, co się dzieje. To, że Kościół szuka teraz nawrócenia, oczyszczenia – zostaje wykorzystane przeciwko niemu. Episkopat w Niemczech stawia sprawę otwarcie, bierze udział w bólu ofiar pedofilii, ale to powoduje falę oskarżeń przeciwko Kościołowi. Ja sam widzę wstręt w oczach ludzi, kiedy we Włoszech, gdzie teraz mieszkam, wsiadam do tramwaju ubrany jak ksiądz i widzę ten wzrok mówiący "o! pedofil".

Trzeba też pamiętać, że takie trudne momenty dla Kościoła pojawiają się falami. Dziś mamy w mediach pedofilię, potem może być lenistwo, czy pycha. Wszystkie te grzechy są w Kościele, bo są w ludziach. Ale Kościół - semper reformanda - ciągle się nawraca.