Z Ks. Robertem Skrzypczakiem, magistrem psychologii, doktorem habilitowanym teologii dogmatycznej i autorem licznych publikacji książkowych rozmawia Tomasz Wandas

Fronda.pl: Dlaczego Amerykanie wątpią w katolickość papieża? Co w tym takiego nadzwyczajnego?

ks. Robert Skrzypczak: Tu chodzi o pewien epizod, który się zdarzył na pokładzie samolotu gdzie padło pytanie czy Papież jest katolikiem i co powie na to, że niektórzy nazywają go antychrystem? Myślę, że jest to związane z bardzo silnym wpływem chrześcijaństwa protestanckiego, to oni mają najwięcej do powiedzenia w mediach, oni kształtują opinię publiczną, być może jest to też związane z wizytą papieża na Kubie.  Papież Franciszek wewnątrz samego Kościoła jest postrzegany jako ktoś kto znajduje więcej zrozumienia i więcej aplauzu po „lewej stronie” katolików. Jestem przekonany, że chodzi tu o grubo ciosane stereotypy.

Jakie owoce może przynieść jego wizyta i dlaczego ściśle jest połączona z wizytą na Kubie?

Myślę, że zaważyły tu względy praktyczne. Papież Franciszek jest 79-o letnim biskupem Rzymu, więc musi też w odpowiedni sposób planować wizyty duszpasterskie, przede wszystkim pod względem zdrowotnym, pragmatycznym. Natomiast ta wizyta w USA ma ogromne znaczenie, gdyż przyjeżdża on w momencie bardzo trudnym, delikatnym dla obecności katolików w Stanach Zjednoczonych.

Przede wszystkim jest to wizyta, która następuje bezpośrednio po wielkim kryzysie związanym ze zgorszeniem, wieloma skandalami pedofilskimi i próbami ukrywania ich. Na pewno w tym względzie ma ogromne znaczenie to, że Franciszek przedwczoraj dodał ogromnej energii, ogromnego impulsu, także biskupom, którzy zajęli się sprawą eliminowania tego zgorszenia w kościołach, które nie tylko spowodowały wielkie koszty nałożone na diecezje ale przede wszystkim większe, niewymierne koszty związane z wiarygodnością Kościoła i ewangelizacji.

Drugą sprawą, jest pewna wojna cywilizacyjna, czyli wojna duchowa, która rozgrywa się w tej chwili w USA. Po przeciwnej stronie Kościoła stoi rządowa administracja Baraka Obamy. Wizyta Papieża następuje zaraz po tym jak rząd narzucił wszystkim stanom powszechną legalizację tzw. małżeństw homoseksualnych, co postawiło pod znakiem zapytania coś, co do tej pory było uważane za jedną z najważniejszych zdobyczy USA czyli powszechną wolność. Mamy do czynienia z coraz większą ilością przypadków dyskryminacji i także łamania wolności słowa, wypowiedzi i wyznania. W Stanach Zjednoczonych wystarczy przypomnieć przykład  kremowego, śmietankowego tortu, który stał się symbolem prześladowania, który może sprawiać wiele problemów w przygotowaniu uroczystości ślubnej. Cukiernicy, dekoratorzy wnętrz, kwiaciarze, cateringi spotykają się z szykanami a nawet nakładanymi bardzo wysokimi karami finansowymi gdy odmawiają obsługiwania uroczystości osób homoseksualnych.

Czy inne przykłady zwalniania z pracy albo nakładania kar więzienia na urzędników, którzy odrzucają ze względów osobistych czy religijnych uczestniczenie w legalizacji związków homoseksualnych. To jest poważny problem, który dotyka w tej chwili USA i oczekujemy, że papież Franciszek na forum Amerykańskiego Kapitolu czy jeszcze bardziej na forum ONZ zabierze równie odważny głos jak jego poprzednik Jan Paweł II. Tutaj także wchodzi w grę sprawa obrony życia.

Przypomnę, że ponad 20lat temu Jan Paweł II z wielką mocą wzywał Amerykę: „Ameryko chroń świętości życia ludzkiego”! Te słowa stały się punktem odniesienia aż do dzisiaj wielu ludzi i organizacji, które walczą przeciwko aborcji. Przy okazji wizyty Franciszka pojawiają się nieprzyjemne próby narzucenia na Papieża wizerunku człowieka dopasowanego do współczesności, takiego łagodnego, który nie ma w sobie żadnej siły profetycznego sprzeciwu. Z wielką uwagą i wielką nadzieją będę obserwował dalsze kroki Papieża Franciszka na lądzie Amerykańskim wspierając go i modląc się o to aby miał ducha profetycznego.

Jeśli chodzi natomiast o zakończenie jego wizyty, która ma miejsce w Filadelfii, w mieście, którego nazwa odnosi się do szczęśliwości, łaskawości i przyjaźni to mam ogromne nadzieje, że w końcu rodziny Amerykańskie z taką się spotkają. Papież będzie tam w światowy dzień rodzin, tym samym wejdzie w to co przygotował jego poprzednik Benedykt XVI. W kontekście wielkiego zamętu, który powstał przy okazji po odbytym w zeszłym roku synodzie biskupów dot. małżeństwa i rodziny i pojawiających się licznych kontrowersyjnych pomysłów dot. par rozwiedzionych, konkubinatów, par homoseksualnych itd. Próbowano ochrzcić czy jakby uzasadnić, szukając jakiś pozytywnych elementów, wręcz nawet uśmiercenia tych alternatywnych form życia w relacjach międzyludzkich, mam nadzieję, że papież też zostawi bardzo silne orędzie i doda sił małżonkom, którzy są sobie wierni i także doda odwagi młodym ludziom, którzy szukają najbardziej prawdziwych i trwałych rozwiązań na dylematy życiowe.

Abp Bernardito Auza zauważył, że mimo iż ONZ jest pozytwynie nastawione do Papieża ten będzie musiał poruszyć dla nich tematy drażliwe jaki jest rodzina. Na spotkaniach szczytu nie chce się zbytnio o niej mówić, gdyż  jest to temat drażliwy. Dlaczego rodzina budzi tyle kontrowersji i co może zmienić Papież?

Wszystko zależy od tego jak silnie i wiarygodnie zabrzmi Papież i na ile zdobędzie się on profetyczną oryginalność jaką proponuje światu chrześcijaństwo. Innymi słowy czy zaproponuje coś w stylu małżeństwa i rodziny jako tego co najbardziej odpowiada prawdzie o człowieku, miłości  i seksualności czy też pozostanie na jakimś pomoście pomiędzy przesłaniem katolickim a współczesną mentalnością. Bardzo dużo zależy od tego co się stanie, co pozostawi tam po sobie Papież Franciszek dlatego, że słowa Papieży wypowiadane przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych stanowią duży punk odniesienia. Od tego będzie też zależało czy Kościół Amerykański czy Kościół na Zachodzie dostanie wielkie wsparcie od następcy Piotra czy też zostanie pozostawiony sam sobie.

Podczas środowej mszy w Waszyngtonie papież Franciszek ogłosi świętym hiszpańskiego franciszkanina i misjonarza Junipera Serrę. Ale kanonizacja wywołuje spore kontrowersje. Przeciwnicy twierdzą, że jest on symbolem uciskania Indian przez hiszpańskie imperium. Czy zarzuty są zasadne? Dlaczego wizyta Papieża w USA jest połączona akurat z kanonizacją tego świętego?

Prawdopodobnie myśl stolicy Apostolskiej była taka żeby przede wszystkim dostarczyć nowego wzoru świętości Kościołowi Amerykańskiemu w postaci apostoła. Papież Franciszek jest Papieżem, który wspiera  misyjność Kościoła i ewangelizację. Pod tym względem daje jakby jednoznaczne sygnały aby wychodzić poza schematy, stereotypy, chce dodać Kościołowi odwagi do stawiania oporu złu i przeróżnego rodzaju fałszywym ideologiom. On wychodzi naprzeciw człowiekowi, szuka go. Dlatego taki wzór misjonarza, który głosi ewangelię jest jak najbardziej przydatny. Oczywiście w przypadku wielu kanonizacji zgłaszanych wcześniej i przez Benedykta XVI i Jana Pawła II próbowano wprowadzać takie komentarze kontrowersyjne żeby jakby odebrać znaczenie świętości. Przypomnę, że dziś wielu ludzi nie wierzy w kategorię świętości. Dlatego też próbuje się czasami narzucać kandydatom na ołtarze jakieś minusy. Jestem przekonany, że w przypadku tego świętego to jest tylko publicystyczna polemika.

Bardzo dziękuję za rozmowę.