Właśnie jedna z najstarszych i najsłynniejszych agencji filatelistycznych Bolaffi ogłosiła, jakie serie znaczków ukażą się w ciągu tego roku. Na stronach dotyczących Poczty Watykańskiej można odnaleźć zapowiedź wydania znaczka, będącego wyrazem uczczenia rocznicy pięćsetlecia narodzin Reformy Protestanckiej. Obok projekt owego znaczka z wizerunkiem Marcina Lutra. Sami autorzy katalogu Bolaffi wyrazili „zaskoczenie”. Czyż czymś zdrożnym będzie podzielenie się podobnym odczuciem, powiedzmy, po stronie katolickiej?

Warto przypomnieć ostatnią podróż papieża Franciszka do Szwecji z okazji półwiecza od protestu Lutra, podczas której przyjęła go nieliczna garstka zwolenników reformatora z Wittenbergii zamieszkująca ten skandynawski kraj. Mówi się o 2-3 procentach szwedzkich luteran, których biskupi są w połowie kobietami, w jakiejś zaś części lesbijkami i gejami praktykującymi. Niektórzy zadawali sobie wówczas pytanie o racje świętowania takiej rocznicy, która kojarzy się z trwałym podziałem jedności chrześcijańskiej oraz krwawymi wojnami, jakie dewastowały Europę przez dwa stulecia.

                Za każdym razem, gdy dochodzi do publicznych oskarżeń o zbrodniczy fundamentalizm kierowanych pod adresem Islamu, papież Franciszek słusznie zauważa, że za nienawiść i chęć zabijania innych bierze odpowiedzialność ludzkie serce. I że także po stronie chrześcijańskiej zdarzają się przypadki takiego ślepego fundamentalizmu. I niestety, za smutny przykład tej prawidłowości trzeba uznać samego doktora Marcina Lutra. Wystarczy rzucić okiem na niewielką książeczkę opublikowaną przez ojca Reformacji w 1543 roku, na trzy lata przed śmiercią, w której zawarł on swe przemyślenia dotyczące Żydów. Książeczka nosi tytuł O Żydach i ich kłamstwach. Była skierowana do książąt luterańskich, którzy już sami wiedzieli co zrobić z wiedzą, w której posiadanie wchodzili w następstwie lektury doktora Lutra. „ Przede wszystkim – pisał Luter w swej protestanckiej encyklice do wiernych – należy podkładać ogień pod synagogi i szkoły żydowskie. To zaś, czego nie da się spalić, należy przysypać ziemią, aby nawet kamyczek nie wystawał na powierzchni. I należy to uczynić dla chwały naszego Pana i chrześcijaństwa, aby Bóg widział, że jesteśmy chrześcijanami i nie tolerujemy kłamstw i urągań wypowiadanych przeciw Jego Synowi i Jego wyznawcom. (…) W podobny sposób trzeba potraktować ich domy, ponieważ dopuszczają się w nich tego samego, co w synagogach. Ich samych zaś należy trzymać w szopach lub w stajniach, jak cyganów, aby zrozumieli, że nie są panami w naszym kraju, ale wygnańcami i jeńcami. Trzeba pozbawić ich wszelkich ksiąg modlitewnych i tekstów talmudycznych, ponieważ naucza się w nich jedynie bałwochwalstwa, łgarstw, przekleństw i ujadania”.

Luter zachęcał też możnowładców, swych zwolenników do rozprawiania się ze stanem posiadania Kościoła katolickiego, ale w przypadku, gdyby mieli wobec tego opory, „niechże przynajmniej przepędzą Żydów z kraju i powiedzą im, aby powracali do swej ziemi, do Jerozolimy, gdzie będą ze swobodą mogli oddawać się wszelkim obrzydliwościom, którym poświęcają się tu, wśród nas”. Doktor Luter ostrzegał też swych wiernych przed nieroztropnością: „Jeśli jakiś chrześcijanin zechciałby udzielić gościny, nakarmić czy uszanować te jadowite gady i demony, czyli najgorszych nieprzyjaciół naszego Pana Chrystusa i tym samym pozwolić się obedrzeć z ostatniego grosika, okraść, splądrować, zabić, porwać i obrzucić oszczerstwami, niechże zatem przykłada się do pomagania i chronienia Żydów. A Bóg wszystkim im odpłaci w dniu sądu wiekuistym ogniem piekielnym”.

                Przy okazji może też warto przytoczyć kilka przykładów tego, w jaki sposób doktor Luter odnosił się do papieży kierujących Kościołem w jego czasach. Lista inwektyw jest długa. Zasiadający na tronie Piotrowym Biskup Rzymu to: „wieprz”, „Antychryst”, „postrzygacz owiec”, „krwawy zbójca”, „wilk”, „pies”, „fałszerz Pisma Świętego”, „podły i przewrotny potwarca”, „przeciwnik  Chrystusa”, „krzyżujący Chrystusa”, „diabeł”, „szatan”, „świętokradca”, „ignorant”, „o gębie prostytutki”, „wytwórca wszelkiej nieprawości”, „szef przemytników i oszustów”, „łajdak”, „nosiciel zarazy”, itp. Uff, to tylko ograniczony wyciąg z pism „zasłużonego reformatora”. Warto zauważyć, że tym wodospadem wyzwisk Luter miał zamiar obrzucać nie tylko papieży z przeszłości, ale i tych, którzy również i w przyszłości nastaną. Wspólnota protestancka, jak dotąd, nie odczuła potrzeby odcięcia się od tych wynurzeń.

                Trzeba przyznać, że podobnego tekstu nie powstydziłyby się kręgi propagandowe Państwa Islamskiego. Nie dziwi zatem, że rząd nazistowski Trzeciej Rzeszy w latach trzydziestych ubiegłego wieku nakazał wprowadzenie do szkół antologii „żydowskich” pism ojca Reformacji, którego zresztą szanował. Podczas procesu w Norymberdze, jeden z najbardziej okrutnych hitlerowskich propagatorów nienawiści względem Żydów, Julius Streicher usiłował bronić się tłumacząc, że to nie on, a raczej doktor Luter winien zasiąść na ławie oskarżonych.

Zdaję sobie sprawę z błędu, przed którym przestrzegają wytrawni historycy. Mianowicie, iż nie wolno osądzać zdarzeń z przeszłości w oparciu o kategorie dzisiejsze. Inaczej popada się w anachronizm, uznawany za jeden z grzechów głównych tych, którzy biorą się za nauki historyczne. Zwłaszcza, że po chrześcijańsku bardziej by wypadało uderzać się we własne, a nie cudze piersi. Także, dla przykładu, Oliver Cromwell, angielski przywódca z XVII wieku, należał do najbardziej zagorzałych miłośników obcinania głów katolikom w swej Ojczyźnie, podobnie jak i w Szkocji oraz Irlandii, doprowadzając do wykorzenienia wiary katolickiej z wielu regionów wysp brytyjskich ogniem i pożogą. Nikt dziś nie wystawia rachunków do zapłacenia za zbrodnie i błędy angielskiemu Lordowi. Nikt też nie zamierza wodzić się do sadów i przed trybunały z twórcą protestantyzmu. Nie wiadomo tylko, po co honorować doktora Marcina Lutra specjalnym znaczkiem słynącej w całym świecie Poczty Watykańskiej.

Ks. Robert Skrzypczak