Luiza Dołegowska, fronda.pl: Jakie są wrażenia Księdza po akcji Różaniec do granic? Czy wspólna modlitwa wiernych na granicach Polski jest nam potrzebna?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Gdybym nawet miał jakieś wątpliwości, to … rozwiałbym je po sobotniej modlitwie. Miałem szczęście być uczestnikiem tej modlitwy na Polanie Jakuszyckiej. Moje wrażenia nie są zatem wyłącznie medialne, ale pochodzą z bezpośredniego uczestnictwa.

Ta modlitwa była i pozostaje wspaniałą inicjatywą. To modlitwa na wskroś religijna. Modlitwa, która wpisuje się w dzieje duchowości Kościoła. Zachętę do tej formy modlitwy kierowali do nas papieże, w naszych czasach szczególnie bł. Paweł VI i św. Jan Paweł II. Ale jest to forma pobożności, którą praktykowali tak święci, jak grzesznicy, królowie, jak i pastuszkowie. To modlitwa prawdziwie uniwersalna. Jej sensem jest włączanie ludzkiego życia w dzieje zbawienia, naznaczone obecnością Chrystusa. Dzięki temu możemy nasze nadzieje i radości, nasze chwile światła, skonfrontować z bolesną rzeczywistością, by doznać ostatecznie zwycięstwa i chwały. Oczywiście, modlitwa może być indywidualna, każda w swej istocie jest dogłębnie osobista, ale … Ale człowiek jest istotą społeczną, nasza pobożność też ma wymiar wspólnotowy. Ta modlitwa tworzy w nas wspólnotę. Ona uczy swoiście wspólnoty. W czasie mojego pobytu w Szklarskiej Porębie i w Jakuszycach widziałem ludzi starszych, którzy pokonywali w rytm różańca kilka kilometrów. Bodaj najstarszym uczestnikiem w naszej grupie był. o. Maksymilian, franciszkanin konwentualny ze Szklarskiej Poręby. Ma 96 lat. Ale byli też młodzi rodzice z dziećmi. Była wcale nie mała grupa mężczyzn, byli oczywiście księża i siostry zakonne. Ale byli też skauci i dzieci. Z pewnością byli ludzie przypadkowi, ciekawi wydarzenia, ale w mało której ręce nie było różańca.

Dzisiaj wielu z nas mówi o potrzebie budowania czy też odbudowywania wspólnoty. Nie można jej jednak chyba zbudować bez wartości. Różaniec jest przywołaniem wartości uniwersalnych i głębokich. Jego odmówienie na granicach Polski jest niezwykle czytelnym znakiem – granice Polski to nie jest kwestia geografii – to kwestia tożsamości opartej na kulturze chrześcijańskiej. Ja po prostu dziękuję organizatorom za tę akcję. Chylę przed nimi czoła.

Newsweek, Wyborcza, wp.pl, onet.pl krytykują tę akcję - dlaczego modlitwa różańcowa Polaków na granicach tak bardzo im przeszkadza? 

- W pewnym sensie czuję satysfakcję z tego, co jest widoczną krytyką naszego różańca. W czasie wędrówki do Jakuszyc zaczepił mnie operator pewnej stacji telewizyjnej. Poprosił o kilka słów do kamery. Upewniłem się, o jaką stację chodzi i odmówiłem z uśmiechem jak słoneczko… Zaczepił innego księdza, proboszcza z Jeżowa Sudeckiego. Ten zapytał, czy będzie miał odwagę wyemitować to, co powie. Potwierdził, ale proboszcz ponownie go zapytał. Stwierdził, że ma taką nadzieję… Po kolejnym zapytaniu wyznał, że chciałby, ale nie jest władny zapewnić… To właśnie tacy dziennikarze piszą tę relację pełną niezrozumienia. W pogoni za sensacją nie słyszeli na przykład, że w rozważaniach różańcowych najczęstszym bodaj wezwaniem, obok troski o rodzinę, była pamięć o uchodźcach! Oczywiście modlitwa za uchodźców jest modlitwą za uchodźców a nie za najeźdźców naszej kultury.

Dlaczego ta modlitwa przeszkadza? Bo ona daje nam, Polakom Chrystusa, który był i pozostaje znakiem sprzeciwu. Ale to jest znak sprzeciwu wobec zła, wobec agresji, uległości na antywartości. Media, o których pani redaktor wspomina też próbują budować wspólnotę. Czynią to poprzez skupianie ludzi wokół haseł pozbawionych treści, wobec walki w duchu najlepszych tradycji komunistycznych. Proszę wybaczyć, ale niedawny marsz „wściekłych” – jak same siebie określały kobiety zgromadził między innymi panie – ze zdjęć sądząc po 70.-tce – które domagały się na transparentach dostępu do pigułki elleOne! Przecież to doskonała ilustracja absurdu! Tego, że tu nie chodzi o walkę o coś, tylko o walkę z kimś! Różanie do granic nie był walką z kimś! On stał się walką duchową o naszą tożsamość, o naszą miłość, o roztropność w podejmowaniu decyzji.

To są dwa modele działań społecznych, dwie wizje życia, dwa sposoby myślenia i działania anty- lub prospołecznego.

Czy, jak twierdzą niektórzy - różaniec powinniśmy odmawiać każdy sobie, ,,w swoich izdebkach'', a nie publicznie, nie razem, bo to zaścianek i ciemnogród? Nawet pan Prezydent A. Duda napisał na TT , że odmawiał różaniec w kaplicy, a nie na oczach mediów: ,,Różaniec musi być przed kamerami lub we fleszach? Hmmm. Nie wiedziałem... Był w kaplicy Pałacu. Bez kamer...''

- Raz jeszcze chcę podkreślić, że rozumiem tych, którzy traktując modlitwę bardzo osobiście i w sposób zindywidualizowany, nie uważali za konieczne manifestowania jej publicznie. Ale, oprócz tego, że modlitwa ma zawsze także wymiar wspólnotowy, bo człowiek jest istotą społeczną, jest jeszcze jedna kwestia. To kwestia świadectwa. Myślę, że dla nas wszystkich, uczestników tego wydarzenia, ważne było to, że zobaczyliśmy się nawzajem, że mogliśmy sobie podać ręce, uśmiechnąć się do siebie. Mogliśmy zobaczyć, że jest nas trochę… Że mimo niesprzyjających dla wielu warunków, my mieliśmy nadzieję na dobrą pogodę i … nie zawiedliśmy się. Modlitwa w kaplicy jest bezcennym darem, ale ważny jest ten wymiar świadectwa.

Na swoim profilu na Facebooku Mateusz Kijowski podzielił się zmanipulowaną graficznie fotografią - widać tam wiernych stojących plecami do morza , a na brzegu leży 3-letni martwy Syryjczyk. Fotomontaż podpisany jest #RóżaniecDoGranic i słowami "bez komentarza..." czemu ma służyć takie działanie byłego lidera KOD?

- Przepraszam, a kto to jest pan Mateusz Kijowski? Acha, już wiem, to ten pan z kitką, od której dłuższe są ponoć jego alimenty… Faktem jest, że od jakiegoś czasu nie jestem skazany ani na oglądanie, ani na słuchanie pana K., więc być może chciał się przypomnieć mnie i mnie podobnym?

Bardziej serio, taka manipulacja jest czymś podłym. Człowiek, który nie umie okazać porządku miłości wobec swoich najbliższych, względem których ma obowiązki prawne i moralne, nie ma prawa pouczać o sprawach, które przerastają jego poziom tak intelektualny, jak moralny. Jedna modlitwa za prawdziwie poszkodowanych uchodźców jest więcej warta niż kodziarska propaganda razem wzięta z krzykami opozycji totalnej. Tak to już jest…

Dziękuję za rozmowę.