Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: W najbliższych planach rządu jest repolonizacja mediów, w związku z miażdżącą przewagą niemieckich mediów, szczególnie w obszarze prasy regionalnej. Czy zdaniem Księdza Kościół powinien informować społeczeństwo o zagrożeniach, jakie mogą wynikać z antykatolickiej narracji w mediach polskojęzycznych, wydawanych przez niemieckich wydawców?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Sytuacja w mediach na terenie Polski, albo też mediach polskojęzycznych jest równie zatrważająca, jak skandaliczna. Media, nazywane nie bez racji „czwartą  władzą”, zdaniem wielu, przesunęły się w rankingu realnie sprawowanej władzy zdecydowanie wyżej, z czwartego miejsca. Kiedy rozmawiamy w gronie ludzi bliskich czy dalekich, przypadkowo spotkanych, niejednokrotnie w rozmowach padają kalki opisu rzeczywistości wzięte z mediów. Na przykład ostatnie napięcia między Polską a instytucjami Unii Europejskiej są ewidentnie oceniane według tego wzorca, który narzucają media. Można powiedzieć, że to zjawisko dość oczywiste, choć i tak już niepokojące. Bowiem jakby pozbawia człowieka odwagi myślenia  i szukania własnych ocen i opinii. Tym jednak co szczególnie niepokoi i boli to fakt, że te oceny i opinie są kształtowane przez media, które są w posiadaniu Niemców. To nie jest tylko kwestia zwykłej propagandy – to jest kwestia panowania nad umysłami i opiniami milionów Polek i Polaków. To jest sprawa przejęcia kontroli umysłów. Trzeba postawić w tym miejscu retoryczne pytanie – jak w takim razie wygląda sprawa suwerenności narodu? Jak  można mówić o suwerenności działań ludzi, którzy mają oczadziałe, zniewolone umysły?

Ten fakt ma wymiar oczywiście społeczny i polityczny. Ale nie może on być obcy Kościołowi. Bo, po pierwsze, „człowiek jest drogą Kościoła”. Bardzo często cytujemy to zdanie św. Jana Pawła II, ale ono nie jest i nie może być sloganem czy hasłem na plakatach dnia papieskiego. Ono ma swoją treść! Oznacza powinność zaangażowania się Kościoła w sprawy konkretnego człowieka. Po drugie, Kościół jest powołany do działania na rzecz autentycznego wyzwolenia człowieka. Zbawienie to przecież najgłębsze wyzwolenie. Ale ten stan rzeczy oznacza także powinność na rzecz działania wyzwalającego człowieka ze zniewolenia umysłów. Do tego dochodzi związek Kościoła z narodem, który zwłaszcza w naszej polskiej tradycji jest i powinien pozostać bardzo silny.

Czy zdaniem Księdza kapłani w parafiach powinni wypowiadać się na tematy związane z polityką, jeśli są przekonani co do szkodliwości działań politycznych i wpływu pewnych narracji na katolików?

- Wciąż mamy kłopot z właściwym rozumieniem polityki. Wciąż trzeba, byśmy wracali do jej rozumienia klasycznego, a więc polityki jako roztropnej troski o dobro wspólne.  Takie rozumienie jest bliskie etyce społecznej i jest wręcz obowiązkiem Kościoła angażowanie się w te sprawy.  Weźmy na przykład tak głośne ostatnio histeryczne czarne protesty. Ich siła była bez wątpienia efektem oddziaływania mediów liberalnych i lewackich przy biernym lub mało skutecznym zaangażowaniu mediów konserwatywnych. Efekt? Widmo więzienia dla kobiet. Widmo karalności. Albo koszmarne widma gwałconych na ulicach miast i wsi polskich kobiet, dla których już znikąd nie ma ratunku. Ewentualnie przywoływane historie tragedii matek, których życie było śmiertelną chorobą naznaczoną szybkim ryzykiem śmierci wraz z każdym poczętym dzieckiem. Przecież to były wierutne bzdury propagandowe. Sięgniecie do statystyk wykonywanych aborcji pokazuje, że przypadki zagrożenia życia są tam rzędu kilku na rok, przypadki aborcji z tytułu gwałtu jeszcze mniejsze. A blisko sto procent stanowią aborcje przeprowadzane z racji eugenicznych. Ksiądz, który na kazaniu na przykład teraz w okresie Wielkiego Postu przypomni, że skoro Chrystus oddał życie za każdego człowieka, to znaczy, że w Jego oczach wartość ma zarówno celebryta, jak i dziecko z zespołem Downa, nie zrobi niczego niewłaściwego. Ksiądz, który zarazem obnaży kłamstwa propagandowe, jakoby setki zgwałconych kobiet polskich czekały na łaskę aborcji, powie prawdę. Jeśli do tego przywoła historię ocalonej od aborcji Rebecci Kiesling, którą pozbawiono na kilku polskich wiodących uniwersytetach wykładu na temat ochrony życia, nie uchybi prawdzie. Jeśli zauważy, że ewidentne w tym wypadku pogwałcenie wolności słowa nie spotkało się z reakcją mediów niemieckich w Polsce, nie uchybi prawdzie. To, że ktoś oskarży takiego księdza o „politykowanie”, to ten ktoś będzie w pewnym sensie miał rację. Taki ksiądz walczy o dobro wspólne naszego narodu – o sam fakt życia przyszłych pokoleń i fakt życia w prawdzie i wolności. Ale to jest obowiązkiem kapłana.

W jaki sposób księża katoliccy mogą demaskować ukryte pod płaszczykiem poprawności politycznej działania, które niosą wielkie zagrożenie dla tradycyjnych wartości, takich jak rodzina, zdrowie czy bezpieczeństwo?

Myślę, że wszystkie te wymienione problemy mają jakieś odniesienie do Biblii. Zbliżają się święta Zmartwychwstania. Jak wiemy to sedno naszej wiary. To zarazem kluczowy moment wiarygodności i oryginalności chrześcijaństwa. Wszystkie religie zatrzymują się na temacie śmierci, chrześcijaństwo wpatrzone jest w przykład Chrystusa, który pokonał śmierć, zmartwychwstał i żyje. To wspaniała okazja do przypomnienia naszej tożsamości i godności uczniów Chrystusa. I na tym tle można wspomnieć o tragedii milczącej apostazji współczesnego człowieka, zwłaszcza w Europie, który godność chrześcijanina zamienia na konformistyczną uległość wobec obcych. Inaczej mówiąc, to okazja do przypomnienia, że relacja z islamem w Europie to sprawa współcześnie wyraźnej konfrontacji, a nie „kultury otwarcia”. To sprawa naszego bezpieczeństwa i przyszłości.
Wielkanoc to także świętowanie życia i miłości. To okazja do przypomnienia, że właśnie życie i miłość wyznaczają profil małżeństwa i rodziny. Małżeństwo to wspólnota życia i miłości. Jest zatem okazja by sprzeciwić się tak medialnej pogardzie dla życia, jak i pogardzie dla miłości.

To także okazja by zauważyć piękne polskie tradycje związane z tym czasem. Choćby nabożeństwo „Gorzkich Żali”, które jest specyfiką polskiej pobożności. Media, o których rozmawiamy, a które wciąż uczą nas pogardy dla własnej tradycji i pedagogiki wstydu, nie podejmą tego, co wielkie i polskie. Kościół może i powinien to robić, Można przypomnieć tak bardzo nasze polskie i chrześcijańskie pozdrowienie wielkanocne: Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychpowstał! Przecież ten krótki dialog jest wyznaniem wiary. Jak pięknie i mocno on brzmi wobec bełkotu mediów, które podejmują nieraz przecież tak ambitne tematy jak reinkarnacja czy inne LSD dla ludu.

Kościół ma zadanie przepowiadać orędzie Dobrej Nowiny. Ale ma to czynić w określonej przestrzeni kulturowej i z pomocą sobie właściwej kultury. Jest to dobra nowina dla człowieka, w tym wypadku człowieka w Polsce, Polaka w kraju, ale też Polaka za granicą. I tak, jak wszędzie, gdzie są Polacy gromadzimy się na święconkę wielkanocną, tak tym bardziej pozwólmy Kościołowi, by włączał się w obronę tego, co katolickie i tego, co polskie.

Dziękuję za rozmowę